Jacek, student informatyki, który wrócił z chińskiego miasta Wuhan, przebywa w izolacji w warszawskim szpitalu zakaźnym. Trafił tam prosto z lotniska, w związku z epidemią koronawirusa, która wybuchła w Chinach. Student nagrał relację z izolatki i opowiedział o procedurach, jakie prowadziły polskie służby. - Lekarze są bardzo w porządku, mieliśmy wykonany szereg badań - powiedział.
Studenci z Rzeszowa opuścili chińskie Wuhan tuż przez blokadą komunikacyjną miasta spowodowaną rozprzestrzenianiem się nowego koronawirusa wywołującego ostre zapalenie płuc. Studenci wracali do kraju przez Pekin i dalej lotem z Dubaju, gdzie byli badani przez lokalne służby medyczne przed wejściem na pokład samolotu. Po wylądowaniu w Polsce trafili do szpitala.
Jeden z nich, Jacek, przeprowadził w poniedziałek relację na żywo z pobytu w izolatce Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego na warszawskiej Woli, w której przebywa od blisko tygodnia.
"Mieliśmy wykonany szereg badań"
Student pokazał na nagraniu pomieszczenie, w którym przebywa. - Jestem tu całkowicie sam. Kontakt ze mną jest ograniczony praktycznie do minimum - wyjaśniał.
Przyznał, że przyjęte w Polsce procedury zabezpieczenia epidemiologicznego są na najwyższym poziomie. - Lekarze są bardzo w porządku wobec nas, wykonywane są wszystkie badania wymagane przez WHO [World Health Organization, Światową Organizację Zdrowia - .red.]. Nie gadajcie głupot, że mieliśmy tylko sprawdzoną temperaturę i przesłuchane płuca. Mieliśmy wykonany szereg badań - powiedział.
Dodał, że wszyscy lekarze, którzy wchodzą do jego izolatki, są ubrani w specjalne jednorazowe stroje medyczne, które są wymagane przez procedury. - Tak samo było na lotnisku, w karetce, wszędzie. Kiedy wyszedłem z samolotu, zostałem od razu wsadzony do karetki i przewieziony do tego pomieszczenia - opowiadał.
- Wszystkie służby były postawione na nogi w momencie, kiedy wracaliśmy do Polski. Kontaktowaliśmy się z nimi na bieżąco i współpracowaliśmy z nimi, żeby wszystko przebiegło sprawnie. Zdajemy sobie sprawę, że to nie są przelewki - podkreślił student.
"Panika jest zbyt duża"
Opowiadając o tym, jak rząd Chin walczy z rozprzestrzenianiem się wirusa, podkreślił, że faktycznie miasto Wuhan jest całkowicie odcięte. - Oni od razu podjęli decyzję, że zamykają to miasto i kolejne, które są w pobliżu - powiedział.
- Zakazane Miasto [znajdujące się w Pekinie - przyp. red.] jest zamknięte, a to największa atrakcja. Do tego były odwołane wszystkie uroczystości z okazji Nowego Roku, po to, żeby ludzie się nie zbierali - dodał Jacek.
Student zaznaczył, że Polacy zbyt przejmują się informacjami o koronawirusie. - Panika jest zbyt duża. Ludzie w Chinach tak nie panikowali, jak tutaj w Polsce - ocenił.
Źródło: CJ Channel/YouTube
Źródło zdjęcia głównego: Youtube: CJ Channel / Instagram@ciubv