- Najważniejsze to podtrzymać funkcje układu krążenia, rozpocząć masaż zewnętrzny serca i sztuczne oddychanie - mówił kardiochirurg Piotr Gryglas, który w TVN24 tłumaczył, jak postępować w przypadku hipotermii. Jak mówił, na świecie opisano jeden przypadek pacjenta, który przeżył wychłodzenie organizmu, gdy temperatura jego ciała spadła do 13,7 st. Temperatura ciała 2-letniego Adasia, który w niedzielę trafił do krakowskiego szpitala, wynosiła zaledwie 12 st. Chłopiec walczy o życie.
Lekarz tłumaczył, że w przypadku hipotermii dochodzi do uszkodzenia tkanek. Na razie lekarze opiekujący się chłopcem nie są w stanie stwierdzić, czy doszło do uszkodzenia tkanki mózgu dziecka.
Wiadomo, że w chwili, gdy chłopiec został znaleziony, temperatura jego ciała wynosiła 12 st. C. - Wszystkie informacje podręcznikowe określają możliwość zgonu już po obniżeniu temperatury ciała poniżej 25 stopni - powiedział Grygiel. Dodał, że na świecie opisano jeden przypadek pacjenta, który przeżył wychłodzenie organizmu, gdy temperatura jego ciała spadła do 13,7 st. - Przy takim wychłodzeniu dochodzi do krytycznych zmian, do spowolnienia funkcji wszystkich komórek, najczęściej dochodzi do wyłączenia funkcji serca i mózgu, i o to najbardziej się boimy - mówił gość TVN24.
Jak ratować?
Piotr Gryglas tłumaczył, jak pomóc osobie, która znajduje się w stanie hipotermii. Przede wszystkim - jak podkreślił - należy podtrzymać funkcje układu krążenia i rozpocząć masaż zewnętrzny serca: uciskać w odpowiedni sposób klatkę piersiową i rozpocząć sztuczne oddychanie.
Dodał, że ogrzanie organizmu z zewnątrz, np. przykrycie kocem, nie przyniesie oczekiwanego efektu. Wyjaśnił, że poszkodowanego należy przenieść do pomieszczenia, a gdy nie jest to możliwe, należy zabezpieczyć go przed dalszym ochłodzeniem i wówczas przykryć kocem, kurtką.
Nocował u babci, chciał wrócić do domu
2-letni chłopiec wyszedł sam z domu w Racławicach w Małopolsce w nocy z soboty na niedzielę. Malca znaleziono w niedzielę o godz. 8.00 około 600 metrów od domu.
Jak relacjonował w TVN24 policjant, który go znalazł, chłopiec nocował u babci i prawdopodobnie w środku nocy wybrał się do domu. Miał na sobie tylko pidżamę.
2-latek trafił do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego na krakowskim Prokocimiu.
Jak mówił w niedzielę dr Tomasz Darocha - specjalista od zwalczania hipotermii głębokiej ze Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Krakowie - walka o życie dziecka polegała na dokonaniu zabiegu polegającym w uproszczeniu na wprowadzeniu w żyły i tętnice specjalnych kaniuli (plastikowych rurek), za pomocą których krew z organizmu została wyprowadzona na zewnątrz. Wtedy przeszła ona przez specjalistyczną aparaturę, która "podgrzewa" ją o 6-9 st. C. na godzinę.
W ten sposób temperaturę ciała dziecka udało się podnieść do 27 st.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24