- Jestem przypadkowym przechodniem wciągniętym w wir zdarzeń, z którymi nie miałem nic wspólnego - mówi tvn24.pl zdymisjonowany Adam Szejnfeld. Przekonuje, że jest niewinny, nie rozmawiał o ustawie hazardowej z żadnymi biznesmenami, a "niefortunne" wypowiedzi Jacka Kapicy wynikają z jego "małego stażu w Ministerstwie Finansów".
Wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld, jako pierwszy z szóstki zdymisjonowanych w środę ministrów, skomentował decyzje premiera. - Jest mi przykro, ale rozumiem Donalda Tuska - stwierdził. Premier miał go zapewnić, że jego odejście z ministerstwa jest czasowe. - Po wyjaśnieniu sprawy, wrócę do ministerstwa - przekonuje.
"Zdałem się na premiera"
Szejnfeld pytany, dlaczego wcześniej nie wytłumaczył się z zarzutów w tzw. aferze hazardowej, odpowiedział: - Premier jest jedyną osobą, która decyduje kogo powołuje, kogo odwołuje. Dlatego postanowiłem nie komentować wątpliwości dotyczących mojej osoby tak długo, aż premier sam nie wyrobi sobie zdania - mówi Szejnfeld.
"Nigdy nikt nie rozmawiał ze mną na ten temat"
Zdymisjonowany wiceminister w rozmowie z nami odniósł się do wątpliwości dotyczących jego udziału w pracach nad ustawą. Jedna z nich, to zbieżność dat. 17 maja 2008 odbyło się posiedzenie komitetu Rady Ministrów. To o nim mówił Zbigniew Chlebowski, podczas podsłuchanej przez CBA rozmowy z Ryszardem Sobiesiakiem. "Prawdziwą wojnę stoczyłem w czwartek", "w ogóle to wyprostowałem" - mówił biznesmenowi były szef klubu PO. Tego samego dnia Szejnfeld wysłał do Komitetu swoje uwagi, w których zgłosił wątpliwości dotyczące niekorzystnego dla biznesmenów artykułu 47a.
- Nie wiem, z kim walczył Zbigniew Chlebowski. Nigdy z nim, ani z kimkolwiek innym, nie rozmawiałem na ten temat (ustawy hazardowej - red.) - zarzeka się polityk Platformy. I dodaje: - Te daty, to normalna sprawa i zbieg okoliczności. Pisma pomiędzy resortami są wysyłane najczęściej w czwartki lub poniedziałki, kiedy zbiera się Komitet Rady Ministrów.
Czyje to argumenty?
Kolejna wątpliwość to zaskakująca zbieżność argumentacji Szejnfelda i branży hazardowej. Jaka część argumentów jest identyczna? - Nie pamiętam - odpowiada Szejnfeld. Wiceminister dodaje, że pisma, które on podpisywał, przygotowują "zastępy ekspertów, nawet kilkadziesiąt osób". - Skoro oni wyrazili takie opinie, mam prawo je podpisać. Ale żaden biznesmen indywidualnie, czy grupowo nie zwracał się do mnie w tej sprawie - ucina. Dodaje, że tak samo, jak przy wielu innych ustawach, swoje stanowisko w pracach nad ustawą hazardową przekazywały Ministerstwu Gospodarki hazardowe organizacje branżowe, ale tylko "na piśmie".
"Kapica nie ma pełnej wiedzy"
Kolejna wątpliwość to notatka ze spotkania w sprawie projektu ustawy hazardowej, które odbyło się u premiera 26 sierpnia 2009 roku. Jacek Kapica z Ministerstwa Finansów napisał w niej: "Wiele uwag do projektu ustawy zawsze zgłaszał Minister Gospodarki, w którego imieniu występował sekretarz stanu Adam Szejnfeld. Minister zawsze wnosił o usunięcie z projektu nowych dopłat do gier. Jednocześnie, coraz to kolejne nowe uwagi Ministerstwa Gospodarki można było uznać za chęć wciągnięcia Ministerstwa Finansów w proces nieustannych konsultacji i uzgodnień w celu przedłużenie procesu legislacyjnego".
- Nie bardzo rozumiem tę wypowiedź. Kapica nie pracuje długo w Ministerstwie Finansów i na tę okoliczność zrzucam tę niezręczną wypowiedź - przekonuje Szejnfeld. I dodaje: - Kapica nie miał pełnej wiedzy dotyczącej procesu legislacyjnego.
Wiceminister podkreśla, że uwaga dotycząca konieczności notyfikowania niektórych przepisów przez Komisję Europejską po raz pierwszy pojawia się w 2007 roku, jeszcze za rządów Jarosława Kaczyńskiego. - Pisma o podobnej treści wysyłało przede mną trzech innych ministrów - konkluduje.
Kapica pracuje w ministerstwie finansów od 1 lutego 2008. Jak wynika z aktualnych informacji w BIP Ministerstwa Finansów najnowszy projekt nowelizacji ustawy hazardowej powstał w kwietniu 2008 roku.
Weźmie nagrody ze sobą
Szejnfeld zapewnił, że nie pakuje swoich rzeczy z ministerstwa, bo "zamierza do niego niedługo wrócić". Jak mówi, na czas rozłąki z gabinetem na Placu Trzech Krzyży weźmie ze sobą tylko sporą liczbę nagród i statuetek, które dostał za swoje dokonania w ministerstwie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl