Po trzech latach od ujawnienia seksafery sąd zdecydował: Andrzej Lepper posiedzi w więzieniu 2 lata i 3 miesiące, Stanisław Łyżwyński - pięć lat. Ten ostatni został jednak zwolniony do domu, gdzie poczeka na wynik zapowiedzianej apelacji. Z aresztu zabrała go karetka.
Decyzja o zwolnieniu Łyżwińskiego zaskoczyła jego żonę. To ona wezwała karetkę, która po godzinie 17 zabrała b. posła Samoobrony do domu. Po drodze nie zatrzymał się, żeby porozmawiać z dziennikarzami.
"To proces wymyślony przeciwko mnie"
- To proces wymyślony przeciwko mnie - komentował na gorąco Andrzej Lepper. I dodał: - Dlaczego Krawczyk może wszystko. Ja i tak tę sprawę wygram. Żaden świadek nie potwierdził zeznań Krawczyk. CZYTAJ WIĘCEJ
Prokuratura zarzuciła Łyżwińskiemu m.in. zgwałcenie kobiety i wykorzystywanie seksualne działaczek Samoobrony, a Lepperowi - żądanie i przyjmowanie "korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek partii. Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim przychylił się do wniosku prokuratury co do wysokości kar.
Obrońcy jeszcze przed czwartkową decyzją sądu zapowiadali, iż w przypadku skazania ich klientów, będą składać apelację. Tuż po ogłoszeniu wyroku sąd utajnił jego uzasadnienie, na sali nie było ani Łyżwińskiego, ani Leppera.
Łyżwiński wychodzi na wolność
Z informacji do których dotarła TVN24 wynika, że po ogłoszeniu skazującego wyroku, sędzia odniosła się też do wniosku obrońcy Stanisława Łyżwińskiego o zwolnienie go z aresztu, w którym przebywa. Odniosła się pozytywnie, co oznaczało, że były poseł Samoobrony wyjdzie na wolność. Dokumenty z sądu dotarły na czas do aresztu śledczego, gdzie przebywał skazany, jeszcze tego samego dnia wyszedł na wolność.
Sąd zdecydował o zwolnieniu byłego posła prawdopodobnie dlatego, że jego areszt był bardzo długi - Łyżwiński siedział w nim 2,5 roku. Mimo jego złego stanu zdrowia sąd odrzucał kolejne wnioski o zwolnienie, argumentując, że na wolności mógłby mataczyć, a grozi mu wysoki wyrok. Kiedy wyrok zapadł, sąd uznał zapewne, że areszt będzie już bezcelowy. Na dalszy przebieg sprawy i rezultaty apelacji Łyżwiński będzie więc oczekiwać już w domu.
Kim są bohaterowie seksafery w Samoobronie i co teraz robią?
Ofiara
Aneta Krawczyk, która oskarżyła działaczy Samoobrony o gwałt, molestowanie i próbę usunięcia ciąży, spokojnie może chodzić ulicami rodzinnego Radomska. Nikt nie zwraca na nią uwagi. - Widuję ją w sklepie, jeździ z dziećmi i mamą na działkę. Ludzie szybko zapomnieli - mówiła dziennikarka lokalnej gazety "Po prostu".
Krawczyk zerwała kontakty z czasów afery. - Nie odbiera ode mnie telefonów - zdradziła Anna Czerwińska z Fundacji Feminoteka, która z Krawczyk była nierozłączna w pierwszych miesiącach procesu. Sąd zgodził się nawet, by towarzyszyła kobiecie podczas zamkniętego przesłuchania. - Nie wiem dlaczego milczy, ale mam nadzieję, że układa sobie życie na nowo - dodała.
Czy molestowałem swoje podwładne? Nie! Setki dziewczyn mogą zaświadczyć, że nie. al
Po wybuchu afery (wyznania Krawczyk zamieściła „Gazeta Wyborcza") kobieta nie mogła znaleźć pracy w rodzinnym mieście. Twierdziła, że pracodawcy obawiali się osoby "z przeszłością". Przez krótki czas próbowała zbierać reklamy dla lokalnej gazety, ale nic z tego nie wyszło.
Potem wyjechała do Niemiec. Tam dzięki rodzinie dostała pracę w księgowości. Nie na długo. W zeszłym roku jeździła do Anglii. Także za pracą. Ale co tam dokładnie robiła, nie wiadomo. Teraz przebywa w Radomsku.
Sąsiedzi Krawczyk mówią, że "ma faceta", ale czy to coś poważnego, nikt nie wie. Z sali sądowej wyciekła, bo rozprawa jest utajniona, informacja, że Aneta Krawczyk mimo negatywnego wyniku badań DNA nie wyklucza, że ojcem jej dziecka jest główny oskarżony - Stanisław Łyżwiński. Weronika ma 7 lat, chodzi do szkoły w Radomsku.
Oskarżony 1.
Łyżwiński od 2,5 roku przebywa w areszcie. Był oskarżony m.in. o zgwałcenie Krawczyk i wykorzystywanie seksualne działaczek "Samoobrony".
Oskarżony bardzo liczył na to, że sąd uwierzy w jeden z dowodów, który złożyli w sądzie. Chodzi o liścik, jaki miała napisać Aneta Krawczyk do Łyżwińskieg,o gdy razem pracowali w Samoobronie. Treść: "Spełnię twoje najskrytsze sadomasochistyczne marzenia".
Łyżwińska nie chciała gdybać jaki będzie wyrok. Przed wyrokiem mówiła, że jej mąż jest trzymany w areszcie mimo ciężkiej choroby: - Już w tej chwili jest pewne, że przypłaci to kalectwem – żaliła się. Łyżwiński skarży się na chory kręgosłup. Podobno podczas rehabilitacji uszkodzono mu połączenia nerwowe i ma niedowład nogi. Kilka razy składał do sądu wnioski o zwolnienie z aresztu ze względu na stan zdrowia. Wszystkie odrzucono.
Skazany 1.
- Ja mam w tej sprawie seksafery dużo do powiedzenia, ale niestety, jestem na warunkowym - wzdychał Jacek Popecki, były asystent Łyżwińskiego. On jako pierwszy usłyszał skazujący wyrok w seksaferze. Odsiedział 1,5 roku, za próbę usunięcia ciąży u Anety Krawczyk za pomocą zastrzyku z oksytocyny (wywołuje poród u kobiety, a we wczesnej ciąży poronienie).
Więzienia się bał, ale, jak mówił, "jakoś to przetrwał". Twierdził, że chętnie odwiedziłby swoją chrześnicę (córeczkę Krawczyk, której ojcem miał być Łyżwiński lub Lepper), ale nie wie, czy mu wolno bez zgody sądu, ale jeśli go zaproszą na komunię, pójdzie.
- Przygotowuję skargę do Strasburga - zapowiadał. Zamiast o seksaferze wolał mówić o fatalnej sytuacji zawodowej techników weterynaryjnych, takich jak on. - Felczerom dano możliwość skończenia studiów medycznych, a technikom weterynaryjnym nie - narzekał. W czasie procesu obronił się na SGGW. Został inżynierem rolnictwa. Teraz szuka pracy.
Oskarżony 2.
Największy (anty)bohater seksafery przed wyrokiem myślał o wyborach prezydenckich. Też zapowiadał skargę do Strasburga. Powód? - Wymiar sprawiedliwości działał na polityczne zlecenie – przekonywał przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper. Prokurator zażądał dla niego 2,5 roku więzienia za "żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek partii, w tym Krawczyk.
Pytany przez nas wprost "Czy molestował swoje podwładne" natychmiast odparł: - Nie! Setki dziewczyn mogą zaświadczyć, że nie.
Według prokuratury, do molestowania Krawczyk miało dojść podczas sejmowych Andrzejek. Lepper był wtedy wicepremierem. Brylował na salonach i w mediach. - Mam poświadczenie z LOT, że byłem wtedy na pokładzie samolotu do Gdańska - zapewniał.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP