Kinga Jasiewicz chciała studiować stomatologię w Krakowie. Do spełnienia tego marzenia zabrakło jej na maturze jednego punktu. Zdecydowała się pozwać Centralną Komisję Egzaminacyjną, bo - jak twierdzi - nie uznano jej poprawnych odpowiedzi. To pierwszy taki przypadek w historii. Materiał "Faktów TVN".
Maturzystka ukończyła szkołę średnią w 2013 roku. Wtedy też zdała maturę, ale w ubiegłym roku zdecydowała się na poprawę wyniku z biologii. Dziewczynie zabrakło jednego punktu, aby dostać się na dzienną stomatologię w Krakowie.
Po ogłoszeniu wyników matur wnosiła o wgląd w pracę. Twierdziła, że nie uznano jej czterech odpowiedzi, które jej zdaniem są poprawne. Ostatecznie wniosła pozew o ochronę dóbr osobistych. Domaga się też wydania nowego świadectwa maturalnego z korektą punktów.
- Zdecydowałam się pójść do sądu, bo nie miałam jak odwołać się od matury. To jest cały ten ból, że jest błąd w systemie - mówi maturzystka z Zakopanego.
- Praca została zweryfikowana. Widzieli ją inni egzaminatorzy. Nie biorę tu pod uwagę błędu - mówi Lech Gawryłow, dyrektor okręgowej komisji egzaminacyjnej w Krakowie.
Zdaniem komisji błąd leży po stronie maturzystki, gdyż użyła złych słów, niezgodnych z tzw. kluczem. - O ile w życiu możemy używać niektórych słów zamiennie, o tyle w przypadku egzaminu maturalnego z biologii musimy być precyzyjni - stwierdził dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Jak dodaje, w tym roku w ponad 300 pracach po ponownym sprawdzeniu zmieniono liczbę punktów.
Klucz do matury problemem?
Zdaniem Jasiewicz klucz do matury stanowi problem. Mówi, że konsultowała swoje odpowiedzi z egzaminatorami, którzy twierdzili, że są poprawne. Sami maturzyści mówią, że klucz jest dla nich "ujednolicaniem poglądów wszystkich".
To pierwszy taki przypadek w historii, kiedy maturzysta pozywa komisję egzaminacyjną. Pierwsza rozprawa odbędzie się w połowie marca.
Autor: kło/ja / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24