Mieszkańcy kaszubskich gmin Stężyca i Sulęczyno nie chcą, by w ich okolicy wydobywano gaz łupkowy. Uważają, że zagrozi to turystycznym walorom regionu.
W czwartek w gminie Stężyca odbyło się spotkanie ws. gazu łupkowego. Jak stwierdził wójt gminy Stężyca Tomasz Brzoskowski, dla mieszkańców kwestia wydobycia jest nową sprawą, stąd pytania i obawy. Sam przyznał, że wątpliwości może budzić styl, w jakim wydobywany jest gaz łupkowy.
Wtórowali mu mieszkańcy. - Dowiedzieliśmy się, że ta technologia może spowodować - choć nie musi - degradację środowiska. Chodzi o dużą ilość wody, która zostanie użyta do rozsadzenia skał łupkowych. Będzie w niej duża zawartość różnych chemikaliów - powiedział jeden z mieszkańców obecnych na czwartkowym spotkaniu.
I dodał, że w miejscu, gdzie sprawdzano obecność łupków, znajdują się tereny przyrodniczo chronione.
- Firma nie odpowiedziała, jak zamierza zapobiec procesowi, który może nastąpić za dwa, trzy lata (ewentualnego skażenia środowiska - red.) - podkreślił.
Protest na piśmie
Mieszkańcy gmin Stężyca i Sulęczyno oficjalnie już zaprotestowali. Pod pismem wysłanym do Ministerstwa Środowiska, w którym oświadczyli, że nie zgadzają się na poszukiwanie i wydobywanie gazu łupkowego, podpisało się ok. 100 osób.
Uważają, że zagrozi to turystycznym walorom ich regionu. Kaszuby - jak wskazują - są bowiem jednym z ostatnich regionów czystych ekologicznie, ostoją cennych gatunków ptaków i zwierząt.
Resort środowiska udzielił do tej pory 102 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego dla 17 koncernów. Właściciel terenu może - zgodnie z prawem - nie wpuścić firmy poszukiwawczej na swój teren.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24