Wysoki kurs euro stał się gwoździem do trumny popularnych "lumpeksów". Według dziennika "Polska", sklepy z tanią odzieżą pustoszeją i stoją na krawędzi bankructwa. - Ten biznes się kończy, zamykamy interes - coraz częściej mówią właściciele popularnych niegdyś sklepów.
W sklepach z tanią odzieżą cena za kilogram towaru wzrosła już przeciętnie o 10 zł i sięga nawet 60 zł.
Jak wyjaśnia dziennik "Polska", właściciele "lumpeksów" podnoszą ceny, bo sami więcej płacą za towar. Wszystkiemu winien kryzys i wysoki kurs euro. Bo choć kilogram używanej odzieży wciąż kosztuje u zagranicznego dostawcy 1 euro, ale dzisiaj to euro warte jest 4,6 zł, podczas kiedy rok temu tylko – 3,40.
80 proc. spadek obrotów
– Płacę za towar o 40 proc. więcej – mówi w rozmowie z dziennikiem Jarosław Antoszewski, importer odzieży używanej. Jego obroty spadły w tym roku o 80 procent. Antoszewski dodaje, że prowadzi interes od 18 lat, ale jeszcze nigdy nie był w tak dramatycznej sytuacji. - Co miesiąc notuję straty. Będę zmuszony zlikwidować firmę – kończy zrezygnowany.
Polska nie kupi, ale Afryka chętnie
Według danych Krajowej Izby Gospodarczej Tekstylnych Surowców Wtórnych, import używanej odzieży w ciągu ostatniego pół roku zmalał o 25 proc. – Ten biznes się kończy, zamykamy interes – mówi Marian Przybysz, właściciel hurtowni odzieży używanej w podwarszawskich Michałowicach.
Dziennik "Polska" podkreśla, że importerzy nie mogą liczyć na negocjowanie cen z zachodnimi sprzedawcami. Bo jeśli Polacy nie kupią używanej odzieży, trafi ona do Afryki lub krajów arabskich.
Źródło: "Polska The Times"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24