Część propozycji zmian w ordynacji wyborczej jest w pełni zgodna z moimi poglądami oraz programem mojej partii - powiedział w "Faktach po Faktach" wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas spotkania z posłami partii w zeszłym tygodniu poinformował, że jest już gotowy projekt zmian w ordynacji wyborczej. Zastrzegł jednak, że projekt będzie dyskutowany po tym, jak zostaną przyjęte zmiany dotyczące sądownictwa.
"Znam, ale nie ujawnię"
Pytany w "Faktach po Faktach", czy poznał już projekt, Jarosław Gowin odpowiedział, że "zna propozycje, ale nie będę ich ujawniał".
Dodał, że część z nich jest "w pełni zgodna" z jego poglądami oraz programem jego partii Polska Razem.
Gowin uchylił jednak rąbka tajemnicy. - Dzisiaj jest tak, że można kandydować przykładowo na burmistrza i prezydenta, i równocześnie do sejmiku wojewódzkiego albo do rady powiatu. Ci burmistrzowie, którzy mają bardzo dużą popularność, zagwarantowaną reelekcję, startują na listach do sejmiku czy do rady powiatu po to, żeby ciągnąć listę, a potem zdobywają mandat radnego i rezygnują. To jest moim zdaniem nieuczciwe rozwiązanie - powiedział.
Zastrzegł, że to nie jest zarzut wobec jakichkolwiek partii. - Sam będąc w Platformie w 2010 roku, doprowadziłem do powstania takiej listy, na której było wielu popularnych burmistrzów czy wójtów i wygraliśmy wtedy wybory z PiS-em mimo tego, że PiS wydawał się tam zdecydowanym faworytem - dodał.
Ocenił, że tego typu rozwiązania nie powinny być dopuszczalne.
"Jestem pewien, że minister Błaszczak będzie interweniował"
Gowin pytany był również w "Faktach po Faktach" o przesłuchania uczestników lipcowej demonstracji w Słupsku przeciwko zmianom w sądach, forsowanym przez PiS. Wśród nich była obrończyni opozycjonistów z czasów PRL, mecenas Anna Bogucka-Skowrońska.
- Trudno mi komentować wydarzenie, które poznałem w tak telegraficznym skrócie - odpowiedział. Dodał jednak, że generalnie ma zaufanie do polskich służb. - Jeżeli w tej sprawie byłoby cokolwiek kontrowersyjnego, to jestem pewien, że pan minister (Mariusz) Błaszczak (szef MSWiA - red.) będzie interweniował - zastrzegł.
Zgodził się, że "żyjemy w demokratycznym państwie prawa, w którym spór polityczny jest zbyt ostry".
- Dla mnie jest rzeczą oczywistą, że zwłaszcza ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa wywołały falę szerokich, spontanicznych protestów, które to protesty były podsycane przez opozycję. Takie jest wilcze prawo każdej opozycji. Być może kiedyś ja będę z tego prawa korzystał - powiedział Gowin.
"Może da się nieco podwyższyć żenujące niskie wynagrodzenia rezydentów"
Gowin odniósł się także w "Faktach po Faktach" do protestu rezydentów. Część z nich prowadzi protest głodowy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. Przedstawiciele Porozumienia Zawodów Medycznych zapowiedzieli rozszerzenie protestu na inne zawody medyczne. Rezydenci domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
Gowin ocenił, że część postulatów rezydentów jest całkowicie nierealistyczna. Zauważył, że w tym roku nakłady na ochronę zdrowia wzrosną do końca roku o 8 mld zł, w przyszłym to będzie dodatkowe 6 mld zł.
- Plan podnoszenia minimalnych wynagrodzeń to kolejnych 17 miliardów w ciągu 5 lat. Być może da się nieco podwyższyć rzeczywiście żenujące niskie wynagrodzenia lekarzy rezydentów i pan minister Radziwiłł złożył taką rzetelną propozycję. Na pewno nie da się podwyższyć o tyle, o ile lekarze rezydenci żądają - powiedział wicepremier.
Pytany, czy ma pomysł, jak zwiększyć liczbę lekarzy i pielęgniarek w Polsce, odpowiedział, że nie da się tego zrobić bez bardzo głębokich reform. - Pytanie, skąd wziąć pieniądze na kształcenie większej liczby lekarzy - dodał.
Zwrócił uwagę, że wielu polskich lekarzy i pielęgniarek pracuje za granicą. W opinii Gowina Polska powinna otwierać się na lekarzy z Ukrainy, a także - w ogóle - na tamtejszych pracowników.
- Ważnym zadaniem polskiego państwa jest wypracowanie dalekosiężnej polityki migracyjnej. Bo my nie potrzebujemy imigrantów z krajów islamu czy z krajów Afryki Północnej. Potrzebujemy imigrantów. Oni powinni pochodzić z krajów bliskich nam kulturowo. Właśnie z Ukrainy, Białorusi, nie mówiąc już o Polonii na dawnych Kresach Wschodnich - dodał.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24