Bronisław Komorowski w każdej ambasadzie i konsulacie - od Serbii po Ugandę. Na pomysł, by portrety prezydenta zawisły we wszystkich polskich placówkach dyplomatycznych za granicą wpadł szef dyplomacji Radosław Sikorski. Pomysł ani nowy, ani oryginalny - bo znany już przed wojną i w wielu krajach świata. Nad Wisłą wywołał jednak spore zamieszanie.
W środę tygodnik "Przegląd" poinformował, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podjął decyzję o umieszczeniu we wszystkich polskich placówkach dyplomatycznych za granicą portretów nowego prezydenta. Zdjęcia Bronisława Komorowskiego miałby tam zawisnąć od dnia jego zaprzysiężenia. W Polsce tradycja ta nie obowiązuje od niemal 40 lat.
Prawie jak w Ameryce
Daniel Passent, były ambasador w Chile pamięta jednak wystrój ścian za swojej kadencji. - W gabinecie ambasadora wisiało godło. Niczego więcej nie było. Może jeszcze instrukcja przeciwpożarowa - mówi.
Passent mówi, że propozycja powieszenia portretu prezydenta by mu się podobała, gdyby Sikorski wystąpił z nią przed wyborami. Oznaczałoby to, że w ambasadzie wiesza się portret prezydenta Polski - niezależnie, czy byłby nim Bronisław Komorowski czy Jarosław Kaczyński.
Tak dzieje się m.in. w placówkach francuskich, gdzie na ścianach wisi Nicolas Sarkozy, afgańskich - tam zobaczymy portret prezydenta Hamida Karzaja, czy amerykańskich - tu na ścianach rządzą Barack Obama, Joe Biden i Hilary Clinton.
Na pracowników i klientów konsulaltu USA w Krakowie ze ściany spogląda Barack Obama, ale też inni członkowie rządu - Hillary Clinton i Joe Biden. - Mi to przypomina, jak ważną pracę wykonujemy dla obywateli, którzy prezydenta wybrali - wyjaśnia Benjamin R. Ousley Naseman, wicekonsul Stanów Zjednoczonych w Krakowie.
"Prezydent nie zaakceptuje kultu Komorowskiego"
Ministerstwo spraw zagranicznych pytania "Faktów" TVN o portret uznało za "niepoważne". "Portretowej" decyzji oficjalnie komentować nie chce też ani kancelaria prezydenta, ani Bronisław Komorowski.
Chętniej na ten temat wypowiadają się posłowie. Tadeusz Iwiński z Sojuszu Lewicy Demokratycznej nowemu prezydentowi dedykuje powiedzenie francuskiego pisarza Anatola France'a. - Szczęściem nie jesteśmy zobowiązani być podobnymi do swoich portretów - mówi.
Byli już partyjni koledzy Komorowskiego wypowiadają się szerzej. Zdaniem Janusza Palikota, sprawa portretów Komorowskiego jest przypadkiem wpisującym się w folklor polityczny. Poseł PO zaznacza, że prezydent-elekt może nie zgodzić się na wywieszenie swoich zdjęć we wszystkich placówkach dyplomatycznych. - Jestem pewien, że Bronisław Komorowski nigdy nie zaakceptuje sytuacji, w której ma być jakiś kult Komorowskiego. To jest człowiek bardzo skromny i bardzo normalny, któremu w najmniejszym stopniu uderzy woda sodowa ze wszystkich polityków, jakich znam - powiedział w "Rozmowie Bardzo Politycznej" w TVN24.
Z kolej Stefan Niesiołowski mówi: - Znam Bronka 30 lat i mamy wspólne zdjęcia, nie przeszkadzałby mi jego portret w gabinecie. Poseł PO podkreśla jednak, że nie widzi powodu, by kwestią samego portretu się zajmować. - Szczęśliwy jestem, że Polska ma takie problemy - stwierdził w "Faktach po Faktach".
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN