- Szkoda, że jedno słowo "przepraszam" ze strony szefa FBI nie zamknęło sprawy. O to mam żal do strony amerykańskiej - powiedziała w "Jeden na jeden" Małgorzata Kidawa-Błońska, rzeczniczka rządu, odnosząc się do jego wypowiedzi na temat Holocaustu. Dodała, że Polacy oczekują tego słowa.
W opinii Kidawy-Błońskiej, szef FBI nie ma klasy. - Szkoda, że nie powiedział słowa "przepraszam". Każdy ma prawo do złej wypowiedzi, każdy ma prawo do nieścisłości, ale klasę człowieka, jego charakter poznajemy po tym, czy potrafi przyznać się do błędu i powiedzieć słowo "przepraszam" - stwierdziła rzeczniczka rządu.
Jej zdaniem, szef FBI powinien przeprosić. - Doceniam to, że Ameryka bardzo dba o to, żeby Amerykanie dobrze znali historię swojego kraju. Szkoda, że tak dobrze nie znają historii Europy i tego, co działo się na starym kontynencie. Gdyby ta wiedza była może większa, nie dochodziłoby do takich wypowiedzi, które są dla polskiej strony bardzo krzywdzące - powiedziała Kidawa-Błońska.
- Szkoda, że jedno słowo przepraszam nie zamknęło sprawy. O to mam żal do strony amerykańskiej - dodała.
Kidawa-Błońska podkreśliła, że ponieważ słowo "przepraszam" nie padło, "Polacy oczekują tego słowa od amerykańskiego urzędnika".
- Mam nadzieję, że tego słowa się doczekamy - zaznaczyła.
Rzeczniczka rządu była też pytana o stwierdzenie Andrzeja Dudy z "Faktów po Faktach". Kandydat PiS na prezydenta powiedział, że rozważyłby pozwanie szefa FBI przed amerykańskim sądem.
- Zauważyłam, że nasza opozycja pozywa głównie wszystkich do sądu i wszystkich oskarża, a tu chodzi o to, aby rozwiązać tę sprawę raz na zawsze, żeby w świadomości innych krajów, innych ludzi te kłamstwa zostały skreślone, żeby poznali prawdę i wiedzieli o czym mówią - stwierdziła Kidawa-Błońska.
- To jest dla nas najważniejsze. Chodzi o szerszą akcję zrozumienia, że pewne wypowiedzi są kłamstwem i nietaktem wobec naszego kraju - zaznaczyła rzeczniczka rządu.
Żałuje, ale nie przeprasza
Dyrektor FBI James Comey w przemówieniu w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, przedrukowanym w dzienniku "Washington Post" z okazji Dnia Pamięci o Holokauście, mówił m.in., że Holokaust był "najbardziej znaczącym wydarzeniem w historii ludzkości" i zapowiedział, że każdy nowy funkcjonariusz FBI będzie miał obowiązek odwiedzić Muzeum, by zobaczyć, że "dobrzy ludzie pomagali mordować miliony", podporządkowując się ideologii nazistów. Comey wyraził opinię, że najbardziej przerażającą lekcją Holokaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy. - W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić - stwierdził Comey. W swej pierwszej publicznej wypowiedzi na temat kontrowersji, jakie wywołało jego przemówienie o Holokauście, Comey powiedział w środę, że żałuje, iż wymieniał nazwy państw, ale nie przeprosił Polski i podtrzymał swoją opinię o kolaboracji z nazistami. W związku z wypowiedzią szefa FBI ambasador USA w Polsce Stephen Mull został w niedzielę wezwany do MSZ, gdzie otrzymał notę z protestem.
Grabarczyk zagrożony?
Kidawa-Błońska była też pytana, czy zagrożona jest pozycja Cezarego Grabarczyka w rządzie.
Jak ustalił portal tvn24.pl, minister sprawiedliwości był przesłuchiwany w prokuraturze, która bada, w jaki sposób otrzymał pozwolenie na broń palną. To fragment śledztwa, w którym podejrzanymi są policjanci z Łodzi, mający załatwiać VIP-om broń bez konieczności zdawania egzaminów.
- Minister złożył wyjaśnienia, sprawa jest badana. Mam nadzieję, że po zbadaniu zostanie zakończona i wszystkie wątpliwości wobec pana ministra zostaną rozwiane - powiedziała rzeczniczka rządu.
Dodała, że nie wie, czy Grabarczyk rozmawiał o sprawie z premier Ewą Kopacz. Zaznaczyła jednocześnie, że jest przeciwniczką posiadania broni i wolałaby, aby Grabarczyk jej nie miał.
Autor: MAC/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24