"Polityka" opisała, jak Jarosław Kaczyński działał w latach 90. na rzecz przejęcia "Expressu Wieczornego", by uzyskać prawo do intratnej dzierżawy wielkiego biurowca, a później go przejąć na własność na mocy ustawy uwłaszczeniowej. W autobiografii prezes Prawa i Sprawiedliwości twierdzi, że od Aleksandra Halla, ministra rządu Tadeusza Mazowieckiego otrzymał propozycję: my bierzemy "Życie Warszawy", a wy "Express Wieczorny". Hall mówi tvn24.pl, że to nie miało formy transakcji, a decyzje zapadły, gdy gabinetu Mazowieckiego już nie było.
Tygodnik na podstawie akt z archiwum Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście odtwarza, jak Kaczyński, jako współtwórca i przedstawiciel Fundacji Prasowej Solidarność, miał działać na rzecz przejęcia budynku przy Alejach Jerozolimskich i Nowogrodzkiej. Warunkiem dzierżawy budynku od skarbu państwa za symboliczne pieniądze było przejęcie mieszczącej się przy Alejach Jerozolimskich redakcji "Expressu Wieczornego".
Zabiegi Kaczyńskiego i list Wałęsy
Według tygodnika Fundacja Prasowa Solidarność przejęła "Express Wieczorny", mimo że było wielu innych chętnych na ten tytuł, w tym spółdzielnia założona przez dziennikarzy gazety, co było w czasach transformacji często stosowaną metodą prywatyzowania tytułów prasowych. Pomógł jej w tym list polecający napisany przez Lecha Wałęsę.
To list prezydenta - jak napisała "Polityka" - przyczynił się do tego, że Komisja Likwidacyjna w styczniu 1991 roku zdecydowała o przekazaniu "Expressu Wieczornego" fundacji.
Sam Jarosław Kaczyński dementował w tygodniku "Sieci", że majątek "został przejęty w jakiś dziwny sposób, w oparciu o przywilej polityczny". Według szefa PiS do sprzedaży doszło "normalną drogą". "Po prostu ogłoszono ofertę sprzedaży i każdy mógł przyjść, i zaproponować własną cenę" - tłumaczył.
Układ: bierzemy "Życie Warszawy", a wy "Express Wieczorny"
W autobiografii zatytułowanej "Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC" Kaczyński napisał, że po rejestracji fundacji nie miała ona "środków pozwalających na działania".
"Szansa pojawiła się z całkiem niespodziewanej strony. Zadzwonił do mnie Aleksander Hall i poprosił o rozmowę. Zaproponował następujący układ: - my, dokładnie nie sprecyzował o kogo chodzi, ale rozumiałem, że ma na myśli środowisko, któremu patronował Tadeusz Mazowiecki - bierzemy 'Życie Warszawy', a wy - 'Express Wieczorny'".
Inaczej w rozmowie z portalem tvn24.pl tę rozmowę wspomina Aleksander Hall, który podkreśla, że w relacji Kaczyńskiego prawdą jest jedynie to, iż wspierał działania na rzecz przejęcia przez środowisko Porozumienia Centrum (ówczesnej partii Kaczyńskiego) tytułu "Expressu Wieczornego".
- Spotkaliśmy się na początku września 1990 roku w Jastrzębiu. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że środowisko PC jest po drugiej stronie politycznego konfliktu między Mazowieckim a Wałęsą. Powiedziałem, że popieram ich działania na rzecz przejęcia tytułu "Expressu Wieczornego". To była polityczna deklaracja – zaznaczył Hall.
Hall: "nie była to umowa coś za coś"
Były minister w rządzie Mazowieckiego podkreślił, że wbrew sugestiom Kaczyńskiego "nie była to umowa coś za coś" - obóz Mazowieckiego "Życie Warszawy", a PC "Express Wieczorny".
- To nie miało formy takiej transakcji. Ta sprawa była rozstrzygana w 1991 roku, gdy rządu Mazowieckiego nie było, a moje decyzje nie miały żądnego znaczenia, bo byliśmy w opozycji. Rządził gabinet Jana Bieleckiego i obóz wałęsowski, którego PC było elementem - dodał Hall.
Kaczyński w swojej książce przedstawił to inaczej: "Nie musiałem się długo zastanawiać, było jasne, że chodzi o to, byśmy nie oprotestowali przejęcia "ŻW", a oferta była kusząca. (...) Przyjąłem z radością propozycję, ale gdy nieco później - bo Hall mi nic o tym nie wspominał – dowiedziałem się, że chodzi o sumę szesnastu miliardów złotych, pomyślałem, że to żart. Nie mieliśmy nawet szesnastu milionów. Nie mieliśmy nic".
Prezes PiS przyznał, że jego koledzy byli od niego "dużo sprawniejsi" i "zaczęli różne zabiegi". "Szukali i znaleźli rozwiązanie w krakowskim Banku Kredytowym (według "Polityki" to był Bank Przemysłowo-Handlowy – red.) na zasadzie: oni biorą atrakcyjny lokal w budynku "Expressu Wieczornego" i płacą za wynajem z góry. Krótko mówiąc, zdobyliśmy pieniądze i nie był to kredyt" - wspominał Kaczyński.
Porozumienie Centrum wykorzystało gazetę w kampanii wyborczej 1993. "Polityka" przytacza słowa Adama Buły, redaktora naczelnego "Expressu", który zauważył, że promowanie partii "przyniosło" 40-procentowy spadek sprzedaży i było początkiem upadku tej gazety.
Ale cel główny został osiągnięty. Fundacja Prasowa Solidarność - jak podsumowała "Polityka" - przejęła na własność nieruchomości pozostałe po "Expresie Wieczornym" dzięki ustawie uwłaszczeniowej stworzonej w Ministerstwie Budownictwa kierowanym wówczas przez Adama Glapińskiego, polityka Porozumienia Centrum, dziś prezesa Narodowego Banku Polskiego.
"Z umowy użytkowania wieczystego gruntu, którą posiada "Polityka" wynika, że w 1994 roku urząd rejonowy reprezentujący Skarb Państwa oddał w trybie bezprzetargowym i nieodpłatnie Fundacji Prasowej Solidarność nieruchomości przy Al. Jerozolimskich - dziś siedziba spółki Srebrna, i przy Nowogrodzkiej - dziś siedziba prezesa Kaczyńskiego" - czytamy w tygodniku.
Autor: Grzegorz Łakomski / Źródło: tvn24.pl