Każda Polka przyjmowana do pracy od przyszłego roku będzie musiała przedstawić pracodawcy zaświadczenie o wykonanej cytologii i mammografii. Pomysł ten wzbudził wiele kontrowersji wśród Polek, które obawiają się, że wyniki wpłyną na ich karierę. Minister Kopacz uspokaja: - Wyniki badań będą do wiadomości lekarza i pacjentki; nie ma mowy, by otrzymał je pracodawca.
- Chodzi o to, żeby polskie kobiety nie umierały z powodów chorób nowotworowych zbyt późno rozpoznanych – mówiła w rozmowie z TVN24 Ewa Kopacz. Dzięki wymogowi robienia takich badań w ramach badań wstępnych, czy okresowych zlecanych przez pracodawcę kobiety dowiadywałyby się o ewentualnych schorzeniach wcześniej i mogłyby podjąć leczenia, zanim będzie za późno. - Tam, gdzie kobiety wychowują dzieci i są w domu będziemy docierać z pełną informacją na ten temat - zapewniła minister zdrowia. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Polki lekceważą badania
Pomysł wyszedł od największych autorytetów polskiej onkologii: prezesa Polskiej Unii Onkologii Janusza Medera oraz dyrektora Centrum Onkologii w Warszawie prof. Marka Nowackiego. Lekarze mają pełną akceptację minister zdrowia Ewy Kopacz, bo Polki lekceważą badania profilaktyczne.
- Tylko co 12 Polka wykonała bezpłatne badanie cytologiczne, co czwarta zrobiła mammografię, mimo że są mammobusy, które docierają do mniejszych miejscowości - alarmuje Kopacz.
Obowiązkowe badania i informacje mają uświadomić kobietom, że wykryty we wczesnym stadium rak może być całkowicie wyleczony.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24