Dwa miejsca dla pilotów, po jednym dla nawigatora lotów, inżyniera pokładowego oraz osoby nie będącej członkiem załogi - tak wygląda wnętrze kabiny Tu-154M o numerze bocznym 102, maszyny bliźniaczo podobnej do tej, która 10 kwietnia rozbiła się pod Smoleńskiem.
Wiesław Jedynak, członek komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej na wideoblogu faktysmoleńsk.gov.pl prezentuje wnętrze kabiny Tu-154M, czyli bliźniaczej maszyny samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem.
W kokpicie po lewej stronie siedzi kapitan samolotu, który ma przed sobą kompletny zestaw przyrządów pokładowych. - Obok niego po prawej stronie znajduje się miejsce dla drugiego pilota, który również ma przed sobą sterownicę samolotu oraz przyrządy pokładowe służące do orientacji w przestrzeni oraz do prowadzenia nawigacji lotniczej - wyjaśnia Jedynak.
Między pilotami siedzi nawigator lotów.
W kokpicie jest jeszcze miejsce dla inżyniera pokładowego, który siedzi bokiem do kierunku lotu.
- Ma przed sobą bardzo duży zestaw przyrządów kontrolujących nie tylko pracę silników, ale i wszystkich przyrządów pokładowych. Ma również możliwości sterowania silnikami samolotu - wyjaśnia Jedynak.
W kabinie samolotu znajduje się również dodatkowe miejsce dla osoby, która nie jest członkiem załogi. Wyposażone w pasy bezpieczeństwa.
Jedynak odnosi się też do sugestii, jakoby głosy zarejestrowane w kabinie pilotów tupolewa mogły pochodzić nie tylko z wnętrza kabiny, ale też z salonku VIP. - Przypominam, że pierwszą salonkę w samolocie Tu-154M od kabiny załogi dzieli sześć-dziewięć metrów - zaznacza Jedynak.
Nowe stenogramy
Radio RMF FM opublikowało we wtorek rano fragmenty z najnowszej opinii biegłych, którzy odczytali zapis rejestratora rozmów w kokpicie prezydenckiego tupolewa. Już wcześniej prokuratura informowała, że opinia zawiera analizę ponownych kopii nagrań z kokpitu Tu-154M i że udało się odczytać więcej niż w dotychczasowych stenogramach.
Według rozgłośni, na podstawie stenogramu obraz tego, co działo się w kabinie pilotów tupolewa, znacząco odbiega od wcześniejszych ustaleń zespołów ekspertów. RMF FM podało, że wynika z nich, iż w kabinie pilotów do samego końca przebywała osoba opisana przez biegłych jako dowódca Sił Powietrznych. Osoba ta nie opuszczała kokpitu mimo wezwania stewardessy do zajęcia swoich miejsc, wydawała polecenia członkom załogi, zachęcała do lądowania.
Sugestie o konieczności lądowania miały też padać z ust dyrektora protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazany.
Radio podkreśla, że najnowsza opinia uznaje za wadliwe wszystkie wcześniejsze ekspertyzy nagrania - zarówno prowadzone przez MAK, jak przez tzw. Komisję Millera, Instytut im. Sehna, czy Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji. Polscy biegli ponownie skopiowali zapisy czarnej skrzynki w lutym 2014 r. w Moskwie.
10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem zginęło 96 osób - wśród nich prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, parlamentarzyści, dowódcy wojskowi, duchowni i przedstawiciele rodzin polskich obywateli pomordowanych przed 70 laty w Katyniu.
Autor: MAC/ja / Źródło: tvn24.pl