220 złotych mandatu i 6 punktów karnych - takie konsekwencje spotkały kierowcę Służby Ochrony Państwa po kolizji kolumny rządowej w Imielinie, w województwie śląskim. W czwartek pojazd SOP z kolumny, w której jechała wicepremier Beata Szydło, uderzył w pojazd, który zatrzymał się przed przejściem dla pieszych.
Ukarany funkcjonariusz SOP prowadził audi z kolumny rządowej. Jak relacjonowała reporterka TVN24 Małgorzata Marczok, kierowca dostał mandat w wysokości 220 złotych i 6 punktów karnych.
Kolizja kolumny rządowej z Szydło
Do kolizji doszło w czwartek około godziny 13. Rzecznik prasowy śląskiej policji podinspektor Aleksandra Nowara informowała, że w kolizji brały udział trzy samochody - peugeot kierowany przez 77-letniego mężczyznę oraz BMW i audi z kolumny rządowej.
- Ze wstępnych informacji wynika, że przez przejście przechodził pieszy i samochód kierowany przez 77-letniego mężczyznę zahamował, kolejne dwa również, ale nie udało się zahamować na tyle, żeby nie doszło do zderzenia - poinformowała podinspektor.
Reporterka TVN24 tłumaczyła, że z pierwszych ustaleń wynikało, iż audi nie wyhamowało i uderzyło w BMW, które z kolei wjechało w peugeota.
- Nikomu nic się nie stało. Nikt nie ucierpiał w tym zdarzeniu. Policjanci pytali, czy osoby uczestniczące w kolizji życzą sobie pomocy lekarskiej. Nie było takiego życzenia - wyjaśniła rzeczniczka policji. - Osoba ochraniana [wicepremier Beata Szydło - przyp. red.], która jechała w drugim samochodzie, została przetransportowana do miejsca zamieszkania - wyjaśniała Nowara.
Do kolizji odniosła się na Twitterze wicepremier Beata Szydło.
"Dziękuję za troskę, wszystko ok. Była drobna stłuczka, nikomu nic się nie stało. Rozbite lampy i zderzaki. Uważajcie na drogach, bo deszcz i ślisko" - napisała.
10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu, w województwie małopolskim doszło do wypadku z udziałem Beaty Szydło. W tej sprawie toczy się proces.
Dziękuję za troskę, wszystko ok. Była drobna stłuczka, nikomu nic się nie stało. Rozbite lampy i zderzaki. Uważajcie na drogach, bo deszcz i ślisko.
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) October 25, 2018
"To jest najdroższa pani premier"
Kolizję wicepremier Beaty Szydło skomentował w piątek w Radiu ZET były prezydent Bronisław Komorowski.
- Wiem, że czasami wypadki się po prostu zdarzają, ale jeżeli zdarzają się drugi albo i podobno trzeci raz, to powiedziałbym, że coś jest dziwnego. No bo to jest nie tylko seria wypadków kolumn rządowych, ale również seria wypadków pani premier. To jest najdroższa pani premier, bo jednak koszty tych kolizji są jednak poważne - ocenił Komorowski.
Jego zdaniem "ten wypadek jest w jakiejś mierze ilustracją ogólnej sytuacji w państwie".
- To znaczy, że tak powiem, uczy gamoń gamonia. Bo mamy ewidentnie do czynienia ze skutkami złego przygotowywania ludzi do pełnionych funkcji, zaczynając od kierowców aż po właśnie kierownictwo państwa - argumentował Komorowski.
Dodał, że "mamy do czynienia z jakimś nadmiernym przywiązaniem do wagi własnej osoby".
"Kiedyś trzema samochodami jeździli prezydent i premier"
- Wcześniej żadni wicepremierzy kolumną samochodową nie jeździli, jeździli jednym samochodem, a nie dwoma, jeszcze drugim ochronnym. Tu jakiś kompletny brak profesjonalności połączył się z jakimś nadmiernym prestiżowym myśleniem o samym sobie. Bo w czasie rządów PiS-u, z tego, co wiem, z ochrony dawnego BOR-u korzystają nawet wiceministrowie, wicepremierzy. Gdzieś została zatracona miara - wskazywał były prezydent.
- Kiedyś trzema samochodami jeździli prezydent i premier, a pozostałe towarzystwo jeździło, jeśli była potrzeba, jednym samochodem. A tu teraz się mnożą sytuacje, bo słyszę, że to wjechał w samochód pani premier samochód chroniący ją - zauważył Komorowski.
Autor: js//now / Źródło: TVN24, PAP, Radio Zet