- Ten sposób uczenia, który jest dzisiaj promowany, będzie nieskuteczny. Ale jeśli chodzi o ludzi na zmywaki na Zachód, to być może on wystarczy - ocenił Jarosław Kaczyński, który wziął udział w proteście przed ministerstwem edukacji wobec planowanych przez resort zmian w programie nauczania historii. Zdaniem protestujących spowodują one zmniejszenie liczby lekcji tego przedmiotu.
Jarosław Kaczyński mówił przed gmachem ministerstwa, że polska edukacja powinna "służyć budowie silnej wspólnoty, wspólnoty narodowej, wiedzy i wychowaniu". - Czyli temu wszystkiemu, co jest koniecznie potrzebne po to, by naród mógł iść w górę, mógł awansować wśród innych narodów i mógł nadrabiać historyczne straty - argumentował prezes PiS.
Polityk ocenił, że zmiany w systemie edukacji będą oznaczały produkowanie taniej siły roboczej "dla bogatszych od nas". - Dla tych wszystkich, którzy wymyślili sobie, że nasza część Europy, a w szczególności Polska, to będzie zasób dla chwiejącego się systemu Europy Zachodniej - stwierdził prezes PiS.
Chcemy się w Europie liczyć, chcemy by nas szanowano. W tej chwili można powiedzieć, że pod wodzą premiera Tuska idziemy dokładnie w odwrotną stronę Jarosław Kaczyński
- My chcemy być silnym, europejskim, nowoczesnym krajem. Chcemy się w Europie liczyć, chcemy by nas szanowano. W tej chwili można powiedzieć, że pod wodzą premiera Tuska idziemy dokładnie w odwrotną stronę - oświadczył prezes PiS.
"Ryzykują własnym zdrowiem"
Prezes PiS nawiązał też do głodówki w obronie dotychczasowego modelu nauczania historii, którą od 19 marca prowadzi kilku działaczy opozycji z lat 80. w kościele św. Stanisława Kostki w Krakowie. - Głęboko kłaniamy się tym, którzy dla interesu narodowego ryzykują własnym zdrowiem, ale to jest sprawa naprawdę ogromnej wagi, sprawa, która zdecyduje o tym, czy polska edukacja ma służyć budowie silnej wspólnoty narodowej, budowie wiedzy i wychowaniu - powiedział Kaczyński, który protestował wspólnie z innymi politykami PiS i działaczami NSZZ "Solidarność".
Buczenie
Przy okazji krótkiej konferencji prezesa PiS przed MEN, reporterka Faktów TVN chciała zapytać Jarosława Kaczyńskiego o przyczyny jego nieobecności podczas czwartkowej sejmowej debaty na temat polityki zagranicznej. Gdy tylko dziennikarka się przestawiła, zaczęło być słychać podnoszące się buczenie. - Miało być (pytanie) w temacie konferencji, stąd słychać protest – tłumaczył rzecznik PiS, Adam Hofman.
- Tak, słyszę, bardzo nam miło. W każdym razie, panie premierze, dlaczego nie było pana na tej debacie i czy mają państwo jakąś ocenę tego co zaprezentował minister Sikorski? - dokończyła pytanie reporterka. - Bardzo proszę o pytanie w temacie konferencji - upominał Hofman. - Czy pani przyszła jątrzyć tutaj? - słychać było pośród buczenia i gwizdów jakiegoś mężczyznę. - Pomyliła pani adresy, chyba – stwierdziła jakaś kobieta.
Jakich zmian chce MEN?
MEN postanowił zmienić dotychczasową podstawę programową, w której uczniowie uczyli się historii od najdawniejszych dziejów człowieka i starożytności do czasów współczesnych. Raz w gimnazjum i drugi raz w szkołach ponadgimnazjalnych. Według zmian obecni uczniowie klas trzecich gimnazjum skończą naukę historii na pierwszej wojnie światowej, a od 1 września 2012 r. już jako uczniowie szkół ponadgimnazjalnych będą uczyć się historii Polski i świata po 1918 r.
Mniej lekcji?
Zdaniem MEN zmiana podstawy programowej, która zacznie obowiązywać od 1 września 2012 roku, nie spowoduje, jak się jej zarzuca, zmniejszenia liczby godzin historii. Wręcz przeciwnie - zwiększy je. Np. licealiści obecnie mają dwie godziny historii w pierwszej i drugiej klasie i jedną godzinę w trzeciej.
Po zmianach licealiści będą mieli dwie godziny historii w pierwszej klasie, oraz po dwie godziny lekcji nowego przedmiotu "historii i społeczeństwa" w klasie drugiej i trzeciej. Lekcje te, które - jak podkreśla MEN dodając, że można to sprawdzić zapoznając się z nową podstawą programową - są solidną porcją wiedzy historycznej i będą obowiązywać wszystkich uczniów. Zdaniem protestujących sprowadza się to do ograniczenia jednak lekcji historii do pierwszej klasy.
"Historia i społeczeństwo" zamiast historii
W pierwszej klasie szkół ponadgimnazjalnych uczniowie będą uczyć się historii najnowszej, na którą do tej pory zawsze brakowało czasu ze względu na przygotowania do egzaminu dojrzałości. MEN informuje, że pogłębiony, problematycznie prowadzony kurs "historii i społeczeństwa" dotyczyć będzie tych uczniów, którzy w drugiej klasie nie wybiorą profilu humanistycznego. Uczniowie zainteresowani humanistyką będą mieli po cztery godziny historii w klasie drugiej i trzeciej.
Reformę krytykują m.in. historycy oraz studenci z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, Niezależne Zrzeszenie Studentów, a także stowarzyszenie "Solidarni 2010".
Źródło: TVN24, PAP