Kopacz: nadaktywność Rosji to nie powód, żeby podnosić larum

Zdaniem premier "to, co w tej chwili się dzieje jest bacznie obserwowane przez siły zbrojne na odpowiednich szczeblach"
Zdaniem premier "to, co w tej chwili się dzieje jest bacznie obserwowane przez siły zbrojne na odpowiednich szczeblach"
Źródło: tvn24
- Rosja wykonuje tego rodzaju gesty, żeby wpłynąć trochę na decyzję Rady Europejskiej, która będzie dotyczyła przedłużenia sankcji - powiedziała premier Ewa Kopacz, komentując niezapowiedziany sprawdzian gotowości bojowej Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. W jego ramach do obwodu kaliningradzkiego w kolejnych dniach zostaną przerzucone wraz z żołnierzami rakiety balistyczne Iskander-M. U granic Polski pojawią się też myśliwce i bombowce.
TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

- Ciężki sprzęt powinien być wycofywany ze wschodu Ukrainy, ale widzimy, jak zachowuje się Rosja w sytuacji, w której zostało podpisane porozumienie Mińsk 2 - oceniła Kopacz.

Dodała, że "to, co w tej chwili się dzieje, jest bacznie obserwowane przez siły zbrojne na odpowiednich szczeblach". - Nawet taka nadaktywność na Bałtyku, jaką obserwowaliśmy od dłuższego czasu i nadaktywność w przestrzeni powietrznej. Nie jest to jednak powód do tego, żeby podnosić larum - oceniła.

Przedłużenie sankcji?

Zdaniem premier "Rosja wykonuje te gesty przed takim szczególnym wydarzeniem, jakim będzie zbliżająca się Rada Europejska 19-20 marca". - Po to, żeby wpłynąć trochę na decyzję Rady Europejskiej, która będzie dotyczyła przedłużenia sankcji lub ewentualnie, gdyby nie doszło do rozwiązania pokojowego - nałożenia dodatkowych gospodarczych sankcji - podkreśliła.

Rosyjskie wojsko podało we wtorek, że do obwodu kaliningradzkiego w kolejnych dniach zostaną przerzucone wraz z żołnierzami rakiety balistyczne Iskander-M (w kodzie NATO - SS-26 Stone). U granic Polski pojawią się też myśliwce i bombowce.

Odpowiedź na system obrony przeciwrakietowej

Iskandery to lądowe pociski balistyczne na mobilnej platformie samochodowej. W wersji dla armii rosyjskiej mają zasięg 380-500 km. Według niepotwierdzonych informacji obecnie testowany jest również system Iskander-K, uzbrojony w pociski manewrujące o zasięgu ponad 500 km.

Iskandery mogą przenosić ładunki nuklearne. Jedna brygada takich rakiet to 100 jednostek sprzętu wojskowego, w tym 10 wyrzutni. W skład brygady wchodzą też pojazdy dowodzenia i obsługi technicznej rakiet oraz wyrzutni, samobieżne stacje diagnostyczno-remontowe dla środków łączności i dowodzenia, jak również pojazdy socjalne dla załóg.

W przeszłości władze w Moskwie niejednokrotnie wspominały o rozmieszczeniu iskanderów w obwodzie kaliningradzkim. Krok ten Moskwa rozważa jako odpowiedź na instalowanie w Europie Środkowej i Wschodniej amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej.

Wielkie manewry u granic Norwegii

Rosyjski MON poinformował, że przerzucanie Iskanderów jest częścią "zakrojonego na dużą skalę przegrupowania wojsk na kierunkach Zachodnim, Północnym i Południowym".

Przedstawiciel Ministerstwa Obrony Rosji nie ujawnił, jak długo będzie trwać ów "sprawdzian gotowości bojowej" nad Bałtykiem.

We wtorek przed świtem rozpoczęło się też jednak przerzucanie żołnierzy oraz tysięcy sztuk broni, w tym samolotów za koło polarne, na północno-zachodnie krańce Rosji, gdzie tuż za jej granicami największe od 50 lat manewry prowadzą Norwegowie.

Do regionu arktycznego trafią w kolejnych dniach m.in. dwa wzmocnione pułki i pododdziały sił specjalnych wojsk powietrznodesantowych.

Autor: eos/ja / Źródło: tvn24

Czytaj także: