- Jeśli wygramy wybory i będziemy mogli stworzyć rząd, to premierem zostanę ja - mówi w wywiadzie dla Onetu prezes PiS Jarosław Kaczyński. Wskazuje przy tym na wyniki wewnętrznych sondaży, według których PiS ma 2-3 pkt. proc. przewagi nad PO. - Jeśli trend się utrzyma, to być może, że wyjdziemy nawet wyraźnie przed Platformę Obywatelską - stwierdza.
Zdaniem prezesa PiS, wynik tych wyborów jest otwarty. - Wbrew temu, co przez kilka lat twierdzono, PiS może wygrać te wybory.
- Zrobimy wszystko, aby tak się stało, aby PiS zmieniło sytuację w Polsce - oczywiście nie z dnia na dzień. Nie obiecuję, że w listopadzie, jak będzie nowy rząd, będą cuda. Cudów nie ma. Choć w 2007 roku Tusk je obiecywał. Ja Polakom obiecuję, że mój rząd na pewno będzie chciał im pomagać, rozwiązywać ich codzienne problemy. Nie będzie polityki białej flagi. Nie będę wychodził i mówił "tego nie mogę, na to nie mam wpływu". Polakom będzie się żyło lżej, każdy, kto chce wejść do klasy średniej, będzie miał szansę - deklaruje Kaczyński.
Teraz znowu my jesteśmy pierwsi. Mamy też inne badania - bardzo interesujące, bo dużo szersze. Pokazują, że we wszystkich okręgach wyborczych zdobywamy o jeden mandat więcej, a są i takie, w których może być ich o dwa więcej. Krótko mówiąc, to oznaczałoby poważny sukces PiS. Jeśli trend się utrzyma, to być może, że wyjdziemy nawet wyraźnie przed Platformę Obywatelską. Od dalszego biegu kampanii zależy, czy tak się stanie Prezes PiS Jarosław Kaczyński
I dodaje: - Podobnie też zwiększymy liczbę miejsc pracy. Zwiększymy szanse młodego pokolenia. Jednocześnie uczynimy życie łatwiejszym w wielu jego aspektach.
"To oznaczałoby poważny sukces PiS"
Według prezesa PiS, Polacy zasługują na to, aby mieć dobre i bezpieczne drogi. - Są na to pieniądze, tylko ich budowę powierzono wyjątkowemu nieudacznikowi. Tusk cztery lata temu przekonywał, że te smutne widoki krzyży przy drogach to też jest wina mojego rządu, mnie osobiście. Ja takiej retoryki nie akceptuję i nie chcę jej używać. Określenie Grabarczyka przymiotnikiem "nieudacznik" w porównaniu z tym, co mówił Tusk, jest delikatne - powiedział Kaczyński.
Według prezesa PiS, jego partia ma szansę rządzić. - Wewnętrzne sondaże - takie, które prowadzimy od kilku wyborów - sprawdzały się tak przy naszych zwycięstwach jak i porażkach. W 2005 r. mogliśmy przewidzieć, że wygramy, a z kolei w 2007 r., że przegramy. Podobnie wybory europejskie w 2009 r. i ostatnie wybory samorządowe zostały celnie przewidziane. Mogę powiedzieć, że to my teraz prowadzimy - powiedział Kaczyński.
Jak wyjaśnił, PiS prowadzi niewielką przewagą. - Teraz to są dwa, trzy punkty procentowe przewagi - powiedział Kaczyński, dodając, iż tendencja jest taka, że raz PiS wyprzedza PO, raz obie partie są na równi, a czasami to Platforma nieznacznie wyprzedza PiS.
- A teraz znowu my jesteśmy pierwsi. Mamy też inne badania - bardzo interesujące, bo dużo szersze. Pokazują, że we wszystkich okręgach wyborczych zdobywamy o jeden mandat więcej, a są i takie, w których może być ich o dwa więcej. Krótko mówiąc, to oznaczałoby poważny sukces PiS - zaznaczył Kaczyński.
- Jeśli trend się utrzyma, to być może, że wyjdziemy nawet wyraźnie przed Platformę Obywatelską. Od dalszego biegu kampanii zależy, czy tak się stanie - dodał.
"Nie pojawi się nikt w rodzaju Marcinkiewicza"
Pytany, czy jeśli wygra PiS, to zostanie premierem, odpowiedział, że tak. - Mogę zapewnić, że nie pojawi się nikt w rodzaju pana Marcinkiewicza. Powtórzę: jeśli wygramy wybory i będziemy mogli stworzyć rząd, to premierem zostanę ja - zadeklarował Kaczyński.
Dopytywany o kandydatów na ministrów przyznał: - W głowie mam więcej typów niż ministerstw. Byłbym jednak nieroztropny, gdybym teraz rozpoczynał dyskusję o tym, kto będzie w rządzie. To są sprawy, o których rozmawia się po wyborach.
Nawiązując do list wyborczych PiS-u, na których znalazły się m.in. Sylwia Ługowska i Ilona Klejnowska, określane jako "aniołki", prezes PiS powiedział: - "Aniołki" to jest określenie, które ma sugerować, że te Panie, które Pan był uprzejmy wymienić są ozdobami, dodatkami. To jest myślenie pewnymi stereotypami. Tak nie jest. One są młodymi, energicznymi, mądrymi, chcącymi angażować się społecznie kobietami. Takie postawy trzeba promować i my to robimy, otwierając dla takich osób swoje listy wyborcze. Pani Sylwia Ługowska prężnie działa w Łodzi. Natomiast pani Ilona Klejnowska pracuje w PiS od wielu lat. Jest profesjonalna, sprawdza się w pracy. Do tej pory była na drugim planie, teraz jest na pierwszym.
Nr 33 na tej samej liście, na której "jedynką", jest prezes PiS jest młody syn znanego aktora Janusza Rewińskiego - Jonasz. - Mogę dodać, że ojca Rewińskiego bardzo lubię. A tego pana (syna aktora - red.) osobiście nie poznałem - powiedział prezes PiS.
Źródło: Onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Jacek Turczyk