W ramach programu "In vitro to HiT" pięć kobiet zostało już zapłodnionych metodą in vitro. Program ten został sfinansowany na fali sprzeciwu wobec fragmentu podręcznika do szkolnego przedmiotu historia i teraźniejszość, w którym była mowa o "produkcji" dzieci.
W szkołach średnich w zakończonym już roku szkolnym zadebiutował nowy przedmiot - historia i teraźniejszość. W podręczniku autorstwa historyka i ekonomisty profesora Wojciecha Roszkowskiego znalazł się fragment dotyczący płodności i planowania rodziny.
"Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'?" - czytamy.
Zbiórka na pozew
Między innymi ten cytat wywołał krytykę pod adresem autora. Kamil Mieszczankowski, publicysta, ojciec córki poczętej dzięki metodzie in vitro, założył zbiórkę pieniędzy, by pozwać autora książki, a także ministra edukacji Przemysława Czarnka. Celem zbiórki było 30 tysięcy złotych, ale zebrał ponad dziesięć razy więcej.
Rozprawa przeciwko Wojciechowi Roszkowskiemu zaplanowana jest na 14 listopada tego roku, przeciwko Przemysławowi Czarnkowi na 29 października przyszłego roku.
Mieszczankowski nadwyżkę - 250 tysięcy złotych - przekazał na program in vitro w miejscowościach, w których samorządy nie finansują tej metody. Drugie tyle dołożyły prywatne kliniki leczenia niepłodności.
Pięć ciąż z programu "In vitro to HiT"
Pod hasłem "In vitro to HiT" szansę na wymarzone dziecko dostało 100 par. Miejsca rozeszły się w 59 sekund. Akcję koordynuje Stowarzyszenie na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian".
Jak poinformował Mieszczankowski, w ramach programu już pięć kobiet zostało zapłodnionych metodą in vitro. Historie szczęśliwych par publikuje stowarzyszenie "Nasz Bocian".
"Wdzięczność za wsparcie, radość i szczęście z uzyskanego efektu, to jakby nic nie powiedzieć. Jesteśmy parą, która od ponad 6 lat odbijała się od drzwi specjalistów (...) Aż tu nagle szansa, jaka dał nam program "In vitro to HiT!". Dostaliśmy się, szok. I udało się, mamy bijące serduszko!" - napisali Kamila i Mirek.
"Wracamy właśnie z USG z naszym okruszkiem na pokładzie. Przed chwilą zobaczyliśmy serduszko. Jesteśmy tak wzruszeni, szczęśliwi i wdzięczni…" - cieszyli się Natalia i Paweł.
In vitro w Polsce
Od lipca 2013 roku do końca 2016 roku w Polsce obowiązywał rządowy program in vitro, dzięki któremu przez trzy i pół roku na świat przyszły ponad 22 tysiące dzieci. Na ten cel ze środków publicznych przeznaczono wówczas 250 milionów złotych. Po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł poinformował o rezygnacji z tego programu. W zamian pojawił się "program prokreacyjny", w wyniku którego w 15 miesięcy doszło do zaledwie 209 narodzin. Od 2016 roku leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego dofinansowują niektóre samorządy.
Niepłodność jest klasyfikowana przez WHO jako choroba cywilizacyjna. Problem ten dotyczy 15-20 procent par w wieku prokreacyjnym. Szacuje się, że w Polsce niepłodność dotyka około trzech milionów osób.
Źródło: tvn24.pl, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock