To nie pierwszy raz, gdy prezydent podpisuje ustawę i kieruje ją albo jeden z jej przepisów do sprawdzenia przez Trybunał Konstytucyjny. Prawnicy nazywają ten mechanizm kontrolą następczą. Najczęściej po ten tryb sięgał prezydent Bronisław Komorowski - skorzystał z niego sześciokrotnie. Andrzej Duda wykorzystał tę możliwość po raz pierwszy, właśnie przy nowelizacji ustawy o IPN.
Zgodnie z konstytucją ustawę do Trybunału Konstytucyjnego może skierować prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier, grupa 50 posłów, 30 senatorów, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, Prokurator Generalny, a także Prezes Najwyższej Izby Kontroli. Ale tylko prezydentowi przysługuje prawo do tak zwanej kontroli prewencyjnej.
Dzieje się tak tylko w dwóch przypadkach - gdy prezydent przed podpisaniem ustawy występuje z wnioskiem do Trybunału o zbadanie jej zgodności z konstytucją i gdy prezydent przed ratyfikowaniem umowy międzynarodowej zwróci się do TK z wnioskiem w sprawie zbadania jej zgodności z konstytucją.
Prezydent Andrzej Duda do tej pory postąpił tak czterokrotnie. Przed wy miesiąc temu, kiedy skierował do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o systemie ubezpieczeń społecznych.
Komorowski częściej niż Duda
Poprzednik Andrzeja Dudy najczęściej wybierał bardziej "salomonowe" wyjście - podpisywał ustawy, ale jednocześnie kierował je do Trybunału Konstytucyjnego. Z analizy prawnika Dominika Kulpy dla portalu Jagielloński24.pl wynika, że prezydent Bronisław Komorowski postąpił tak w przypadku ustawy o OFE, ustawy o "bestiach", ustawy o wychowaniu w trzeźwości, o SKOK-ach, emeryturach i rentach.
Za podpisaniem tych ustaw przemawiały argumenty związane ze stanem finansów państwa, bezpieczeństwem obywateli oraz sprawnością działania samorządów.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła decyzja prezydenta Komorowskiego o podpisaniu (tuż przed końcem kadencji w lipcu 2015 roku) ustawy o in vitro i jednocześnie o skierowaniu jednego jej punktu do zbadania przez Trybunał Konstytucyjny.
Zdaniem Komorowskiego wprowadzana ustawą możliwość pobierania komórek rozrodczych od dawcy, który jest niezdolny do świadomego wyrażenia zgody, budziła poważną wątpliwość co do zgodności z konstytucją i prawem międzynarodowym. Resort zdrowia wyjaśniał, że ustawa przewiduje taką możliwość - w przypadku osób niepełnoletnich bądź ubezwłasnowolnionych - ze wskazań medycznych i w celu zabezpieczenia płodności na przyszłość, na przykład osób chorych na białaczkę, ponieważ intensywne leczenie tej choroby upośledza zdolność płodzenia.
"Wątpliwa konstytucyjnie"
"Głowa państwa nie powinna podpisywać się pod czymś, co uważa za niekonstytucyjne" - mówił wówczas konstytucjonalista z UW doktor Ryszard Piotrowski, cytowany przez "Dziennik Gazetę Prawną". "Ustawa zaczyna obowiązywać w sytuacji, w której prezydent uważa, że jeden z jej artykułów jest niezgodny z konstytucją. Tym samym prezydent podpisuje się pod czymś, o czym sam jest przekonany że jest z konstytucją niezgodne, skoro kieruje ustawę do trybunału" - mówił Piotrowski.
Podobne wątpliwości doktor Piotrowski zgłosił, komentując w środę w TVN24 decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o skierowaniu w trybie następczym nowelizacji ustawy o IPN do Trybunału Konstytucyjnego.
- Moim zdaniem jest wątpliwa konstytucyjnie, ponieważ prezydent skoro podpisuje ustawę, to zarządza jej ogłoszenie w Dzienniku Ustaw, a tym samym uruchamia domniemanie zgodności tej ustawy z konstytucją. Jednocześnie zapowiada, że ona nie jest zgodna z konstytucją - wskazywał. Zwrócił jednocześnie uwagę, iż "prezydent w swoim wystąpieniu zaznaczył, że w zasadzie tych wątpliwości nie podziela, ale pragnie, żeby zostały one przez Trybunał Konstytucyjny wyjaśnione".
- Otóż wniosek prezydenta w ocenie zgodności ustawy z konstytucją musi zawierać określenie zarzutów oraz argumentów i dowodów na rzecz tezy, że jest niezgodna z konstytucją. Zatem albo jest zgodna z konstytucją i ją podpisujemy i zarządzamy jej ogłoszenie, albo nie jest zgodna - zauważył konstytucjonalista.
- To jest decyzja, która odpowiada pewnemu standardowi ukształtowanemu pod rządami poprzedniego prezydenta - dodawał Piotrowski.
"Psucie państwa"
Znacznie ostrzej w sprawie stosowanej przez prezydenta Komorowskiego kontroli następczej wypowiadał się profesor Mariusz Muszyński - prawnik, a obecnie jeden z sędziów dublerów w Trybunale Konstytucyjnym. W 2015 roku w komentarzu dla portalu Wpolityce.pl Muszyński stwierdził, że decyzja prezydenta Komorowskiego to "psucie państwa i łamanie konstytucji".
"Nie tylko pokazał, że preferuje cele polityczno-wyborcze PO, ale przede wszystkim fakt, jak swą rolę strażnika konstytucji lekceważy. Wprawdzie próbował to ukryć, kierując wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w trybie następczym (po podpisaniu)" - argumentował wówczas Muszyński.
"Zepsuty lek najpierw dajecie dziecku?"
Teraz ten sam mechanizm zastosował prezydent Andrzej Duda. Jego decyzja o skierowaniu w trybie następczym nowelizacji ustawy do Trybunału Konstytucyjnego budzi wątpliwości części prawników.
Konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego profesor Marcin Matczak skomentował na jednym z portali społecznościowych: "Jak macie wątpliwość, czy lek jest zepsuty, to najpierw dajecie go dziecku, a dopiero później prosicie lekarza o sprawdzenie? Prezydenci RP tak robią z ustawami, które uważają za konstytucyjnie zepsute".
Autor: pj//now
Źródło zdjęcia głównego: Michał Józefaciuk/Wikipedia (CC BY-SA 3.0 pl)