Skazany za brutalny gwałt i zabójstwo 5-miesięcznej dziewczynki Henryk Z. przechodzi badania psychiatryczne. Jeśli specjaliści stwierdzą, że stanowi zagrożenie, trafi do ośrodka w Gostyninie. Sytuację, w której przestępcę trzyma się najpierw w więzieniu, a dopiero potem kieruje się na leczenie, kryminolog dr Paweł Moczydłowski określił we "Wstajesz i wiesz" jako absurd.
Moczydłowski zwrócił uwagę, że Henryk Z. ma zaburzenia, którymi służba więzienna się w ogóle nie mogła zająć.
Jak bowiem wyjaśnił, problem polega na tym, że nie może ona stosować żadnych medykamentów bez orzeczenia sądu, a takiego nie było.
- Przesiedział 25 lat w więzieniu i jakoś to było, a teraz chcą go leczyć - powiedział Moczydłowski.
- To cały absurd tej sytuacji. Buli się pieniądze przez 25 lat, żeby nic z niego nie było, po to, aby w momencie, kiedy opuszcza więzienie, wsadzać go na wcale nietanie leczenie do specjalnego ośrodka - dodał.
W opinii Moczydłowskiego, biegli najprawdopodobniej orzekną, że Henryk Z. jest bardzo niebezpieczny i należy go skierować do specjalnego ośrodka, w którym będzie izolowany i leczony. Chodzi o ośrodek zamknięty utworzony w Gostyninie.
Zgodnie z przepisami o tzw. groźnych przestępach, trafiają tam osoby z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób po odbyciu kary więzienia.
Tyle, że jak zwrócił uwagę Moczydłowski, trudno w tym miejscu o jakąkolwiek resocjalizację.
- Koncentruje ludzi na małej powierzchni. Nie będą tam mieli boiska czy kina, czy innych elementów potrzebnych do kształtowania człowieka po to, aby go nie zniszczyć w izolacji, żeby mógł się zaadoptować, jak wyjdzie - powiedział Moczydłowski.
- Będzie tam mnóstwo agresji. Słusznie przewiduje się środki przymusu bezpośredniego. Jednak wiadomo, że przemoc rodzi przemoc, będzie się stosować psychotropy, aby finalnie otrzymać sukces, który się nazywa stuprocentową resocjalizacją, tzn. sytuację, w której się wychodzi nogami do przodu - dodał.
Na obserwacji psychiatrycznej
Henryk Z. ostatnie 25 lat spędził w więzieniu, odsiadując wyrok za zabójstwo i gwałt na niemowlęciu.
Mężczyzna, który już wcześniej był karany za gwałty na dzieciach, 17 stycznia opuścił Zakład Karny w Sztumie, choć pół roku przed terminem zwolnienia dyrektor sztumskiego więzienia złożył w Sądzie Okręgowym w Gdańsku wniosek o uznanie Henryka Z. za osobę stwarzającą zagrożenie dla innych i umieszczenie go w ośrodku z zaburzeniami dysocjacyjnymi w Gostyninie.
Mężczyzna wyszedł na wolność, bo sąd nie otrzymał w terminie niezbędnej do zbadania sprawy opinii biegłych.
We wtorek rano Henryk Z. stawił się w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Gdańsku, do którego został wezwany na badanie psychiatryczne i psychologiczne. Jak poinformował rzecznik prasowy gdańskiego sądu okręgowego Tomasz Adamski, badanie trwało kilka godzin, a po jego zakończeniu biegli zapowiedzieli, że w ciągu kilku dni spiszą płynące z niego wnioski.
Jednocześnie biegli wystąpili do sądu z wnioskiem o poddanie mężczyzny obserwacji psychiatrycznej w ośrodku w Gostyninie.
Sąd przychylił się do wniosku biegłych. Jeśli nie wpłynie zażalenie na postanowienie sądu, to Henryk Z. trafi w najbliższym czasie do Gostynina, gdzie poddany zostanie obserwacji. Może ona trwać maksymalnie cztery tygodnie, a po jej zakończeniu zespół biegłych powinien wydać opinię, m.in. na podstawie której gdański sąd podejmie decyzję o dalszych losach Henryka Z.
Termin posiedzenia w tej sprawie wyznaczono na 16 marca.
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24