Były szef MSWiA twierdzi, że premier na dzień przed dymisją zapewniał go o pozostaniu na stanowisku. - Żadnych obietnic nie było - dementuje tę informację rzecznik rządu Jan Dziedziczak.
O swojej dymisji minister spraw wewnętrznych dowiedział się krótko przed ogłoszeniem decyzji przez premiera. - Ta decyzja jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem zwłaszcza po mojej wczorajszej rozmowie z premierem - powiedział "Newsweekowi". Z przekonaniem pozostania na stanowisku Kaczmarek wybrał się z rodziną do Włoch.
Były minister przyznał też dziennikarzom tygodnika, że słyszał różne plotki o swoim udziale w przecieku w sprawie akcji CBA i sam prosił prokuraturę o ich sprawdzenie.
Jedna z nich mówiła o wspólnej kolacji byłego ministra m.in. z prezesem PZU Jaromirem Netzlem i komendantem głównym policji Konradem Kornatowskim.
Kaczmarek chciał się spotkać z prezydentem
Śledczy mieli podejrzewać, że wówczas rozmawiano o akcji CBA i dzięki temu informacja dotarła do Leppera. - Nie było takiej kolacji, słyszałem tą plotkę. Sam prosiłem o przesłuchanie innych rzekomych uczestników tego spotkania - mówi Kaczmarek "Newsweekowi". Według informacji tygodnika, od kilku dni były minister próbował się też skontaktować z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Bezskutecznie.
W specjalnym oświadczeniu zdymisjonowany dziś minister odciął się od oskarżeń premiera: "Nie jestem źródłem przecieku" - pisze. Dodaje, że w kręgu podejrzanych są też inni ministrowie.
"W sprawie dotyczącej operacji specjalnej prowadzonej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne jest wiele niejasności. W kręgu podejrzanych znajdują się również inni Ministrowie" - czytamy w oświadczeniu Kaczmarka, które wydał tuż po zaocznym zdymisjonowaniu go przez premiera.
"W sprawie dotyczącej operacji specjalnej prowadzonej przez CBA jest wiele niejasności. W kręgu podejrzanych znajdują się również inni Ministrowie." Janusz Kaczmarek, b. szef MSWiA
Kaczmarek deklaruje także, że po powrocie z urlopu, podczas konferencji prasowej, udzieli bardziej szczegółowej informacji na ten temat.
Ogłaszając dziś w Gdańsku swoją decyzję o odwołaniu ministra spraw wewnętrznych premier uzasadniał, że ma to związek z przeciekiem w sprawie akcji CBA w resorcie rolnictwa. - Kaczmarek jest w kręgu podejrzeń w związku z przeciekiem w sprawie afery w resorcie rolnictwa - powiedział Jarosław Kaczyński.
Na stanowisku ministra spraw wewnętrznych Kaczmarka zastąpił Władysław Stasiak, który już odebrał nominację od prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Na uroczystości w Pałacu Prezydenckim Janusza Kaczmarka nie było.
Kto był źródłem przecieku?
To właśnie bada Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Przeciek spowodował przerwanie operacji specjalnej CBA w resorcie rolnictwa. Niemniej zakończyła się ona zatrzymaniem i aresztowaniem dwóch osób oraz dymisją Andrzeja Leppera ze stanowiska wicepremiera i ministra rolnictwa.
Szef Biura Mariusz Kamiński wykluczył, by przeciek pochodził z CBA, bo grupa, która nad tym pracowała, była "niezwykle szczelna".
Ani prokuratura, ani CBA nie chcą jednak udzielać szczegółowych informacji na temat szczegółów śledztwa i przebiegu akcji.
W sprawie przecieku przesłuchano już jako świadków wiele osób. Między innymi, 13 lipca – Janusza Kaczmarka. Media podały wtedy, że Centralne Biuro Śledcze, które podlega MSWiA, wspomagało technicznie CBA w całej operacji.
Na polecenie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry wszystkie osoby, które z mocy prawa miały dostęp do wiedzy związanej z akcją CBA w resorcie rolnictwa, są przesłuchiwane przez prokuraturę.
Przypomnijmy, że operacja CBA przeciw osobom, które oferowały odrolnienie gruntów, powołując się na kontakty w ministerstwie, trwała od stycznia 2007 r. Podejrzani Piotr R. i Andrzej K. mieli mówić, że dla załatwienia sprawy konieczna będzie łapówka dla szefa Samoobrony Andrzeja Leppera, wtedy wicepremiera i ministra rolnictwa. Agenci CBA mieli wręczyć kontrolowaną łapówkę.
W końcowej fazie akcji doszło do przecieku. CBA znało kalendarz Leppera, który 6 lipca miał się spotkać z Piotrem R. o godz. 12.30. To spotkanie zostało odwołane w piątek rano. Andrzej K., który w tym czasie w hotelu przeliczał 3 mln zł, dostarczone przez agentów CBA, dzwonił około południa do Piotra R. Prawdopodobnie wtedy został ostrzeżony, bo opuścił hotel.
Sam Lepper mówił, że 6 lipca ostrzeżono go, iż "zostanie zlikwidowany", że "dzisiaj będzie skończony" i aby "uważał na prowokację". Jak dodał, po tych ostrzeżeniach wydał zalecenie, aby Biuro Ochrony Rządu wzmocniło jego ochronę i przejrzało jego biuro pod kątem podsłuchów.
Niektórzy sugerowali, że źródłem przecieku był wicepremier Przemysław Gosiewski. Wicepremier przyznał, że kilkakrotnie napomykał Lepperowi, iż jego relacje z Piotrem R. to "zła znajomość", ale zaprzeczał że to on był źródłem przecieku. Szef CBA Mariusz Kamiński oraz koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann zaprzeczyli, by Gosiewski wiedział o akcji i mógł być źródłem przecieku.
Źródło: PAP, Newsweek, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl