Przez pomyłkę z klubu parlamentarnego PiS wysłano do mediów instrukcję dla posłów tej partii. Jest w niej m.in. jasno napisane, że mają mówić, iż wybory samorządowe zostały sfałszowane.
Z przekazu dnia na czwartek (briefu), który został przygotowany dla parlamentarzystów PiS, można się dowiedzieć, co politycy tej partii mają mówić w sprawach, o których głośno jest medialnie.
Posłowie PiS dostali wskazówki m.in. w sprawie wyborów. Przekaz brzmi: "Wynik wyborów jest sfałszowany, bo nie oddaje rzetelnie woli wyborców. Dowodem na to jest ogromna, ujawniona już skala nieprawidłowości, manipulacji i nadużyć wyborczych. Pytanie o to, kto sfałszował, jest tak naprawdę pytaniem o to, kto na fałszerstwach mógł skorzystać - cui bono? - dziś wiemy, że skorzystała na tym jednoznacznie koalicja PO-PSL. Za organizację wyborów odpowiada władza i to ona dopuściła do takiej sytuacji. Konsekwencją sfałszowania wyborów powinno być ich powtórzenie - to będzie zwycięstwo demokracji i praworządności".
Posłom przypomniano ponadto, że o fałszowaniu wyborów mówił w środę prezes PiS z sejmowej mównicy.
"Palikot mówi bzdury, Urban - totalny upadek"
Są też wytyczne na temat PKW. Posłowie PiS mają mówić m.in., że "PKW skompromitowała polskie państwo, podważyła zaufanie obywateli do jego instytucji".
"Niestety politycy koalicji PO-PSL oraz prezydent Komorowski bronili członków PKW, a teraz są głównymi hamulcowymi, jeśli chodzi o zmiany instytucjonalne w PKW oraz w prawie wyborczym. Szukają ciągle wymówek, by tylko nic nie zmieniać" - czytamy w briefie dla posłów PiS.
Parlamentarzyści partii Jarosława Kaczyńskiego dostali też instrukcje na temat tego, co mają mówić w sprawie Jerzego Urbana, który na antenie TVN24 przyznał, że głosował na PO, a także "ataku" Janusza Palikota na PiS i jego zawiadomienia do prokuratury odnośnie do wypowiedzi prezesa PiS i szefa SLD o sfałszowaniu wyborów samorządowych.
"Urban w roli komentatora w TVN to jest totalny upadek. On w studio telewizyjnym, broniący obecnej władzy, występujący w roli jej rzecznika, mówiący, że ją popiera, to najlepszy opis tego, czym jest obecna władza PO-PSL" - czytamy w briefie dla posłów PiS.
O Palikocie napisano, że "mówi bzdury, jak zawsze".
W briefie są także wskazówki, co posłowie PiS mają mówić na temat podanych z opóźnieniem wyników wyborów samorządowych oraz spotkania prezydenta z konstytucjonalistami i stanowiska Bronisława Komorowskiego odnośnie do zmian w prawie wyborczym.
"Komorowski mówił tak, jakby nie znał konstytucji, a całą kompromitację z liczeniem głosów i ewidentne przykłady zafałszowania wyników lekceważył. Komorowski zdaje się mówić "Polacy, nic się nie stało", ale to nie wystarczy. Polacy nie wierzą w rzetelność tych wyborów - w sondażu przyznaje to co trzeci Polak. Żadne zaklęcia i krzyki na opozycję nic tu nie zmienią. Prezydent powinien stać na straży konstytucji, a nie interesów partii, z której się wywodzi" - czytamy w instrukcji dla posłów PiS przygotowanej w klubie parlamentarnym partii.
"Ludzki błąd"
Rzecznik PiS Marcin Mastalerek powiedział, że brief wyciekł do mediów przez "ludzki błąd, pomyłkę pracownika".
Zaznaczył, że nie rozumie ekscytacji briefem PiS-u, gdyż podobny powstaje także w innych partiach, np. w PO jest to tzw. przekaz dnia.
- To nie jest nic dziwnego, że partie, które chcą być profesjonalne, mają takie przekazy. Partia, która chce wygrywać wybory, musi mieć jednolite stanowisko - powiedział rzecznik PiS.
Mastalerek powiedział, że nie będzie wyciągał konsekwencji wobec pracownika, który przez pomyłkę wysłał do mediów instrukcję dla posłów PiS. - Zadzwoniłem do pracownika i powiedziałem: "stary, nie martw się, błędy się zdarzają" - powiedział rzecznik PiS. Dodał, że należy rozliczać polityków za afery, a nie pracowników za to, że wcisnęli nie ten przycisk.
Brief dotyczący stanowiska partii w najważniejszych medialnie kwestiach powstaje nie tylko w PiS. Przygotowują go dla swoich posłów także inne kluby parlamentarne. Dotyczy nie tylko bieżącej polityki, ale też m.in. tego, jak posłowie mają głosować.
Po wybuchu afery Amber Gold posłowie PO otrzymali tzw. przekaz dnia, zgodnie z którym mieli przekonywać, że to opozycja jest wszystkiemu winna, bo kiedy Marcin P. (szef Amber Gold - red.) zaczynał swoje biznesy (w 2005 roku i wcześniej), przy władzy był najpierw SLD, a potem PiS. Ten przekaz dnia wyciekł do mediów.
Autor: MAC/kka / Źródło: tvn24.pl