Wypowiedzi premiera na temat proniemieckiej polityki Platformy Obywatelskiej to "kolejny element kampanii strachu" - uważa gość magazynu 24 godziny, Adam Szejnfeld z PO.
- Wątek niemiecki został wznowiony nie bez powodu, to kolejny element trwającej od ponad dwóch lat kampanii strachu. PiS, a szczególnie panowie Kaczyńscy, są wyspecjalizowani w tym, by poprzez budowanie wrażenia zagrożenia objawiać się swoim wyborcom, jako ci, którzy mogą uratować, uchronić naród, Polskę - powiedział na antenie TVN24 Adam Szejnfeld w związku z wypowiedzią dla "Wprost" premiera Jarosława Kaczyńskiego. Premier twierdzi bowiem, że Platforma jest partią "uzależnioną" od Niemiec i zwycięstwo tego ugrupowania w wyborach oznaczać będzie koniec twardego stanowiska Polski w negocjacjach z naszym zachodnim sąsiadem.
Małgorzata Gosiewska z PiS, broniąc pozycji premiera, podkreśliła, że Polacy nie wiedzą, jaką wizję stosunków międzynarodowych dla Polski proponuje PO. - Chodzi o to, żebyście wy, jako Platforma Obywatelska, zdeklarowali się w relacjach polsko-niemieckich, polsko-rosyjskich. Na takiej debacie nam tak naprawdę zależy, żeby wyborcy mogli głosować świadomie - zaapelowała Gosiewska w magazynie 24 Godziny.
Szymon Pawłowski z LPR natomiast uznał, że wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego są jedynie retoryka, bowiem zarówno PO jak i PiS są "tak samo proniemieckie". - Spór między PiS i PO, jeśli chodzi o politykę zagraniczną i politykę względem Niemiec, jest sporem pozornym - przekonywał Pawłowski. Stanowisko Jarosława Kaczyńskiego, to - według przedstawiciela Ligi - "medialne pohukiwanie". - Przy stole negocjacyjnym kolana premierowi miękną - stwierdził Pawłowski.
- Odrzucam taką retorykę, jak partia proniemiecka - podkreśla Waldemar Dubaniowski, były szef gabinetu Aleksandra Kwaśniewskiego. Jego zdaniem, stosunki polsko-niemieckie podczas ostatnich lat zdecydowanie się popsuły. - Od lat te stosunki były trudne, ale zostały podniesione do niemalże wzorcowego poziomu. Natomiast to, co dziś widzimy, to gwałtowna próba psucia tych stosunków. I ten okres budowania relacji niemieckich będzie potrzebował zegarmistrzowskiego rozumu, bo negocjacje to rozum - stwierdził Dubaniowski.
Politycy dyskutowali też na temat powołania komisji śledczej do zbadania sprawy akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. - Wszyscy wiemy, że ta komisja byłaby jednym wielkim atakiem na PiS - obawia się Małgorzata Gosiewska. Podkreśliła też, że PiS "nie boi się komisji śledczej", lecz nie chce odwlekania wyborów. Szymon Pawłowski z LPR jest z kolei pewien, że obecna sytuacja jest wynikiem prowokacji wyborczej PiS. - Prawo i Sprawiedliwość tak się boi tej komisji, że aż odda władze - mówił.
Adam Szejnfeld zaprzeczał jakoby Donald Tusk umówił się z prezydentem w sprawie wcześniejszych wyborów, by odwlec powołanie komisji. - To PO zgłosiła wniosek o komisję śledczą i my za nim zagłosujemy. My chcemy się dowiedzieć, czy te szokujące informacje mają podstawy w prawdzie.
Waldemar Dubaniowski uważa jednak, że sprawa terminu wyborów nie jest przesądzona, bo jeśli mają być na jesieni, to niewiele partii jest do nich przygotowanych. - Na razie jedynie PiS wydaje kolosalne pieniądze na reklamy, czyli tylko oni się na poważnie przygotowują - stwierdził. Dubaniowski uważa także, że kampania będzie miała dwa oblicza: oficjalne i prasowe. To drugie zostanie zdominowane przez wykorzystywanie "haków" na polityków.
Podobnie mysli przedstawiciel LPR. - Kampania będzie tak brutalna, jak obecne życie polityczne - twierdzi Pawłowski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24