- Widać wyraźnie na 13-krotnym zoomie, że policjant dojeżdża z dużą prędkością, a moje auto spokojnie jedzie po drodze - mówi Krzysztof Hołowczyc o sprawie, jaka toczy się za zamkniętymi drzwiami w Sądzie Rejonowym w Mławie. Najsłynniejszy polski kierowca rajdowy miał przekroczyć prędkość o 114 km/h. Kierowca nie przyjął mandatu, policja skierowała więc sprawę do sądu.
Do zdarzenia miało dojść pod koniec października 2013 roku. Policjanci patrolujący drogę krajową nr 7 w okolicach miejscowości Żurominek w gminie Wiśniewo zarejestrowali kamerą samochód, którego kierowca przekroczył prędkość o 114 km/ h. Nissan jadący w kierunku Warszawy został zatrzymany.
- Kierującym okazał się Krzysztof H., mieszkaniec Olsztyna - powiedziała portalowi naszamlawa.pl rzeczniczka mławskiej policji, aspirant Anna Gorczewska.
- Poinformowano go, że za popełnione wykroczenie drogowe zostanie nałożony mandat oraz punkty karne, kierowca ma także prawo odmówić przyjęcia mandatu, wówczas sprawa zostanie skierowana do sądu – tłumaczyła Gorczewska.
Sprawa się przeciąga
Kierowca mandatu nie przyjął i sprawa do sądu trafiła. Hołowczyc, bo o niego chodziło, podczas pierwszego posiedzenia nie przyznał się do winy. Na drugą rozprawę nie stawił się. Trzecie posiedzenie nie odbyło się z kolei ze względu na chorobę obrońcy. Udało się dopiero za czwartym razem - 2 marca. W sądzie obecny był Krzysztof Hołowczyc z adwokatem i dwaj policjanci. Podczas posiedzenia miało dojść do odtworzenia nagrania z wideorejestratora. Sprawa została utajniona ze względu na "interes prywatny" kierowcy rajdowego.
- Myślę, że sąd wyraźnie określi, kto miał rację. Ciągle wierzę, że to spokojnie wyjaśnimy - mówił po rozprawie Hołowczyc.
Jeśli rajdowcowi zostanie udowodniona wina, grozi mu mandat w wysokości 500 zł i 10 punktów karnych.
Autor: geb,eos//rzw/kka / Źródło: naszamlawa.pl