"Kicz w polskiej polityce bije rekordy obecności. Trzech najważniejszych polityków w państwie jedzie do Łodzi na skutek tego, że szalony człowiek, który chciał zabić kogoś ważnego, zabił pracowników biura PIS-u, bo nie mógł zabić nikogo ważniejszego!" - pisze na swoim blogu Janusz Palikot. Gest Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny, bo o nich mowa, nazywa "cyrkiem".
W sobotę rano prezydent, premier Tusk i marszałek Schetyna wspólnie złożyli kwiaty i zapalili znicze przed łódzkim biurem PiS, gdzie we wtorek zastrzelony został Marek Rosiak, a inny pracownik biura Paweł Kowalski został ciężko zraniony nożem.
Jeden z doradców prezydenta Tomasz Nałęcz, powiedział w niedzielę w Radiu Zet, że prezydent chciał, żeby "tam w Łodzi, pod tym miejscem zbrodni stanęli obok siebie wszyscy liderzy życia politycznego". - Dlatego tak prezydentowi zależało na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim, bo tylko z tą osobą można było ustalić, żeby stanął prezydent obok premiera, obok marszałka, obok prezesa PiS, obok przewodniczącego Napieralskiego - powiedział Nałęcz.
"Ja nie przepraszam"
Uroczystości w Łodzi nie spodobały się jednak Palikotowi. "Ten cyrk, to świadectwo absolutnego fałszu w polityce, dzieje się ponieważ Jarosław Kaczyński od wielu miesięcy jest w depresji po śmierci brata! Jesteśmy śmiesznym i infantylnym tworem jako politycy w Polsce! Stany psychologiczne bierzemy za fakty polityczne" - pisze Palikot na swoim blogu.
Dalej atakuje prezesa PiS, że przez lata "niszczył polską politykę", a teraz "spotyka go za to nagroda w postaci festiwalu przepraszania". "Ja nie przepraszam i nie oczekuję przeprosin od Jarosława. Oczekują, że odejdzie z życia publicznego i to jest właściwa miara. Poza tym proszę aby w moim imieniu nie przepraszać. Szczególnie prezydent nie ma do tego prawa!" - pisze Palikot.
Źródło: tvn24.pl, PAP