Nie wie kim jest, albo przynajmniej tak utrzymuje bo nie chce, by wiedzieli inni. Wiadomo o nim niewiele - prawdopodobnie grasując w internecie oszukał blisko 200 osób. Prawdopodobnie też jest Polakiem. Pewne jest tylko jedno - od czterech miesięcy przebywa w areszcie.
- Powiedział, że stracił pamięć około trzy lata temu po spożyciu środka chemicznego i generalnie nie wie kim jest - mówi o podejrzanym Piotr Sawicki z Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze.
Prokuratura postanowiła pokazać twarz mężczyzny licząc, że odświeży to pamięć komuś, kto go pozna i poinformuje o tym władze.
Chciał nabrać na angielski akcent
Prokuratury raczej swoim tłumaczeniem nie przekona, bo według niej oszukał, głównie na internetowych aukcjach, prawie 200 osób. W "realu" działał m. in w Częstochowie.
Monika Rosa, która została oszukana przez podejrzanego opowiada, że mężczyzna mówił, że właśnie wrócił z Irlandii, gdzie pracował.
Już po zatrzymaniu przez policję podawał się za obywatela Zjednoczonego Królestwa. - Jak mówił po polsku, to próbował (mówić - red.) niby z angielskim akcentem - opowiada kom. Małgorzata Stanisławska z policji w Zielonej Górze.
To, że mężczyzna nie jest obywatelem brytyjskim, potwierdzono dzięki pomocy policji z Wielkiej Brytanii.
I tak go skażą?
Podejrzany w areszcie przebywa już cztery miesiące. Prokuratura mówi, że "tworzy mu nową osobowość". Może to zrobić występując do sądu z wnioskiem o nadanie mężczyźnie nowej tożsamości.
Istnieje jednak pewne ryzyko. - Po wyroku ruszy w Polskę i znowu będzie mógł popełniać przestępstwa, my nadal nie będziemy wiedzieli, kto to jest - tłumaczy Grzegorz Szklarz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Nawet jeśli nie uda się dowiedzieć, kim jest zatrzymany z Zielonej Góry i tak nie uniknie on kary. Sądy już skazywały ludzi bez nazwisk.
Mężczyzna na przypomnienie sobie, kim jest, może mieć nawet 15 lat.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN