- Pewien rząd pytań podstawowych jest ten sam, niezależnie od tego, czy człowiek wierzy, czy nie wierzy - powiedział w "Faktach po Faktach" kardynał Kazimierz Nycz. Metropolita warszawski pytany był między innymi o sens życia ludzkiego w kontekście Świąt Wielkanocnych i zmartwychwstania Jezusa.
- Skłonny byłbym odpowiedzieć na pytanie, czy życie musi mieć i czy ma sens. Na pewno tak. Każdy człowiek szuka sensu swojego życia i każdy człowiek ucieka przed bezsensownością - powiedział kardynał Kazimierz Nycz. Jak mówił, "pewien rząd pytań podstawowych jest ten sam, niezależnie od tego, czy człowiek wierzy, czy nie wierzy". Tłumaczył, że "pytanie ludzie stawiają tak samo, choć odpowiadają na to pytanie w sposób różny i zależny od różnych uwarunkowań. I chyba też mocno zależny od wiary".
- To nie są pytania czysto religijne, ale bardzo często odpowiedzi na te pytania są wyrazem wiary, wyrazem religii i w pewnym sensie możemy powiedzieć: to są podstawowe, egzystencjalne pytania, które stawia każdy człowiek - stwierdził metropolita.
"Wiara nigdy nie jest naszą zasługą"
Pytany, co powiedziałby tym osobom niewierzącym, które odejście od wiary tłumaczą "straceniem złudzeń", odparł, że "szanuje to".
- Powiedziałbym, że to, co pan nazywa lub dla pana jest złudzeniami - ja to szanuję. Dlatego, że uwzględniam, że taki stan wiedzy, taki stan ducha może być - przyznał. - Natomiast dla mnie to nie są złudzenia. I właśnie te święta, w których rozmawiamy, Święta Wielkanocne, są dla człowieka wierzącego odpowiedzią: co dalej - zaznaczył hierarcha.
- Zmartwychwstanie Chrystusa po jego śmierci męczeńskiej, czyli zmartwychwstanie, które otwiera dla nas wszystkich drogę do nieba, drogę do zmartwychwstania, jest odpowiedzią na pytanie: co dalej. Co dalej po skończonym tutaj życiu na ziemi. Bardzo szanuję takich ludzi, którzy potrafią (...) stawiać pytania, potrafią dyskutować, potrafią szukać. Bo to szukanie musi się spotkać z odpowiedzią z drugiej strony. My, jako wierzący, wiemy doskonale, że wiara nigdy nie jest naszą zasługą. Wiara jest zawsze darem i łaską Pana Boga - kontynuował.
Jak dodał, "jeżeli te dwie drogi się spotkają - droga człowieka, który szuka, która stawia egzystencjalne pytania, choć jeszcze w danym momencie nie wierzy - to jest taka nadzieja, że kiedyś dojdzie do takiego spotkania, które zaowocuje wiarą".
"Byśmy nie przenosili tych norm politycznych na rzeczywistość Kościoła"
Kazimierz Nycz poproszony został o skomentowanie wypowiedzi krytycznych pod adresem papieża Franciszka, w tym słów krakowskiego księdza Edwarda Stańka, który modlił się "o mądrość dla papieża, o jego serce otwarte na działanie Ducha Świętego, a jeśli tego nie uczyni – modlę się o szybkie jego odejście do Domu Ojca".
- Nie oceniając nikogo, uważam, że byłoby bardzo niedobrze, gdybyśmy zaczęli mówić o papieżu i krytykować papieża tak, jak krytykuje się jednego z demokratycznie wybranych ludzi wielkich tego świata - oświadczył hierarcha.
Jak mówił, "jeżeli były takie przykłady w historii Kościoła, to zawsze dla Kościoła kończyły się jakąś boleścią i raną".
- Musimy mieć u podstaw wiarę w Kościół, wiarę w Ducha Świętego w Kościele i wiarę w Piotra (apostoła - red.), że Duch Święty prawdziwie nam go dał. Ja sobie zdaję sprawę z tego, że taka sytuacja z różnych powodów w ciągu ostatnich pięciu lat tego pontyfikatu zaistniała, że tego typu oceny się zdarzają. Natomiast byłbym bardzo ostrożny i bardzo bym przestrzegał, byśmy nie przenosili norm politycznych, medialnych na rzeczywistość Kościoła, która jest rzeczywistością duchową - podkreślił.
"Każdy z papieży jest inny"
Kardynał odniósł się do tego, że obecny papież jest często niekorzystnie porównywany do Benedykta XVI.
- Porównywania między papieżami nigdy nie zabronimy ludziom. (...) Porównywali Pawła VI z Janem Pawłem II, porównywali Jana Pawła II z Benedyktem XVI... Oczywiście były różne płaszczyzny tych porównań - stwierdził kardynał Nycz.
Podkreślił, że choć każdy z papieży pełni tę samą misję główną, to każdy jest inny. - Jest inny w przygotowaniu teologicznym, jest inny w rozkładaniu akcentów - tłumaczył.
- Osobiście w tej dziedzinie jestem bardzo ostrożny, żeby czasem nie podważać opinii papieża (Franciszka - red.) , które może rzeczywiście nie przynależą do sfery ortodoksyjnej. Ale jednak ze względu na to, że wypowiada je wrażliwy na ewangelię Ojciec Święty, papież, myślę, że nie można sobie przechodzić obok nich obojętnie - zaznaczył.
"Miłość jest największą zasadą ewangelii"
Warszawski metropolita odniósł się do listu, który wystosowała do niego Krystyna Pawłowicz, posłanka Prawa i Sprawiedliwości.
"Proszę nas, Księże Kardynale, proislamsko nie agitować i nie zawstydzać nieprzyjmowaniem uchodźców, czytaj: Chrystusa" – napisała posłanka. List do kardynała Nycza był reakcją na homilię, którą ten wygłosił podczas mszy świętej z okazji Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy. - Przeczytałem ten list z uwagą. Myślę, że każdy ma prawo do swoich poglądów - podkreślił hierarcha w niedzielę w TVN24.
Podczas wspomnianej homilii w styczniu kardynał Nycz mówił między innymi, że "spotkanie z uchodźcą jest dla każdego chrześcijanina okazją do spotkania z Chrystusem".
- Moim zdaniem, jeżeli się (tak) mówi - a mówi to człowiek, który wierzy w Chrystusa i wierzy w to, że przez wydarzenie wcielenia w każdym człowieku można spotkać Chrystusa - to nie jest to żadna agitacja czy żadne nadinterpretowanie ewangelii - stwierdził w "Faktach po Faktach" hierarcha. Jak zaznaczył, "wielcy święci, jak brat Albert czy matka Teresa z Kalkuty, nas o tym uczyli".
- Tak patrz na drugiego człowieka, byś mógł w nim dojrzeć zranione odbicie Jezusa Chrystusa - tłumaczył duchowny. Namawiał, by "spotkać Pana Boga nie tylko w Kościele, w tabernakulum, nie tylko podczas adoracji eucharystii, ale spotkać go w drugim człowieku".
- Bo miłość jest największą zasadą ewangelii. I ta miłość jest rozlana w naszych sercach. Natomiast pytanie, na ile jest rozlana w naszym życiu - podsumował.
"Kościół musi zostawić politykom tę płaszczyznę"
Wśród tematów rozmowy w "Faktach po Faktach" znalazła się kwestia aborcji, planów zaostrzenia prawa i protestów przeciwko temu.
- Kościół, jeżeli chodzi o obronę życia, czy świętość życia, czy głoszenie jego świętości, nigdy z tego nie może zrezygnować - podkreślił kardynał. - W sensie głoszenia ewangelicznej zasady i piątego przykazania "nie zabijaj", będziemy to robili zawsze, w porę i nie w porę, czy to się podoba, czy to się nie podoba - dodał.
Przyznał jednak, że "Kościół musi zostawić politykom płaszczyznę działania, która odpowiada na dwa pytania: w jakim sensie obrona życia musi być także obroną prawną i jak tę obronę prawną zrobić".
- Nie żądamy od Kościoła, czy od biskupa katolickiego, że nie będą głosili prawdy o tym, że życie jest święte w każdym wypadku. Jeżeli rzeczywiście chodzi o głoszenie tej ewangelii życia wszystkim, to znaczy, że głosimy ją także politykom, także ludziom życia społecznego. Ich własne sumienie musi decydować o tym, w jaki sposób to rozwiązanie praktyczne, ustawowe, prawne powinno być przyjęte. I to jest zasada nauki społecznej Kościoła, zupełnie oczywista i jasna - uściślił.
"Nie zmarnować dorobku wielkich poprzedników"
Kardynał odniósł się do kwestii stosunków polsko-żydowskich. Punktem wyjścia była wypowiedź księdza Henryka Zielińskiego, który na antenie telewizji publicznej stwierdził, że "Żydzi mają zupełnie inne podejście do prawdy i dobra", a za prawdę i dobro uznają tylko to, co "służy interesom Izraela".
Gość TVN24 porównał tę sytuację do stosunków polsko- niemieckich i tego, jak "postąpiło w ciągu 50 lat pojednanie". - Patrzę na to z perspektywy takiej, żeby nie zmarnować dorobku wielkich poprzedników. Zrobiliśmy ogromny krok naprzód. Bardzo często w sposób niesforny czy nierozważny można to wszystko zniszczyć. Boję się, że coś takiego jest także ze stosunkami polsko-żydowskimi - ocenił.
- Chciałbym widzieć pozytywnie drogę, która została pozytywnie wykonana i zrobiona. Żeby tego nie zaprzepaścić, bo wtedy zaczniemy robić niepotrzebne kroki do tyłu - dodał.
- Czasem w polityce trzeba zrobić krok w tył, żeby zrobić dwa kroki naprzód. To jest mądra zasada, ale w polityce. Natomiast tu, w tym wypadku, chciałbym żebyśmy powoli, z trudem szli do przodu - powiedział.
Zaapelował o "rozwagę tego, co się mówi i kontekst, w jakim się to mówi" oraz o to, by "nie dolewać oliwy do ognia". - Żeby nie gasić ognia benzyną, tylko gasić go zrozumieniem i miłością - zaznaczył.
Autor: JZ//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24