Za około 10 dni w czarnym scenariuszu możemy spodziewać się 40 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem dziennie - powiedział w środę wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, powołując się na analizy, którymi dysponuje resort. Pytany, czy w związku z tym rząd planuje dodatkowe obostrzenia, Kraska zaapelował, by "przestrzegać zasad, które w tej chwili obowiązują". W zeszłym tygodniu możliwość wprowadzenia lockdownu odrzucał również premier Mateusz Morawiecki.
Pytany o to, jak pod względem nowych zakażeń mogą wyglądać kolejne tygodnie, wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przyznał, że "przed nami jest kolejne kilka dni wolnych, w tych dniach niechętnie się testujemy". - Za tydzień mogą być te wyniki troszeczkę mniejsze, bo przed nami są praktycznie cztery dni wolne od pracy. To nie będzie może takie wiarygodne, ale te badania, które mamy, w czarnych scenariuszach mówią o 40 tysiącach przypadków zakażenia koronawirusem - przyznał w Radiu Zet. Jak dodał, takich wyników można się spodziewać w ciągu 10 dni.
Dopytywany, czy w związku ze wzrostem zakażeń rząd zamierza wprowadzić obostrzenia, Kraska odparł, że "mamy obostrzenia, których nie przestrzegamy". - Przestrzegajmy tych zasad, które w tej chwili obowiązują. Powtarzam to codziennie - maseczka, dystans, dezynfekcja. Czy my tego przestrzegamy? Nie przestrzegamy tego. Zróbmy ten jeden krok dla siebie i bliskich - zachęcał.
Odnosząc się do możliwości wprowadzenia lokalnych obostrzeń, wiceminister powiedział, że "na to przyjdzie jeszcze czas". - Zobaczymy, jaka będzie sytuacja regionalna. Jeżeli popatrzymy na te dwa województwa, które są z największą ilością zakażeń, czyli województwo podlaskie i lubelskie, to widzimy, że tam ta czwarta fala już hamuje - powiedział.
Rzecznik resortu zdrowia o szczycie czwartej fali
O prognozowanej liczbie zakażeń w szczycie czwartej fali pandemii mówił również rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Zaznaczył, że analizy ośrodków co pewien czas ulegają korektom. - Na dzisiaj, biorąc pod uwagę dwie grupy prognostyczne, mówimy o szczycie w przedziale między 25 a 30 tysięcy - mówił.
- Co do tego, kiedy nastąpi ten szczyt, obie grupy są zgodne. To mniej więcej będzie przełom listopada i grudnia - powiedział.
Jak dodał, "spodziewamy się wyników na poziomie 25 tysięcy, a później, w perspektywie tygodnia, dwóch po szczycie zakażeń, będziemy mieli szczyt hospitalizacji". - W zależności od tego, jak będzie wyglądał szczyt zakażeń (…), to wówczas będziemy mówili o perspektywie zwiększonej liczby hospitalizacji. Większej niż sam szczyt zakażeń, bo zapewne będziemy mówili o kilku tysiącach więcej pacjentów hospitalizowanych, niż mówimy o samej granicy liczby zakażeń - zwrócił uwagę.
Podkreślił, że "około połowy grudnia powinniśmy mieć w Polsce szczyt hospitalizacji", jednak "polskie państwo jest na niego przygotowane".
Morawiecki: nie rozważamy wprowadzenia lockdownu
W sobotę premier Mateusz Morawiecki, odnosząc się do sytuacji epidemicznej w kraju, powiedział, że "owszem, rozważamy różnego rodzaju mechanizmy, które mogą zmniejszyć natężenie transmisji wirusa, ale nie rozważamy lockdownu".
Ocenił, że protesty społeczne w krajach zachodnich, gdzie wprowadzano obostrzenia w ostatnich miesiącach, "mocno wpłynęły na wzrost zachorowań" i wskazał m.in. na przykład Niemiec. - W związku z tym staramy się wypośrodkować, staramy się znaleźć (...) najlepsze możliwe rozwiązania - mówił premier. Wyjaśnił, że chodzi o gotowość bazy łóżkowej i szczepiennej.
- I doprowadzić do tego, żeby poprzez tę gotowość, dostępność łóżek była na wystarczającym poziomie, poprzez gotowość bazy szczepień, żeby każdy, kto chce się lepiej zabezpieczyć, lepiej - nie w stu procentach, ale lepiej, z całą pewnością lepiej zabezpieczyć przed skutkami COVID-19 - aby mógł to uczynić - podkreślił szef rządu.
Dzień wcześniej Morawiecki także był pytany o sytuację epidemiczną i o możliwość zastosowania obostrzeń wobec osób, które się nie szczepią. Tego dnia również wskazał na sytuację na zachodzie Europy. - Widzimy, jak mało skuteczne na zachodzie Europy są różne restrykcje, różne kary i obostrzenia, które tam są wdrażane. Widzimy gigantyczne demonstracje na Zachodzie, które są rozpędzane w bardzo brutalny sposób - powiedział. Zaznaczył, że rząd chce tego uniknąć", "próbuje znaleźć złoty środek", a równocześnie "nie chce postępować wbrew bardzo dużej części opinii publicznej".
Źródło: Radio Zet, TVN24