Ci znani z amerykańskich filmów mają zazwyczaj duże kapelusze i oprócz swoich wielkich maszyn kochają tylko country. Ale polska rzeczywistość nie jest taka kolorowa. Nasi kierowcy TIR-ów - zwłaszcza ostatnio - zamiast sunąć po bezgranicznych przestrzeniach, stoją... w przestrzeniach granicznych - zwraca uwagę reporter "Faktów" Maciej Mazur.
Jak miałem dłuższą przerwę kiedyś i w domu musiałem siedzieć, to żona się niecierpliwiła i mówiła: proszę już mi wyjść z domu i wyjechać. Jan Zawada, kierowca tira
Prawdziwy trucker nie boi się długich i męczących tras po drogach Europy. - Tydzień w drodze, czasem nawet ponad tydzień. Ale dla prawdziwego kierowcy to pestka. My żyjemy w drodze - potwierdza Jan Zawada, trucker z wieloletnim stażem. I dodaje: - Jak miałem dłuższą przerwę kiedyś i w domu musiałem siedzieć, to żona się niecierpliwiła i mówiła: proszę już mi wyjść z domu i wyjechać.
Dwa pasy i CB radio - czego chcieć więcej?
No więc wyjechał, bo jako kierowca TIR-a z krwi i kości, innego życia niż to "w drodze" sobie nie wyobraża. Ale osiemnastokołowa ciężarówka i zapał nie wystarczą żeby nazwać się truckerem. Maciej Mazur, który z kamerą "Faktów" podglądał jeden dzień z życia prawdziwego kierowcy-globtrotera, wie z czego trucker nie mógłby zrezygnować...
- Country, koszula w kratę i CB Radio. To nasze atrybuty - mówią o sobie z dumą. Ale duma kończy się szybko, kilkanaście kilometrów od wschodniej granicy. Wtedy przestaje być jak w Ameryce. - Po czterech dniach siedzenia w szoferce z bohaterami kultowych filmów łączy nas już tylko jedno: chętnie byśmy sięgnęli po nasze colty - przyznają polscy truckerzy.
Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn