Bez udziału publiczności - jak tłumaczono, ze względów epidemicznych - odbywał się proces Jacka Wacha, ogłoszenie wyroku i jego uzasadnienie. Sąd Okręgowy w Olsztynie uniewinnił w czwartek mężczyznę od zarzutu zabójstwa, za co kilkanaście lat temu został on skazany na dożywocie. Sąd jednocześnie skazał Wacha na 10 lat więzienia za porwanie. Wyrok nie jest prawomocny.
Przed Sądem Okręgowym w Olsztynie zakończył się w czwartek proces Jacka Wacha (zgodził się na ujawnienie personaliów), skazanego przed laty na dożywocie za zabójstwo, do którego potem przyznał się ktoś inny. Prokuratura chciała dla niego powtórnego wyroku dożywocia, Wach prosił o uniewinnienie.
W komunikacie rzecznik prasowy olsztyńskiego sądu okręgowego Olgierd Dąbrowski-Żegalski poinformował, że sąd uniewinnił Jacka Wacha od zarzutu zabójstwa suwalskiego gangstera Tomasza S. Sąd uznał jednak winę Wacha w sprawie porwania Tomasza S.
Wyrok dożywocia dla Jacka Wacha anulował wcześniej Sąd Najwyższy, który nakazał sprawę ponownie rozpoznać. Czwartkowy wyrok nie jest prawomocny. Po jego ogłoszeniu, mimo wniosku prokuratury, Wach nie został tymczasowo aresztowany. Mężczyzna od początku nie przyznawał się do zabójstwa. Twierdził, że w tę sprawę został wmanipulowany.
Jacek Wach i kulisy suwalskiego półświatka
Sąd w uzasadnieniu wyroku omówił kulisy działania półświatka przestępczego w Suwałkach 20 lat temu. W tym mieście mieszkał i działał Tomasz S., pseudonim "Sadza". Sąd wyjaśnił, że pod koniec lat 90. XX wieku Jacek Wach (w komunikacie podano, że był w tym czasie "wytrawnym przestępcą") siedział w więzieniu. Tomasz S. nawiązał wtedy romans z jego ówczesną żoną. W tym samym czasie, 23 grudnia 1997 roku, pod autem kolegi Wacha - Krzysztofa A., który w tym okresie prowadził działalność przestępczą - wybuchła bomba.
"W wyniku wybuchu Krzysztof A. doznał obrażeń ciała, które skutkowały amputacją części nogi. Ponieważ pokrzywdzony nie zamierzał i nie współpracował w tamtym okresie z policją w celu wykrycia sprawców tego przestępstwa, postępowanie przygotowawcze w tej sprawie zostało umorzone. Krzysztof A. nie zamierzał jednak bezczynnie wyczekiwać na dalszy przebieg zdarzeń i postanowił na własną rękę ustalić, kto dokonał zamachu na jego życie. Działania Krzysztofa A. zintensyfikowały się po wyjściu w styczniu 1999 r. z zakładu karnego Jacka W." - napisał rzecznik prasowy sądu Olgierd Dąbrowski-Żegalski.
Sąd w Olsztynie po latach na 32 rozprawach ustalił, że po wyjściu z więzienia to właśnie Wach odegrał pierwszoplanową rolę w zaplanowaniu porwania Tomasza S. "Znalazł miejsce przetrzymywania Tomasza S. po jego porwaniu przez osoby z kręgu Krzysztofa A." - ustalił sąd. Zdaniem sądu to właśnie Wach wpadł na pomysł, by porwanego "Sadzę" zawieźć do Plusek pod Olsztynem na posesję Wiesława S. To ten mężczyzna po latach, w 2014 roku, wskazał miejsce ukrycia zwłok "Sadzy" i przyznał się do jego zabójstwa, za co karę dożywocia odsiadywał Wach.
Wachowi wymierzono dożywocie
"Na posesji w Pluskach pokrzywdzony był bity przez Wiesława S., który tam też przewiercił mu wiertarką kolano prawej nogi. W wyniku tego pobicia Tomasz S. napisał oświadczenie, w którym przyznał się do podłożenia ładunku wybuchowego. Po uzyskaniu tego oświadczenia, zgodnie z ustaleniami, Tomasz S. miał być wywieziony do lasu i wypuszczony" - ustalił dalej sąd, ale dodał, że Wiesław S. nie zrealizował tego ustalenia, tylko przywiązał S. do drzewa, udusił stalową linką, a następnie zakopał ciało w lesie, posypawszy je najpierw wapnem.
Kilkanaście lat temu Wach i ludzie, którzy porwali Tomasza S., zostali skazani przez sąd w Suwałkach. Wachowi wymierzono dożywocie.
Precedens "z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwości oraz polskiej kryminalistyki"
W komunikacie rzecznik prasowy sądu podał, że sprawa Jacka Wacha "ma charakter bezprecedensowy z punktu widzenia szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości oraz polskiej kryminalistyki, tj. zagadnień z zakresu genetyki sądowo-lekarskiej w kontekście wydanej opinii i ekspertyz medyczno-sądowych". Sąd przyznał, że w tej sprawie biegli pomylili się co do identyfikacji ofiary.
Sąd poinformował także, że Wiesław S., który w 2014 roku przyznał się do zabójstwa "Sadzy" i wyjawił, gdzie zakopał jego ciało, jest osobą niepoczytalną, "dlatego postępowanie karne związane z jego udziałem w porwaniu i zabójstwie Tomasza S. zostało umorzone, a wobec niego zastosowano środki zabezpieczające".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24