Prokuratorzy z Częstochowy oficjalnie rozpoczęli śledztwo ws. tragedii w Szczekocinach pod kątem "sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym w wielkich rozmiarach". Pierwsze czynności przeprowadzili już w nocy. Dyżurni ruchu, którzy odpowiadali za odcinek na którym doszło do tragicznego zdarzenia, zostali przebadani na obecność alkoholu. - Nie ma informacji, aby byli nietrzeźwi - przekazała Prokuratura Okręgowa w Częstochowie.
Śledczy mają ustalić, dlaczego zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa. Zginęło 16 osób, a 58 zostało rannych.
Badanie śladów
Jak podał w niedzielę rzecznik prokuratury w Częstochowie Romuald Basiński, prokuratorzy pracowali na miejscu katastrofy przez całą noc. - Siedmiu prokuratorów wykonuje czynności od godzin nocnych, równolegle dokonując zabezpieczenia składów pociągów, dowodów oraz wszelkich informacji, które pomogą odpowiedzieć na pytanie, dlaczego doszło do tragedii - powiedział Basiński. Trwają też przesłuchania.
Prokuratorzy zabezpieczają na miejscu katastrofy dokumentację, która posłuży do ustalenia, kto i za co odpowiadał, zbierają także informacje nt. stanu technicznego torowiska oraz instalacji kolejowych.
Jak zaznaczył Basiński, nie może jeszcze wchodzić w szczegóły wstępnych ustaleń śledztwa ze względu na za wczesny jego etap. - Sprawa jest skomplikowana, to niezwykle tragiczne zdarzenie. Nie możemy sobie pozwolić na jakikolwiek fałszywy trop, na jakąkolwiek nieprzezorną czynność śledczą - zastrzegł prokurator.
Pytany nie chciał też odpowiedzieć czy w postępowaniu są już podejrzewani lub czy komuś postawiono już zarzuty. Za sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym w wielkich rozmiarach ze skutkiem śmiertelnym kodeks karny przewiduje karę więzienia od 2 do 12 lat.
Basiński powiedział jednak, iż przeprowadzono już badania na obecność alkoholu we krwi dyżurnych ruchu, którzy odpowiadali za pociągi w momencie katastrofy. - Nie ma informacji, aby byli nietrzeźwi - powiedział prokurator.
Kolejarze apelują o spokój
O nie ferowanie wyroków i ocen nt. winy pracowników kolei apeluje Związek Zawodowy Dyżurnych Ruchu PKP. Kolejarzy oburzyły sugestie, że ich koledzy mogli być pod wpływem alkoholu. "Jeśli faktycznie przyczyną katastrofy okaże się tzw. czynnik ludzki to należy przede wszystkim uczciwie i rzetelnie ocenić, co było powodem błędu" - napisał w przesłanym nam oświadczeniu rzecznik związku Grzegorz Herzyk.
"Proszę także mieć świadomość, że śmierć tylu osób nie zostanie bez piętna na psychice zarówno poszkodowanych w tym wypadku jak i kolejarzy odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ruchu kolejowego w całej Polsce" - dodał.
W związku z katastrofą infolinie nt. poszkodowanych uruchomiło działające przy wojewodzie śląskim Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Numery telefonów to 32 20 77 201 i 32 20 77 202.
Źródło: PAP, TVN24