Jeśli prezydent powoła sędziów do Sądu Najwyższego zarekomendowanych przez Krajową Radę Sądownictwa i te składy będą orzekać, to wszystko będzie nieważne w obliczu europejskiego prawodawstwa - stwierdził w "Kawie na ławę" w TVN24 Witold Zembaczyński z Nowoczesnej. Prezydencki minister Andrzej Dera przekonywał, że Rada wybrała najlepszych kandydatów, którzy w kancelarii prezydenta dodatkowo będą sprawdzani i przejdą przez "weryfikacyjne sito".
Przewodniczący nowej - wybranej przez polityków - Krajowej Rady Sądownictwa podpisał w środę uchwałę Rady dotyczącą przedstawienia prezydentowi Andrzejowi Dudzie wniosku o powołanie 12 sędziów Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Wśród rekomendowanych znalazła się kandydatura Małgorzaty Ułaszonek-Kubackiej, radcy prawnej z Białegostoku, która w ubiegłym roku została skazana przez radcowski sąd dyscyplinarny.
Według medialnych doniesień, Ułaszonek-Kubacka zdecydowała o wycofaniu swojej kandydatury.
"Weryfikacyjne sito" w kancelarii prezydenta
Sprawa ta była między innymi przedmiotem dyskusji polityków w programie "Kawa na ławę" w niedzielę.
- Publicznie ogłosiłem, że jeśli ktoś ma wyrok dyscyplinarny i kandyduje na sędziego Sądu Najwyższego, to nie przejdzie tego sita weryfikacyjnego u nas [w kancelarii prezydenta - przyp. red.] i nie będę rekomendował prezydentowi żeby taką osobę powołał - podkreślił Andrzej Dera, prezydencki minister.
Wskazywał, że do Sądu Najwyższego "kandydowało dużo ponad 200 osób na 40 etatów", a KRS wybrała tych, "których uznano za najlepszych".
- Dokumentacja spłynie do nas i będziemy sprawdzali pod względem merytorycznym i formalnym, czy spełniają kryteria ustawowe - powiedział Dera.
Podkreślił też, że "zawsze będzie wspierał" reformę sądownictwa, bo "zmiany są potrzebne".
- Zdecydowana większość Polaków chce i oczekuje tych zmian. Dotychczasowy system się nie sprawdził i trzeba go zmienić. Suweren ma prawo przez swoich przedstawicieli zmieniać to sądownictwo - zaznaczył prezydencki minister.
"Lista wstydu"
- Ta lista, która do was trafi, to lista wstydu - zwrócił się do Dery Sławomir Neumann z Platformy Obywatelskiej. - Ludzie, którzy się zgłosili w tym konkursie, wiedzą doskonale, że ustawy (na podstawie których kandydowali - red.) są niezgodne z konstytucją - przekonywał.
Wskazywał też, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wprowadził do KRS swoich ludzi, a teraz "prokuratorzy i znajomi Ziobry wchodzą do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego po to, żeby potem sędziom, którzy wydadzą wyroki niezgodne z tym, co myśli rządząca partia, wytoczyć postępowanie dyscyplinarne - podkreślał poseł Platformy Obywatelskiej.
"Ucierpiała merytoryka i kompetencje sędziów"
- Patrząc chłodnym okiem, w stosunku do poprzednich relacji KRS i wybierania sędziów Sądu Najwyższego, mamy taki postęp, że przynajmniej mamy jawność i możemy obserwować jak to się odbywa - wskazywała Agnieszka Ścigaj z Kukiz'15.
W jej ocenie, "w tej sytuacji ucierpiała merytoryka i kompetencje sędziów".
- Brak w tym wszystkim demokracji bezpośredniej, czyli tego, co my postulujemy, żeby KRS był wybierany w wyborach bezpośrednich - zaznaczyła.
Jej zdaniem taki sposób wybierania sędziów powoduje, że "istnieje zagrożenie lojalności, podległości partyjnej". - Liczę na to "sito" w Kancelarii Prezydenta, że nie dojdzie do drastycznego obniżenia poziomu kompetencji sędziów Sądu Najwyższego - podsumowała posłanka.
"Wszystko będzie nieważne w obliczu europejskiego prawodawstwa"
Witold Zembaczyński z Nowoczesnej stwierdził, że "PiS-owi chodzi o to, żeby móc decydować, kto będzie pierwszym prezesem Sądu Najwyższego". - To zapewni brak możliwości rozliczenia przed Trybunałem Stanu polityków PiS i prezydenta przez Trybunał Stanu - podkreślił.
W jego ocenie rządzący dążą do tego, żeby "Sąd Najwyższy, który decyduje o ważności wyborów parlamentarnych i europarlamentarnych był na pilota z Nowogrodzkiej [siedziby Prawa i Sprawiedliwości - przyp. red.]".
- W obliczu zbliżającego się wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jeśli prezydent powoła tych sędziów i te składy będą orzekać, to wszystko będzie nieważne w obliczu europejskiego prawodawstwa - podkreślił poseł Nowoczesnej.
"Chcieliście mieć Trybunał na własny, polityczny użytek"
- Nie jesteście, jako partie polityczne, powołani do tego, żeby oceniać, które ustawy są zgodne z konstytucją, a które nie. Od tego jest Trybunał Konstytucyjny. Jeśli uważacie, że jakaś ustawa jest niekonstytucyjna, to zwróćcie się do Trybunału - zaznaczał przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, Jacek Sasin z PiS, odpowiadając na słowa Neumanna.
W jego ocenie Platforma Obywatelska "stosuje metodę, którą chciała stosować od początku". - Wybraliście na zapas sędziów Trybunału, zrobiliście skok na Trybunał, bo chcieliście mieć tę instytucję na własny, polityczny użytek, żeby blokować reformy w Polsce. To wam się nie udało - ocenił Sasin.
Autor: ads//now / Źródło: tvn24