Ludzie są skupieni na sobie, na swojej chorobie, co jest zupełnie naturalne. Ich rodziny są również bardzo zaniepokojone i chcieliśmy pokazać, że po drugiej stronie jest człowiek - powiedział w "Dniu na żywo" doktor Konstanty Szułdrzyński, anestezjolog, który nagrał walkę pacjentów z COVID-19 w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. - Że leczy człowiek, leczy cały zespół, że ci ludzie mają bardzo trudną pracę. Gość TVN24 podkreślił, że "wiedza naukowa na temat koronawirusa idzie do przodu".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 691 nowych potwierdzonych przypadkach zakażenia SARS-CoV-2 oraz o śmierci ośmiu osób. Łącznie w Polsce zakażenie potwierdzono u 69 820 osób, spośród których 2100 zmarło.
W rozmowie z reporterem "Czarno na białym" Piotrem Świerczkiem ozdrowieńcy mówią o przebiegu choroby i udowadniają, że "koronawirus to nie ściema".
Wszyscy na przełomie kwietnia i maja leczyli się w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Byli pacjentami Oddziału Intensywnej Terapii, a ich walkę z COVID-19 nagrał anestezjolog Konstanty Szułdrzyński.
"Chcieliśmy pokazać, że po drugiej stronie jest człowiek"
W "Dniu na żywo" w TVN24 doktor Szułdrzyński powiedział, że stara się mieć kontakt z byłymi pacjentami, chociaż "aktualnie ma dużo pracy z kolejnymi, których, jak wiadomo, jest dość sporo".
Anestezjolog przyznał, że "to, co chcieliśmy pokazać, to po pierwsze, że COVID-19 to nie jest grypa". - A po drugie, jak wygląda praca w takim oddziale, ponieważ ludzie są skupieni na sobie, na swojej chorobie, co jest zupełnie naturalne. Ich rodziny są również bardzo zaniepokojone i chcieliśmy pokazać, że po drugiej stronie jest człowiek - mówił gość "Dnia na żywo". - Że leczy człowiek, leczy cały zespół, że ci ludzie mają bardzo trudną pracę. Ta praca jest obciążająca i fizycznie, i emocjonalnie, i czasem też stanowi duże zagrożenie - dodał.
Szułdrzyński: do przodu idzie wiedza naukowa na temat koronawirusa
Konstanty Szułdrzyński, mówiąc o pracy medyków w dobie pandemii, powiedział, "że do wszystkiego można się przyzwyczaić, nawet do najgorszych warunków". - Ta praca jest trudniejsza przez to, że trzeba nosić kombinezony, maski, gogle. Jest trochę lepiej, bo się do tego przyzwyczailiśmy, jest też troszkę lepiej, bo wiemy, że te zabezpieczenia działają - zauważył.
- Bardzo niewiele jest przypadków, przynajmniej u nas w szpitalu, zakażenia się w pracy, więc jesteśmy jednak w miarę bezpieczni - dodał.
Anestezjolog powiedział także, że "do przodu idzie wiedza naukowa na temat koronawirusa". - Nie mamy takiego dyskomfortu, jaki mieliśmy na początku, że możemy wyłącznie leczyć tych pacjentów podtrzymująco i nie mamy im nic do zaoferowania, tak naprawdę nic nie wiedząc o tej chorobie - stwierdził.
- Teraz wiemy znacznie więcej, nie tyle, ile byśmy chcieli, ale już znaczniej więcej - dodał.
"Organizm ludzki jest bardziej skomplikowany niż taki model w laboratorium"
Jak tłumaczył gość "Dnia na żywo", "mieliśmy na początku do czynienia z takimi optymistycznymi wiadomościami o tym, że niektóre leki mogą okazać się skuteczne". - To były doniesienia oparte na wynikach badań hodowli komórkowych. W probówce był wirus, były komórki, dorzucano tam leki i albo ten wirus był w stanie zakazić te komórki, albo nie - powiedział doktor.
- Organizm ludzki jest bardziej skomplikowany niż taki model w laboratorium i te leki, które były laboratoryjnie skuteczne, okazały się być nieskuteczne - mówił. Jak dodał, "z drugiej strony wiemy, że są takie leki, które mogą pomagać". Wskazał sterydy, które "wyraźnie poprawiają" stan tych pacjentów, którzy ciężko przechodzą chorobę COVID-19.
Źródło: TVN24