"Jak to wyglądało? Porwanie dziecka było?". TTV ujawnia nagrania z dnia zaginięcia Madzi

Nie dającą znaków życia Katarzyna W. leżała na chodniku obok bloku pod adresem Legionów 2B w Sosonowcu. Obok stał pusty wózek. Mężczyzna, który ją znalazł, natychmiast zadzwonił na pogotowie.

- Kobieta tutaj leży na ziemi. Nie wiadomo co z nią jest. W ogóle się nie rusza - mówił dyspozytorce zdenerwowany przechodzień. Mężczyzna dopytywał, czy powinien w ogóle ruszać kobietę. Dyspozytorka kazała mu przewrócić Katarzynę W. na bok, zgodnie z zasadami postępowania w takich wypadkach. Nagrana rozmowa, do której dotarła TTV, zaczęła się o godzinie 18.01. Chwilę później w drodze była karetka. Następna na miejsce została wezwana policja. Dyżurny próbował się dowiedzieć na pogotowiu czegoś więcej o znalezionej kobiecie. - Niech mi Pani powie, na tych Legionów to co to było? Jak to wyglądało, porwanie dziecka? - pytał wyraźnie policjant. Dyspozytorka nie była mu jednak w stanie udzielić odpowiedzi, wiedziała tylko o nieprzytomnej kobiecie leżącej na chodniku.

Kilka godzin później wszyscy byli pewni, że Katarzyna W. została ogłuszona, a jej dziecko zniknęło. Wszczęto poszukiwania małej Magdy. Po kilku tygodniach sytuacja istotnie się zmieniła, znaleziono ciało dziecka. Teraz prokuratura oskarża matkę o zamordowanie Magdy.

Jednym z kilkudziesięciu świadków śledczych jest sąsiadka małżeństwa W., która jako ostatnia widziała ich dziecko żywe. Kobieta natknęła się na klatce na Katarzynę W. gdy ta wracała na chwilę do mieszkania. Według prokuratury, chwilę później zamordowała dziecko. W rozmowie z TTV sąsiadka po raz pierwszy zdecydowała się na wywiad. - Ciężko mi jest o tym mówić. Spotkałam ją tuż przed godz. 16, jak po drewno zeszłam - wspomina kobieta. - Wyciągnęła dziecko z wózka i poszła na górę. Powiedziałyśmy sobie dzień dobry. Potem nic nie słyszałam - mówi sąsiadka.

Autor: mk/ ola/k / Źródło: TTV