Wicepremier Jarosław Gowin zmienia nazwę i powiększa swoją partię. Robi to tak, żeby nie być posądzanym o rozbijanie obozu rządzącego, ale odbiór jest taki, że gra właśnie na siebie. Po tym, jak poparł sądowe weta prezydenta, popadł w niełaskę Jarosława Kaczyńskiego i walczy o swoją pozycję. W rozmowie z Arkadiuszem Wierzukiem jego dawni przyjaciele mówią, że Gowin dla kariery poświęca własne przekonania. Materiał programu "Czarno na białym".
20 lipca 2017 roku to był symboliczny dzień dla Jarosława Gowina. Dzień, w którym mógł pokazać swój polityczny kręgosłup i zagłosować przeciw ustawom zawłaszczającym sądownictwo przez PiS. Mógł też, jak inni politycy Zjednoczonej Prawicy, entuzjastycznie je poprzeć. On wybrał inną, trzecią drogę. Był za, ale się nie cieszył.
- Nikomu nie muszę udowadniać, a na pewno sobie nie muszę udowadniać, że brakuje mi odwagi - odpowiada reporterowi "Czarno na białym" na pytanie, "kiedy udowodni, że posiada polityczny kręgosłup". - Poparcie prezydenckiego weta było jasnym sygnałem, że nie zatraciłem zdolności walki - dodaje.
Bowiem dokładnie pięć dni po głosowaniu, w którym opowiedział się za zmianami w sądownictwie, poparł weta prezydenta i popadł w niełaskę prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Stał się po tym obiektem kpin i żartów.
Sam Jarosław Gowin nie ma jednak sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że głosując w taki sposób uratował koalicję rządzącą, a rządowe ustawy o sądownictwie nie są już problemem. - Będzie przyjęta nowa, dużo lepsza ustawa. Długofalowe skutki moich działań okazały się właściwe. Mogę ze spokojem patrzeć sobie w lustrze w oczy - mówi.
W co gra Jarosław Gowin?
Kiedyś w rządzie Platformy Obywatelskiej był ministrem sprawiedliwości, walczył o wolny dostęp do zawodów. Później walczył też z Donaldem Tuskiem o przywództwo w PO, ale zdecydowanie przegrał. Tekę ministra stracił, ale nie na długo, bo w nowym rządzie PiS został ministrem nauki i szkolnictwa wyższego.
W co gra Jarosław Gowin? - W Jarosława Gowina. Jest wicepremierem? Jest - odpowiada Sławomir Neumann, przewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej. - To jest gra Jarosława Gowina w to, żeby być kimś ważnym - twierdzi.
- Co do granicy kompromisów, każdy polityk je ma, ale ujawnianie gdzie one przebiegają, byłoby dobrowolnym wytrącenie sobie miecza z reki - mówi sam Gowin.
Tymczasem jego ugrupowanie zmienia nazwę i powiększa się o czterech nowych parlamentarzystów. Dla jednych to był sukces, dla innych walka Gowina o przetrwanie w obozie Zjednoczonej Prawicy.
- Jego sytuacja dramatycznie się pogarsza, jego pozycja w rządzie jest coraz słabsza, jego pomysły spotykają się z otwartą kontestacją. Wszyscy łącznie z nim zdają sobie sprawę z tego, że on przestał być niezbędny w układance rządowej - mówi były polityk Polski Razem, Marek Migalski.
Więzień wojny prezesa z prezydentem
Po tym, jak w sprawie ustaw o sądownictwie Gowin ostatecznie stanął po stronie prezydenta, pod znakiem zapytania stanęły jego polityczne projekty, jak nowa ustawa o szkolnictwie wyższym.
- Gowin w jakiś sposób stał się więźniem wojny pomiędzy Kaczyńskim i Dudą. I jeśli choć na krok zboczy z tej drogi i zacznie dystansować się od Jarosława Kaczyńskiego, jest prawie pewne, że klub Prawa i Sprawiedliwości nie poprze jego ustawy szkolnictwie wyższym. A to musiałoby się skończyć jego dymisją - ocenia Marek Migalski
Jarosław Gowin zapewnia jednak, że nie czuje się rozgrywany ani marginalizowany w koalicji rządowej. Nie ma też ambicji tworzenia z prezydentem nowego ugrupowania, ani by zostać premierem.
- Oczywiście każdy polityk marzy o tym, by zostać premierem. Ale jestem realistą. Czuję się spełniony w tym gabinecie, w tej roli ministra szkolnictwa wyższego, chociaż jeżeli okoliczności na to pozwolą, chciałbym pokierować jeszcze jakimś inny resortem w kolejnych kadencjach. Ale to jest na razie polityczna fantazja - mówi.
Gwiazda Jarosława Gowina
- Jest to człowiek szalenie ambitny, który jest w stanie poświęcić dla kariery politycznej po prostu rozmaite swoje przekonania. Krótko mówiąc, staje się politycznym konformistą - mówi Karol Tarnowski, profesor filozofii, który w latach 80. uczył Jarosława Gowina i współpracował w nim w wydawnictwie Znak. - Wolałbym, żeby on się z tego wycofał, ale musiałby posłuchać jakichś instancji wewnętrznych - dodaje.
- Bardzo cenię i bardzo szanuję pana profesora Tarnowskiego, to jest bardzo mądry i szlachetny człowiek, ale w tej sprawie to ja mam rację - komentuje te słowa Jarosław Gowin. - Nie zawrócę, bo tak dyktuje mi poczucie odpowiedzialności za Polskę - podkreśla.
- Polityka nie jest dziedziną, w której można iść całkiem prosto. Trzeba, tak jak wierszu Herberta, patrzeć, gdzie na horyzoncie jest gwiazda, i nią się kierować - dodaje Gowin.
Więcej materiałów na stronie magazynu "Czarno na białym" TVN24.
Autor: mm\mtom / Źródło: tvn24