Podczas próby wylegitymowania grupy mężczyzn na osiedlowej ulicy w Kole (województwo wielkopolskie) doszło do awantury. W trakcie policyjnej interwencji jeden z funkcjonariuszy wyciągnął i wymierzył broń do uczestnika zdarzenia, doszło też do użycia siły fizycznej. Wszystko zostało nagrane przez jednego z mężczyzn. Do sprawy odniosła się także policja.
Z nagrania wideo wynika, że zostało ono wykonane przez jednego z mężczyzn, którego funkcjonariusze chcieli wylegitymować.
"No strzelaj, proszę bardzo!"
Według policji funkcjonariusze podjęli interwencję wobec grupy mężczyzn, w której jeden z nich spożywał alkohol w miejscu objętym zakazem. Na nagraniu zamieszczonym w internecie słychać jednak, jak jeden z mężczyzn krzyczy, dlaczego policjant użył wobec niego gazu, "skoro siedział na ławce i pił sprite".
- To jest powód, żeby gazem psikać? - krzyczy jeden z mężczyzn do policjanta. - Tak. To jest powód, bo nie słuchacie poleceń - odpowiada policjant.
- To jest polska policja, proszę bardzo - mówi jeden z uczestników awantury. W pewnym momencie policjant krzyczy do nagrywającego, aby się odsunął. Wyraźnie wytrącony z równowagi policjant wyjmuje broń i mierzy w mężczyznę. - No strzelaj, proszę bardzo, cały Facebook cię ogląda - komentuje uczestnik zdarzenia.
Po chwili drugi z policjantów podchodzi do nagrywającego mężczyzny, prosząc o dokumenty. Ten odpowiada, że nie ma ich przy sobie. - Nie jesteś zatrzymany, jesteś legitymowany - tłumaczy policjant. W pewnym momencie zaczyna szarpać się z jednym z mężczyzn, który stał obok nagrywającego. Wywiązuje się bójka między mężczyzną a policjantem, dochodzi do użycia siły fizycznej.
Stanowisko policji
Policja w Kole poinformowała w opublikowanym w piątek oświadczeniu, że w czwartek funkcjonariusze podjęli interwencję wobec grupy mężczyzn, w której jeden z nich spożywał alkohol w miejscu objętym zakazem.
"Podczas wykonywanych przez policjantów czynności, osoby nie podporządkowywały się poleceniom wydawanym na podstawie prawa, stawiały bierny opór oraz agresywnym zachowaniem usiłowały wpłynąć na postępowanie funkcjonariuszy, co miało na celu odstąpienie przez nich od wykonywanych czynności służbowych oraz oswobodzenie umieszczonej w pojeździe służbowym ujętej wcześniej osoby" - podała policja.
Jak podkreślono, w celu "wyegzekwowania wymaganego prawem zachowania", policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego - siły fizycznej oraz miotacza gazu.
Zatrzymano trzy osoby
Policja w Kole podkreśliła, że funkcjonariusze "wykonywali swoje obowiązki zgodnie z obowiązującym stanem prawnym". "Policjanci jako funkcjonariusze stojący na straży porządku publicznego mają ustawowy obowiązek każdorazowego i zdecydowanego reagowania na wszelkie przejawy niezgodnych z prawem zachowań" - podkreślono w oświadczeniu.
W trakcie interwencji i w następnych godzinach funkcjonariusze zatrzymali w tej sprawie w sumie trzy osoby. Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak powiedział, że są to osoby karane między innymi za sprawy narkotykowe i udział w pobiciu. Podkreślił, że legitymowane osoby zachowywały się wobec policjantów "prowokacyjnie i wulgarnie".
Policja podkreśliła w oświadczeniu, że w sytuacji użycia przez funkcjonariuszy środków przymusu bezpośredniego każdorazowo badane są zasadność oraz prawidłowość ich użycia.
"Interwencja była spowodowana informacją mieszkańców"
Jak powiedział w rozmowie z TVN24 rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu, "sytuacja, która wystąpiła w Kole sprawiła, że komendant wojewódzki wysłał oficerów z wydziału kontroli, żeby zbadali cały przebieg tej interwencji". - I przedłożyli mu informacje o szczegółach tego wydarzenia - zaznaczył.
