Komisja Nadzoru Finansowego przez ponad półtora roku przyglądała się, co dzieje się w SKOK Wołomin i nie reagowała - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.
CBA zatrzymało w czwartek rano na jeden dzień byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka i sześcioro innych byłych urzędników tej instytucji. Wśród zatrzymanych był między innymi były wiceszef KNF Wojciech Kwaśniak. Prokuratura zarzuca im opieszałość w działaniu w sprawie SKOK-u Wołomin.
"Prokuratura działa w oderwaniu od tego, kto ma jaką pozycję polityczną"
- To zatrzymanie, z tego co wiem, miało za cel doprowadzenie do tego, że wszystkie osoby zostaną przesłuchane w tym samym czasie i nie będą mogły uzgadniać ze sobą zeznań - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" Jacek Sasin.
Na pytanie, czy podobają mu się te działania, odparł, że "nie ma żadnego znaczenia, czy mu się to podoba czy nie".
- Mnie się podoba jedno, że prokuratura działa w oderwaniu od tego, kto ma jaką pozycję polityczną, czy jak zostanie odebrane jego zatrzymanie, czy przesłuchanie, czy postawienie mu zarzutów - zaznaczył Sasin.
"Całkowita bezczynność KNF"
Odniósł się też do wypowiedzi prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, który przekonywał, że to jest "prawdziwa afera" KNF.
- Jeśli ma podstawy do tego i dowody na to, że rzeczywiście doszło do przekroczenia prawa czy tego, że KNF nie działał tak jak powinien działać w sprawie SKOK-u Wołomin, a przypomnijmy - straty tam to jest 1,5 miliarda złotych (...) - to, rzeczywiście jest to ogromna afera, większa niż Amber Gold. Przecież ta wyprowadzona suma jest większa niż w Amber Gold i to wszystko działo się przy całkowitej bezczynności KNF-u, który przez ponad półtora roku przyglądał się, co tam się dzieje i nie reagował - mówił Sasin.
Na uwagę, że tymczasowo aresztowany został były szef KNF Marek Chrzanowski, któremu zarzuca się przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści osobistej i majątkowej przez inną osobę, a nie byli urzędnicy tej instytucji, którym zarzuca się opieszałość w sprawie SKOK Wołomin, Sasin zaznaczył, że "inny jest charakter obu zdarzeń".
Powiedział, że w przypadku zatrzymanych w czwartek byłych urzędników KNF "nie ma takiej sytuacji, że ktoś wziął czy zażądał łapówki, ale mamy do czynienia raczej z przestępczą bezczynnością, która doprowadziła do wielkich rozmiarów strat".
- W przypadku pana Chrzanowskiego mamy do czynienia z próbą "dealu", co zostało przez prokuraturę ocenione jako rzeczywiście przestępstwo - dodał.
Przypomniał, że jesienią 2012 roku KNF objęła nadzorem SKOK Wołomin, zawiadomienie do prokuratury zostało złożone wiosną 2013 roku. - Natomiast poza tym zawiadomieniem do prokuratury (KNF - red.) nie podejmuje działań, które może podjąć (...), czyli na przykład wprowadzić zarząd komisaryczny, który przerwałby tą działalność przestępczą, która trwała do jesieni 2014 roku - mówił Sasin.
Do jesieni 2013 r. toczyło się postępowanie administracyjne w sprawie ustanowienia zarządu komisarycznego w SKOK Wołomin. Prawnicy kasy wykorzystywali możliwe kruczki prawne, dwukrotnie domagając się umorzenia postępowania, by opóźnić decyzje KNF.
W listopadzie 2014 roku KNF ustanowiła zarządcę komisarycznego w SKOK-u Wołomin. W lutym 2015 roku warszawski sąd ogłosił jego upadłość. Bankowy Fundusz Gwarancyjny wypłacił do połowy 2015 roku 2 mld 200 mln zł klientom kasy. Natomiast szkoda z tytułu niespłaconych pożyczek i kredytów, jak wynika z danych prokuratury, wynosi ok. 3 mld zł.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24