- Rosjanie mogli próbować ukryć taśmę z wieży na lotnisku Siewiernyj - uważa Edmund Klich, były polski akredytowany przy MAK. Jak mówił w TVN24, jest przekonany, że taśma istniała. Podkreślił też, że byłby to ważny dowód w sprawie katastrofy tupolewa.
- Jestem przekonany, że taśma istniała, dlatego, że cały ciąg zdarzeń oceny kontrolerów, wskazuje na to, że Rosjanie chcieli ją ukryć - zaznaczył Klich.
I dodał: - Po pierwsze nie ma taśmy, po drugie nie chciano nas dopuścić 15 kwietnia (2010 roku-red.) do oblotu środków radiolokacyjnych. Nie mamy także zdjęć z ekranów (na wieży w Smoleńsku - red.). My byliśmy na wieży i tam były inne znaczniki niż to Rosjanie przedstawili w raporcie.
"Chcą ukryć"
Według Klicha to oznacza, że Rosjanie chcą ukryć "nieudolne działanie kontrolerów na wieży w Smoleńsku, czy też systemów nawigacyjnych lotniska".
Rosjanie - jak przypomniał Kilch - twierdzili, że taśma się nie nagrała, bo się zacięła, ale nie chcieli wydać stronie polskiej nawet tej zaciętej taśmy.
Z wnioskiem o udostępnienie tego zapisu Polska zwróciła się do Rosji w maju 2010 roku. W lipcu prośbę ponowiono. Bezkutecznie.
Tak więc nie ma nagrania z wieży kontroli lotów w Smoleńsku, które pokazuje podejście do lądowania Tu-154M. Według Rosjan, zapis się nie zachował, bo uszkodzone zostały przewody pomiędzy kamerą a magnetowidem. 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku w Smoleńsku pracowało kilkanaście urządzeń radiotechnicznych: magnetofony, przystawki fotograficzne oraz zestaw wideo z kamerą. Wideo to radarowe zobrazowanie systemu lądowania - czyli radarowy zapis podejścia do lądowania samolotów, w tym wypadku Jaka-40, Iła-76 i Tu-154.
Dlaczego to ważne?
Polacy chcą wyjaśnień: dlaczego kontrolerzy lotów informowali załogę, że są "na kursie i ścieżce", chociaż już kilka kilometrów przed lotniskiem samolot zboczył z kursu? Według Rosjan, w czasie zniżania się Tu-154 i podejścia do lądowania samolot znajdował się cały czas "w strefie dopuszczalnych odchyleń". Jak napisali w uwagach Polacy, zastrzeżenia budzą informacje Kierownika Strefy Lądowania przed dolotem na lotnisko do 3 km. "KSL w dalszym ciągu informował załogę o jej właściwym położeniu "na kursie i ścieżce", gdy w rzeczywistości samolot obniżał swój lot zwiększając odległość pionową od ścieżki. Poza tym KL nie przekazał załodze samolotu wszystkich informacji niezbędnych dla przylatujących statków powietrznych. Nie zrobił też tego we właściwej kolejności" - można przeczytać w polskich uwagach.
mac//mat
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: EAST NEWS