- Prawdopodobnie nie da się ustalić, jaka sól - spożywcza czy techniczna - została użyta do danego pożywienia - powiedział w TVN24 Marek Szczygielski, kujawsko-pomorski wojewódzki inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, komentując tzw. aferę solną. Stwierdził też jednak, że nie ma pewności, czy sól techniczna jest szkodliwa.
- Trzeba by dokładnie przeprowadzić analizy chemiczne stwierdzające skład chemiczny - czy ta sól zawiera np. metale ciężkie czy inne szkodliwe substancje - powiedział Szczygielski. I dodał: - Problemem jest to, że sól wypadowa, powstająca w procesie produkcji chloru w zakładach chemicznych nie jest produktem spożywczym, w związku z tym nie jest obłożona przepisami HACAP, czyli procedurami, które obowiązują przy produkcji żywności.
- Zamiana soli wypadowej, czyli technicznej na sól spożywczą jest po prostu karygodna - ocenił.
Sól techniczna cztery razy tańsza
Szczygielski stwierdził, że firma, która dostaje opakowanie z napisem "sól spożywcza", ma prawo ufać dostawcy. - Elementem, który mógłby wzbudzić uzasadniony niepokój, czy rzeczywiście to jest ta sól, o której się myśli prawdopodobnie jest cena. Z tego, co mi wiadomo, różnica w cenie między solą wypadową a solą ważoną (spożywczą - red.) jest mniej-więcej czterokrotna - wyjaśnił. Zaznaczył przy tym, że sól wypadowa i spożywcza są do siebie bardzo podobne.
Powiedział też, że prawdopodobnie nie da się ustalić, jaka sól została użyta do danego pożywienia. Jak tłumaczył, sól w produktach rozpuszcza się, w związku z czym ewentualny wyróżniający związek, który ulega dużemu rozcieńczeniu, mógłby być prawie nie do zauważenia.
Afera solna, są zarzuty
Prokuratura poinformowała, że pięć osób usłyszało zarzuty w sprawie sprzedaży niejadalnej soli m.in. zakładom przetwórstwa mięsnego. Zatrzymani od kilkunastu lat współpracowali z firmą z Włocławka produkującą i oferującą m.in. niejadalną sól wypadową, stosowaną w przemyśle chemicznym i energetycznym, a także do zimowego utrzymania dróg.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24