Będę popierała ten strajk i będę popierała nauczycieli walczących o godność i normalne płace. Potraktuję ten strajk jako inwestycję w wykształcenie moich dzieci - stwierdziła w "Kawie na ławę" w TVN24 Kamila Gasiuk-Pihowicz z klubu PO-KO,odnosząc się do planowanego strajku nauczycieli. - Politycy opozycji wykorzystują cynicznie ten protest - przekonywał prezydencki rzecznik Błażej Spychalski.
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował w niedzielę, że w skali kraju będzie strajkowało 79,5 proc. szkół, zespołów szkolnych i przedszkoli, które wzięły udział w zorganizowanym przez ZNP referendum strajkowym. W związku z tym - jeżeli nie dojdzie do porozumienia z rządem - strajk w oświacie rozpocznie się 8 kwietnia.
Oznacza to, że jego termin w tej sytuacji zbiegnie się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. Matury mają rozpocząć się 6 maja.
Do sytuacji nauczycieli odnieśli się politycy w "Kawie na ławę" w TVN24.
"Traktuję ten strajk jako inwestycję w wykształcenie moich dzieci"
Kamila Gasiuk-Pihowicz (klub PO-KO) mówiąc o obecnych zarobkach nauczycieli, stwierdziła, że "to są bardzo niskie pensje, które w porównaniu z wymaganiami, wysiłkiem i odpowiedzialnością, jaką nauczyciele ponoszą, są absolutnie za niskie i powinny zostać podwyższone". - To jest konieczność - stwierdziła.
Pytana, czy popiera termin strajku, który zbiega się z egzaminami szkolnymi, odpowiedziała, że "traktuje ten strajk jako inwestycję w wykształcenie jej dzieci".
- Jeżeli tylko dojdzie do strajku (...), będę popierała nauczycieli, którzy będą walczyli o godność i normalne płace - dodała Gasiuk-Pihowicz.
- Jak się sięga po pełnię władzy, to się ponosi pełnię odpowiedzialności - wskazywała, odnosząc się do działań polityków Zjednoczonej Prawicy i nieudanych negocjacji rządu ze środowiskiem nauczycielskim.
"Trzeba jeszcze umieć rządzić, żeby dawać podwyżki"
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki (Zjednoczona Prawica), odnosząc się do sytuacji nauczycieli, porównywał ją z latami rządów koalicji PO-PSL.
- Oni przez lata nie dawali nic, zamrozili (podwyżki - red.) my jednak dajemy podwyżki i jestem przekonany, że w kolejnej kadencji będziemy to stopniowo podnosić, dlatego, że nauczyciele powinni więcej zarabiać - przekonywał. - Trzeba jeszcze umieć rządzić, żeby dawać podwyżki - dodał.
"To jest kwestia wyboru priorytetów"
Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer pytana, czy gdyby była na miejscu rządzących dałaby nauczycielom 1000 złotych podwyżki, odpowiedziała, że "to jest kwestia wyboru priorytetów". Stwierdziła, że "w tej sytuacji rząd całkowicie lekceważy i rodziców, i nauczycieli, i dzieci".
Zwracała także uwagę, że realizacja podwyżek dla nauczycieli wiąże się z wydatkami z budżetu państwa na obietnice socjalne PiS, czyli tzw. "piątkę Kaczyńskiego".
- Ta cała piątka Kaczyńskiego przypomina taki wyjazd na karnawał w Rio (de Janeiro - red.), tylko za chwilówkę. Oczywiście takie dwa - trzy lata karnawału PiS-u ładnie wygląda, tylko potem będziemy za to płacić długim postem, który paradoksalnie, dotknie tych najbiedniejszych - przekonywała.
Spychalski: politycy opozycji wykorzystują cynicznie protest nauczycieli
Prezydencki rzecznik Błażej Spychalski stwierdził, że "politycy wykorzystują cynicznie protest nauczycieli". - Dzisiaj politycy opozycji robią wszystko, żeby ten konflikt maksymalnie podgrzać, wykorzystując (go - red.) partykularnie i politycznie, rzucając w przestrzeń publiczną piękne hasła, które nie mają żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości - mówił, odnosząc się do zapowiedzi m.in. Grzegorza Schetyny o spełnieniu żądania tysiąca złotych podwyżki po wygraniu wyborów i dojściu jego partii do władzy.
"Sprawy nauczycieli rząd Prawa i Sprawiedliwości spycha zupełnie na margines"
Jarosław Kalinowski z PSL ocenił, że "sprawy nauczycieli rząd Prawa i Sprawiedliwości spycha zupełnie na margines". Polityk ludowców stwierdził, że znajdowanie środków w budżecie na pokrycie obietnic wyborczych PiS i mówienie, że nie da się spełnić żądań nauczycieli "to jest próba przeciwstawiania sobie w społeczeństwie poszczególnych środowisk". - Ta sprawa dotyczy godności tego środowiska, ale PiS się z tą godnością środowiska w ogóle nie liczy - dodał.
"Wolelibyśmy kompleksowy przegląd polityki społecznej"
Grzegorz Długi z Kukiz'15 zwracał z kolei uwagę na całościową politykę socjalną rządu PiS.
- Wolelibyśmy kompleksowy przegląd polityki społecznej, którego nie mamy - przyznał. - Rozbudza się oczekiwania różnych grup społecznych, a nie rozbudza się w ogóle możliwości zwiększania dochodu - ocenił.
Dopytywany, czy Kukiz'15 poprze projekt PiS w sprawie wypłaty 500 zł na pierwsze dziecko, odpowiedział: "nie można przesądzać czegoś, czego jeszcze nie znamy", wskazując przy tym, że nie są znane szczegółowe zapisy ustawy, która miałaby takie świadczenie ustanowić.
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24