Odczytaniem wyjaśnień Katarzyny W. złożonych podczas śledztwa zakończyła się pierwsza rozprawa w procesie, w którym oskarżona jest m.in. o zabójstwo swojej półrocznej córki Magdy. Kobieta nie przyznała się do winy, odmówiła też składania wyjaśnień. Następna rozprawa odbędzie się 4 marca.
23-letnia Katarzyna W. odpowiadała w poniedziałek przed sądem za zabójstwo dziecka. Według prokuratury w styczniu 2012 roku kobieta udusiła swoją córkę, ukryła ciało, po czym powiadomiła o jej rzekomym porwaniu. Zarzucono jej też zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz tworzenie fałszywych dowodów, by skierować postępowanie przeciw innej osobie.
Ze względu na zainteresowanie mediów proces odbył się w specjalnej sali Sądu Okręgowego w Katowicach na terenie koszar policji. Na rozprawę wpuszczono jedynie posiadaczy specjalnych przepustek. Podczas rozprawy Katarzyna W. siedziała obok swojego obrońcy, a nie jak wcześniej zakładano za kuloodporną szybą. Na sali nie pojawił się jednak nikt z pokrzywdzonych - nie było rodziny kobiety, ani jej męża.
Proces Katarzyny W. jawny
Tuż po rozpoczęciu procesu obrońca z urzędu Katarzyny W., mec. Arkadiusz Ludwiczek, skierował wniosek do sądu o utajnienie procesu. Jak argumentował obrońca, w tej sprawie "media odegrały już swoją rolę - trudno określić, czy pozytywną, czy nie". - Szum medialny nie będzie sprzyjał temu procesowi - mówił. Zaakcentował, że w prawie obowiązuje domniemanie niewinności, Jego zdaniem w akcie oskarżenia, który w pewnej części został upubliczniony, nie udało się uniknąć pewnych nadinterpretacji, które wypaczyły sens informacji procesowej. - Wyłączenie jawności tej rozprawy leżałoby w interesie wymiaru sprawiedliwości - zapewniał Ludwiczek.
Wniosek swojego obrońcy poparła Katarzyna W. - Chciałam jeszcze tylko dodać, że chciałabym ochronić moją rodzinę przed tym, czego poniekąd jestem przyczyną, przed tym całym szumem, przed tymi wszystkimi doświadczeniami, które muszą jakoś znosić, więc dlatego popieram wniosek i bardzo proszę o wyłączenie jawności - mówiła kobieta. Prokuratura nie zgodziła się z tym wnioskiem. - Oskarżona zaprosiła media do swojego życia. (...) Nie da się już tego uniknąć - podkreślił prokurator. Sąd ostatecznie zdecydował o jawności procesu. Wyraził zgodę na nagrywanie go z wyłączeniem tych rozpraw, na których rozpatrywane będą dowody. Jak powiedział przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Adam Chmielnicki, nie zachodzą zgłoszone przez obrońcę przesłanki utajnienia, np. możliwość wywołania zakłócenia spokoju publicznego. - To niejawność mogłaby wywołać zakłócenie spokoju społecznego na szerszą skalę - argumentował sędzia. Jak dodał "jawność rozprawy jest gwarancją społecznej kontroli i obiektywizmu". Jak dodał, rozpoznawana sprawa ma charakter szczególny. Najważniejsza według sądu co do zasady przesłanka jawności to skutki publicznego wystąpienia oskarżonej w związku z jej apelem o poszukiwanie rzekomo uprowadzonego dziecka. - Społeczeństwo zaangażowało się w poszukiwania dziecka i ma prawo poznać przyczyny, dla których Katarzyna z W. z pokrzywdzonej stała się oskarżoną - argumentował Chmielnicki. Zdaniem sędziego na decyzję w sprawie jawności procesu wpływ miały też liczne spekulacje, które pojawiły się wokół sprawy. - Ostatnim argumentem przemawiającym za jawnym rozpoznaniem sprawy jest w związku z tym konieczność zakończenia spekulacji na temat przebiegu wydarzeń objętych aktem oskarżenia oraz możliwego udziału innych osób w tych wydarzeniach - zaznaczył sędzia.
