Strażacy zostali wezwani do jednego z domów w Kocku (Lubelskie), gdzie trzeba było zabezpieczyć niebezpieczną substancję. Chodziło o rtęć z rozbitego termometru. Na miejscu pojawiło się też pogotowie ratunkowe. Pomoc medyków nie była jednak potrzebna. Nikomu się nic nie stało.
- Tego typu interwencje zdarzają się niezwykle rzadko. Już coraz mniej osób ma w domu tego typu termometry, ale jak widać takie sytuacje też się zdarzają - mówi kapitan Michał Mazur z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lubartowie.
Strażacy z tej jednostki - razem z druhami z Ochotniczej Straży Pożarnej w Kocku - zostali w niedzielę (3 kwietnia) o godzinie 5.30 wezwani do jednego z domów, by zabezpieczyć rtęć z rozbitego termometru.
Akcja trwała około pół godziny. Na miejsce wezwana została też karetka. Pomoc medyków nie była potrzebna. Nikomu nic się nie stało.
Straż pożarna: można usunąć samodzielnie, ale trzeba bardzo uważać
- Rtęć można też usunąć samemu. Trzeba jednak przy tym bardzo uważać - nie dotykać jej gołą ręką, nie brać do ust. Nie można też zbierać jej odkurzaczem, aby jeszcze bardziej jej nie rozprzestrzenić - zaznacza nasz rozmówca.
Dodaje, że rtęć można zebrać na kartkę papieru i umieścić w szklanym słoiku, zalewając go zimną wodą i zakręcając.
- Taki słoik należy dostarczyć do najbliższego Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. W żadnym razie nie wolno wyrzucać go do kosza. Należy też przewietrzyć mieszkanie. Płynna rtęć w temperaturze pokojowej nieustannie paruje, a jej bezwonne opary są szkodliwe dla zdrowia - podkreśla strażak.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSRG OSP Kock