Żłobki zawsze były koniecznością. Ta konieczność zaistniała również i w tej chwili. Program Prawa i Sprawiedliwości jest koniecznością, żeby przywrócić godność rodzinie i dziecku - mówił we wtorek na konferencji prasowej kandydat Zjednoczonej Prawicy do Sejmu i były minister środowiska Jan Szyszko. Tłumaczył swoje słowa, które padły w weekend w czasie przedwyborczej debaty w Pruszkowie. Powiedział wówczas między innymi, że żłobki "to spuścizna po poprzednim systemie, komunistycznym, ale również i PO".
Jan Szyszko w weekend wziął udział w debacie przedwyborczej w Pruszkowie, w trakcie której mówił między innymi o żłobkach.
- Uważam, że trzeba właśnie (...) politykę społeczną załatwić w ten sposób, aby rzeczywiście dzietność wzrosła. A wydaje mi się, że podstawową rzeczą jest to wzrost jednak pensji i to wzrost zarobków poszczególnych osób, po to, żeby rodzina miała możliwość utrzymywania dzieci, które będą się rodziły w rodzinie i żeby ta rodzina zaczęła rzeczywiście zdrowo funkcjonować - mówił.
- Jest to podstawowa rzecz, która powinna być zapewniana. A nie w sposób sztuczny, w jakiś sposób pomagać w budowie żłobków, przedszkoli i tych innych rzeczy. To są sprawy chwilowe, które załatwiamy jako spuścizna po poprzednim systemie, komunistycznym, ale również i Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego - ocenił.
We wtorek na konferencji prasowej dziennikarze pytali Szyszkę o interpretację jego słów, że model rodziny to jest troje lub czworo dzieci i mąż zarabiający odpowiednią pensję, a żłobki to spuścizna poprzedniego systemu.
Jak powiedział Szyszko, kiedy Prawo i Sprawiedliwość obejmowało rządy, "dzietność kobiet w Polsce była najniższa na świecie".
- Żeby zapewnić stabilność populacji Polaków, czy też populacji ludzkiej w tej strefie mentalnościowo-kulturowej, to dzietność kobiet powinna być 2,5, a więc byliśmy narodem zwijającym się demograficznie - mówił Szyszko. Ocenił, że przyczyną był m.in. lansowany model rodziny dwa plus jeden. - Całe szczęście, żeśmy nie doszli do tego wskaźnika jedno dziecko na jedną kobietę - ocenił były minister środowiska.
- Również później był lansowany model dwucyfrowego bezrobocia i podwyższenia wieku emerytalnego. Ten model również nie sprzyjał rozwojowi rodziny - dodał. - Zastaliśmy określoną sytuację i w tej określonej sytuacji koniecznością było to, aby zapewnić godne warunki życia rodzinom, które są i możliwość wychowania dzieci. W związku z tym powstały takie programy, których chyba nikt nie krytykuje jak 500 plus, jak również sprawa związana z tym, że trzeba za wszelką cenę, o ile kobieta i mężczyzna musi pracować ze względu na niską pensję, żeby zapewnić możliwość również tego (...), żeby to dziecko miało opiekę w tym okresie jak matka czy ojciec pracują. Z tego też powodu koniecznością stały się działania PiS zmierzające do tego, żeby zachować godność rodziny - tłumaczył Szyszko. - Natomiast myślę i jestem co do tego święcie przekonany, że w przyszłości wraz z rozwojem gospodarczym i wzrostem pensji będzie możliwość wyboru tego, w jaki sposób będzie rodzina kształtowała swoją strukturę, również wiekową - stwierdził.
- Ja osobiście uważam, że po to pracowałem bardzo intensywnie, żeby moje dzieci opiekowały się mną na starość. A w związku z tym sprawa związana z dzietnością i demografią, z bezpieczeństwem demograficznym państwa, a z drugiej strony chociażby z tego powodu, że chciałbym, żeby w ostatnich moich dniach jednak opiekowała się mną moja rodzina - mówił Szyszko.
Szyszko: program PiS koniecznością, żeby przywrócić godność rodzinie i dziecku
- To, co robi Prawo i Sprawiedliwość, jest koniecznością, która zaistniała w określonej sytuacji gospodarczej, politycznej, ekonomicznej i demograficznej. Chyba państwo nie macie najmniejszych wątpliwości, że ten program jest skuteczny i chyba go nikt nie krytykuje - powiedział. Na uwagę reporterki TVN24, że obecnie dzietność jest najniższa od października 2016 roku, odpowiedział: - Przepraszam panią najmocniej, ale procesy demograficzne bada się w okresach, a nie w ciągu jednego dnia na podstawie jednej daty. Podkreślił, że gdy PiS obejmowało władze, dzietność w Polsce "była najniższa na całym świecie". Dopytywany, w jakim sensie żłobki są reliktem PRL-u, odpowiedział: pani jest niezwykle młodziutka, ale w związku z tym niech sobie pani przypomni model dwa plus jeden. - Za jakich czasów było to lansowane? - pytał. Na uwagę dziennikarzy, że historia powstania żłobków sięga XVIII wieku, więc nie są reliktem komunizmu, odpowiedział: - Ależ oczywiście, że tak. I zawsze była to konieczność i ta konieczność zaistniała również i w tej chwili i program Prawa i Sprawiedliwości jest koniecznością, żeby przywrócić godność rodzinie i godność dziecku również".
Poseł PO-KO: spuścizna Platformy to nie tylko tysiące żłobków
- Widać, jakie podejście ma PiS do kobiet, do mężczyzn, do małżeństw i tak naprawdę chce, żeby żłobki przestały istnieć - skomentował słowa Szyszki o żłobkach poseł Platformy Obywatelskiej-Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk.
Dodał, że minister Szyszko "idzie jeszcze o krok dalej, bo mówi, że żłobki to spuścizna komunizmu i spuścizna Platformy".
- Ja przyznaję się, spuścizna Platformy to nie tylko tysiące żłobków, które powstały, ale też przedszkola, drogi, autostrady, inwestycje. To jest rzeczywiście spuścizna Platformy i tego w tej ostatniej kadencji zabrakło. Zabrakło nowych żłobków, przedszkoli, nowych dróg, inwestycji i to jest ogromny problem tego rządu - powiedział Tomczyk.
Autor: js//kg//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24