Ministerstwo Finansów zgłaszało aż pięć wersji ustawy hazardowej. Wszystkie mogły sprzyjać jednej firmie. Za prace nad nowymi przepisami odpowiadał wiceminister finansów Jacek Kapica, który nie wyjaśnia, dlaczego proponował takie właśnie zmiany - pisze "Polska".
W czasie, kiedy były już szef klubu PO Zbigniew Chlebowski zapewniał biznesmena Ryszarda Sobiesiaka, że zrobi wszystko, by "załatwić" rozwiązania korzystne dla właścicieli jednorękich bandytów, w zaciszu gabinetów ministerstwa finansów również toczyła się walka o kształt nowej ustawy hazardowej.
W latach 2008-2009 resort przygotował pięć wersji zmian ustawowych. Na wszystkich zyskiwały dwa podmioty - Totalizator Sportowy i współpracująca z nim amerykańska firma G-Tech.
Wiceminister milczy
Za prace nad ustawą odpowiadał wiceminister finansów i szef Służby Celnej Jacek Kapica. Pytany, dlaczego wprowadzał do ustawy takie właśnie zapisy, odmówił odpowiedzi.
Jego rzeczniczka Magdalena Kobos oświadczyła, że wiceminister zamierza to wyjaśnić przed komisją śledczą, przed którą ma stanąć za tydzień.
Do wyjaśnienia jest sporo. Rynek wideoloterii miał zorganizować w Polsce Totalizator Sportowy. G-Tech - amerykański gigant branży hazardowej - miał dostarczyć maszyny i oprogramowanie. Dzięki nim można by grać niemal w każdej kolekturze lotto. Dodatkowo G-Tech przez wiele lat miał obsługiwać system.
Specjaliści z branży hazardowej szacują, że w grę wchodził kontrakt o wartości 1,5 mld dolarów. Aby jednak G-Tech mógł taką kwotę zainkasować, najpierw trzeba było umożliwić działalność wideoloterii.
Niejasności wokół wideoloterii
Do polskiego prawa wpisał je w 2003 r. rząd SLD. Ale obłożył je 45-procentowym podatkiem. To sprawiło, że przedsięwzięcie stało się nieopłacalne.
W interesie Totalizatora Sportowego i G-Tech było obniżenie tych obciążeń.
Pierwsza próba została podjęta w 2006 r. Wówczas z projektem korzystnym dla TS pojawił się u Przemysława Gosiewskiego minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Podatek od wideoloterii miał być obniżony do 30 proc. - zmiany nie weszły jednak w życie.
Ministerstwo a lobbyści
Sprawa wróciła w 2008 r. Prace nad ustawą przejmuje Jacek Kapica. A przepisami zaczynają się interesować lobbyści.
14 marca 2008 r. Central European Consulting wysyła pismo do ministerstwa, w którym postuluje uregulowanie rynku gier hazardowych w internecie, czyli wideoloterii.
Kolejne pismo CEC wysyła w kwietniu - wtedy także zgłasza zainteresowanie pracami nad ustawą.
Ministerstwo zakwalifikowało te działania jako lobbing. Tyle, że CEC zarejestrowało się jako firma lobbingowa przy resorcie dopiero w maju. W czerwcu ujawniło, że reprezentuje firmę G-Tech.
Zaledwie tydzień po drugim piśmie CEC powstaje pierwszy projekt ustawy, kolejny 16 czerwca, czyli w czasie największej aktywności firmy lobbującej na rzecz G-Tech.
Gdy w ub. tygodniu poseł SLD Bartosz Arłukowicz pytał o to podczas posiedzenia komisji hazardowej wiceministra Kapicę, ten niemal zaniemówił. Po dłużej chwili stwierdził, że nie była to działalność lobbingowa.
Dopytywany o zakwalifikowanie tego jako lobbingu, nie był w stanie wyjaśnić, dlaczego tak się stało.
Źródło: "Polska The Times"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24