Afera po wyborach do europarlamentu i pytanie, kto kupił głosy za kawę i papierosy? Tuż przed eurowyborami więźniowie z Chmielowa dostają paczki, a w nich - oprócz rzeczy na co dzień przydatnych - ulotki kandydata PiS Stanisława Piotrowicza. Polityk od ulotek się odcina, sprawę bada prokuratura, a areszt śledczy z wyborczymi paczkami jest jedynym w Polsce, gdzie wygrywa PiS.
W więzieniach w ostatnich wyborach wygrała Platforma, zdobyła 39,4 procent głosów skazanych. PiS był za kratami niepopularny - poza Chmielowem, oddziałem zewnętrznym aresztu śledczego w Nisku pod Tarnobrzegiem. Tam zwyciężył poseł tej partii, po tym gdy do aresztu miały trafić kawa, papierosy i ulotki Stanisława Piotrowicza. - Albo jakaś prowokacja i ktoś to podpisał nazwiskiem posła albo tego w ogóle nie było - ucina cała sprawę Jarosław Kaczyński.
Poseł zaprzecza, areszt zawiadamia prokuraturę
Sam Piotrowicz - były prokurator - twierdzi, że taki wynik był dla niego zaskoczeniem. - Nigdy bym się w tych środowiskach poparcia nie spodziewał. W szczególności bym nie zabiegał o te środowiska - zapewnia poseł PiS. Ponoć kawę i papierosy wysłał do aresztu biznesmen, który chciał się Piotrowiczowi odwdzięczyć, a wyświadczył mu wilczą przysługę. Sprawą rzekomych łapówek ma zająć się prokuratura. - Dyrektor aresztu śledczego w nisku złoży zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych przez jednego z funkcjonariuszy - mówi mjr Simona Wojtowicz z aresztu śledczego w Nisku.
Autor: dln\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24