Według rzecznika "cała ta sytuacja miała szerszy wymiar". - Interwencja była spowodowana informacją mieszkańców o tym, że na ulicy Kolejowej dochodzi do łamania prawa i proszą o przyjazd patrolu - tłumaczył.
- Kiedy patrol tam się zjawił, kiedy chciał w prosty sposób wylegitymować osoby, które tam się znajdowały okazało się, że te osoby nie chcą się poddać tej procedurze, odmawiają podania imion i nazwisk, przekazania dokumentów. A kiedy jedna z tych osób był odprowadzana do radiowozu, wówczas doszło do rękoczynów i do skandalicznego zachowania tych ludzi - dodał rzecznik komendanta.
"Nie możemy mówić o tym, że policjanci używali broni"
Pytany o wyciągnięcie broni przez jednego z policjantów i wymierzenie jej w uczestnika zdarzenia, rzecznik odpowiedział, że "policjanci, którzy realizują interwencję są uprawnieni do używania wszystkich środków przymusu bezpośredniego, w tym również broni palnej".
- W myśl przepisów użycie broni wiąże się z oddaniem strzału. W tej sytuacji do takiego momentu nie doszło, zatem nie możemy mówić o tym, że policjanci używali broni - stwierdził Borowiak.
Zdaniem rzecznika "funkcjonariusz ocenił, że ta sytuacja mogła doprowadzić do tego, że jego bezpieczeństwo mogło być zagrożone". - Stąd być może takie jego zachowanie, ale ocena całej interwencji będzie przeprowadzona przez wydział kontroli i stosowny raport trafi niebawem na biurko komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu - wyjaśnił.
"Film nie jest utrwalony od początku do końca"
W rozmowie z TVN24 do sprawy odniósł się także zastępca komendanta powiatowego policji w Kole Artur Foryński. Jego zdaniem "nie ma możliwości, żeby policjanci z tej komendy przekroczyli swoim postępowaniem zakres swoich uprawnień".
- Mogę stwierdzić, że interwencja była podjęta zasadnie w związku z naruszeniem prawa. Policjanci zachowali się stosowanie do zaistniałej sytuacji - ocenił.
Wskazał, że "film został nagrany od pewnego momentu". - Nie jest to utrwalone od samego początku do końca. Okoliczności, które poprzedziły fakt wyciągnięcia broni są nieznane. Nasze sugestie mogą być nie do końca sprawiedliwe - powiedział Foryński.
Sprawę komentowała mieszkanka osiedla w Kole. W rozmowie z TVN24 powiedziała, iż takie zachowania mogą wynikać z tego, że "młodzież nie ma żadnej rozrywki". - Żeby był jakiś z prawdziwego zdarzenia dom kultury, żeby młodzież mogła tam spędzać wieczory, popołudnia. Szukają chyba takich przygód - powiedziała.
Dodała, że mieszka w Kole, ale wieczorami raczej nie wychodzi. - Czujemy się nie bardzo bezpiecznie - zaznaczyła.
Jak mówiła, "czasem komuś portfel zginie i młodzież się nie zachowuje dobrze względem starszych ludzi".
Kukiz: państwo wciąż jest teoretyczne
Do sprawy odniósł się także Paweł Kukiz, przewodniczący klubu parlamentarnego Kukiz'15. "Wierzyć się nie chce… Nie wiem, o co tam chodziło, więc oceniać nie będę (kto miał rację a kto nie, etc), ale całe to zdarzenie świadczy o tym, że Państwo wciąż jest teoretyczne" - napisał poseł na Facebooku.
W dalszej części wpisu Kukiz zwrócił się do wiceszefa MSWiA. "Panie Zieliński... Przed wojną minister za PP odpowiedzialny to po takich "akcjach" - od Wrocławia zaczynając - w łeb by sobie strzelił. A nawet po wojnie partyjni koledzy z PZPR Piotrowicza odpowiedzialni za Milicję zmuszeni byliby do dymisji w trybie natychmiastowym. A Pan trwa. Na naszą zgubę. Prędzej czy później zapłacicie za to, co zrobiliście z Polską Policją. POPiSowa cenę" - czytamy na profilu Pawła Kukiza.
Autor: kb/sk / Źródło: TVN24, PAP