"Magda została celowo pozbawiona życia"
Prokuratura odczytując akt oskarżenia wobec matki Magdy zwróciła głównie uwagę na fakt, iż "śmierć półrocznej Madzi była wynikiem celowego działania, nakierowanego na pozbawienie jej życia".
Prokurator Zbigniew Grześkowiak zaznaczył, że kluczowe w sprawie okazały się lipcowe wyniki sekcji zwłok, potwierdzające fakt uduszenia dziecka. - Wiemy dzisiaj, dzięki zeznaniom świadków, analizom śladów i zabrudzeń na odzieży małoletniej, zapisom monitoringu, wynikom sądowo-medycznym oraz innym dowodom, że Magdalena W. zginęła 24 stycznia 2012 r. między godz. 16 a 16.30 w zajmowanym przez małżonków (...) mieszkaniu, (...) w czasie gdy przebywała w towarzystwie swojej matki - mówił Grześkowiak. Dodał, że w ocenie prokuratury dotychczasowe zachowanie oskarżonej było zręczną mistyfikacją, mającą na celu ukrycie faktu śmierci córki oraz skierowanie podejrzeń na inną osobę.
Katarzyna W.: Kochałam ją całym sercem
Po odczytaniu aktu oskarżenia sąd postanowił odebrać wyjaśnienia od Katarzyny W. Jej obrońca - po konsultacji z oskarżoną - wnioskował o wyłączenie jawności tej części rozprawy. Sąd zdecydował ostatecznie, że wyjaśnienia te - poza wskazanymi wyjątkami - będą jawne, ale bez możliwości ich rejestrowania audiowizualnego.
Ostatecznie Katarzyna W. nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Odmówiła jednak składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. - Chcę skorzystać z prawa do odmowy składania wyjaśnień i udzielania odpowiedzi - mówiła Katarzyna W. W związku z tym sąd postanowił odczytać jej wyjaśnienia złożone podczas śledztwa. Obejmowały one m.in. kilkukrotne wyjaśnienia dotyczące dnia śmierci jej córki, m.in. samego, jak przekonywała śledczych, upadku dziecka. Katarzyna W. mówiła, że nie wie, dlaczego nie szukała pomocy, że próbowała sama ratować dziecko, że była zdezorientowana. Podkreśliła, że dziecko pochowała pod wpływem impulsu, by nie zostało poddane sekcji. - Ta cała historia z porwaniem, to za dużo razy kiwnęłam głową, że tak - przekonywała śledczych kobieta. - Ja wiem, że to moja wina, moja nieuwaga. To była perełka całej rodziny, ja ją kochałam. Ja o to dziecko walczyłam. Kochałam ją całym sercem - podkreślała w wyjaśnieniach Katarzyna W. Treść swoich notatek - wykorzystanych potem w akcie oskarżenia - tłumaczyła w zeznaniach m.in. wahaniami nastroju podczas ciąży. Akcentowała, że miała też inne notatki - pozytywne, również z modlitwami. W niektórych odpowiedziach na pytania śledczych oskarżona sugerowała też, że wpisane w wyszukiwarkę pytania, m.in. "czy można zabić bez śladów", mogą być związane np. z jednym z oglądanych przez nią filmów, a hasła dotyczące śmierci przez zaczadzenie - niesprawnymi piecami w mieszkaniu. Katarzyna W. co najmniej raz zaprzeczyła też, by wchodziła na strony internetowe związane m.in. z kremacją i pochówkiem niemowląt. - Ja nie zabiłam dziecka. Rodzina mi wierzy - zapewniała w wyjaśnieniach Katarzyna W. Poniedziałkowa rozprawa zakończyła się odczytaniem wyjaśnień oskarżonej kobiety. Następne rozprawy zaplanowano na 4 marca, 13 marca, 2 kwietnia i 15 kwietnia. Odbywać się one będą na mniejszej sali w policyjnych koszarach. Sprawa Katarzyny W. rozpoczęła się 24 stycznia 2012 roku, gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki, dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Ostatecznie na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.
Autor: dp//gak / Źródło: TVN24, PAP, tvn24.pl