- Trudno oszacować liczbę rosyjskich szpiegów - przyznał w "Faktach po Faktach" gen. Marek Dukaczewski, były szef WSI. Dodał jednak, że bez wątpienia kryzys na Ukrainie został poprzedzony wzmożoną aktywnością służb wywiadowczych Federacji Rosyjskiej. Piotr Niemczyk, były wiceszef zarządu wywiadu UOP, przekonywał z kolei, że polskie służby nie śpią, a ich sukcesy nie są mniejsze niż służb zachodnich.
W środę zatrzymanych zostało dwóch mężczyzn w związku z podejrzeniami o szpiegostwo na rzecz obcego wywiadu. Pierwszy z nich to oficer wojska polskiego, drugi - warszawski prawnik, który usłyszał już zarzuty. Według nieoficjalnych informacji, miał pracować dla GRU.
Gen. Marek Dukaczewski wyjaśnił w "Faktach po Faktach", że w zestawieniach przygotowywanych dla potrzeb służb, wywiad rosyjski oceniany jest bardzo wysoko.
- W tym GRU jako służba wiodąca ze względu na ciągłość. Zdobyte doświadczenie nie jest tracone, źródła nie są tracone, agenci. Ta służba pracuje absolutnie hermetycznie. Żadne informacje na temat sukcesów czy wpadek nie wyciekają - podkreślił.
Były szef WSI przyznał, że trudno jest oszacować, ilu rosyjskich szpiegów może pracować w Polsce.
- Na pewno to, co się dzieje na Ukrainie było poprzedzone wzmożoną aktywnością służb wywiadowczych Federacji Rosyjskiej. Po pierwsze, żeby tę operację przygotować, a następnie monitorować w trakcie jej prowadzenia, jakie będą reakcje krajów NATO i Unii Europejskiej - zauważył.
"Polskie służby nie śpią"
W sierpniu generał Waldemar Skrzypczak wytknął w jednym z wywiadów polskim służbom, że w Wielkiej Brytanii zatrzymano "300 rosyjskich agentów", w Polsce natomiast żadnego.
Piotr Niemczyk, były wiceszef zarządu wywiadu UOP, podkreślił, że liczba podana przez gen. Skrzypczaka jest "nieprecyzyjna", a on sam kojarzy zaledwie kilka informacji o zatrzymaniu współpracowników rosyjskiego wywiadu na Wyspach.
- To nie jest tak, że polskie służby w tym czasie spały i mają sukcesy nieporównywalnie mniejsze niż na Zachodzie - zapewnił.
Przewerbowanie byłby większym sukcesem?
Goście "Faktów po Faktach" odnieśli się również do komentarzy części polityków, którzy zauważyli, że sukcesem byłoby przewerbowanie pracownika obcych służb, a nie jego zatrzymanie.
- Trudno byłoby wtedy mówić o sukcesie, bo nie można byłoby tego ogłosić - skomentował te uwagi Niemczyk. Dodał przy tym, że być może uznano, iż w przypadku zatrzymanych osób gra nie jest warta świeczki.
Jak bowiem wyjaśnił, praca z przewerbowanym agentem jest bardzo trudna i ryzykowna: oprócz sfabrykowanych informacji, trzeba dostarczać mu również prawdziwe, aby zachować jego wiarygodność. Taka operacja może narażać na szwank interes państwa polskiego.
Zgodził się z nim gen. Marek Dukaczewski. - Sprawa prowadzenia agenta przewerbowanego jest niezwykle trudna - przyznał.
Jak wyjaśnił, trudność nie polega jednak na samym namówieniu do zmiany stron: - Jeśli mamy wszystkie argumenty w ręku, to nie widziałem człowieka, który by odmówił. Wszystko mamy w ręku: jego samego, rodzinę, znajomych. Trzeba być bardzo twardym, żeby odmówić - zaznaczył.
Były szef WSI wyjaśnił jednak, że nigdy nie można być później do końca pewnym, czy przewerbowany agent jest lojalny.
Autor: kg//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24