Poseł Prawa i Sprawiedliwości Tadeusz Cymański powiedział nam, że "musi się zapalić zielone światło ze strony jednej osoby", by nasze postulaty zostały spełnione - powiedziała w środę Iwona Hartwich, jedna z protestujących w Sejmie matek. Odpowiedziała także posłance PiS Bernadecie Krynickiej, która we wtorek zasugerowała, że jej syn mógłby pracować, ale rodzice dorosłych niepełnosprawnych nie starają się tak, jak by mogli.
Rodzice niepełnosprawnych dorosłych od 22 dni protestują w Sejmie, domagając się realizacji swoich postulatów.
Jedna z protestujących w Sejmie matek, Iwona Hartwich, w rozmowie z TVN24 zareagowała na wypowiedź posłanki Prawa i Sprawiedliwości Bernadety Krynickiej, która stwierdziła, że niepełnosprawni protestujący w Sejmie mogą pracować i że to rodzice przetrzymują ich w "czterech ścianach".
- Ja bym bardzo chciała, żeby Kuba pracował - powiedziała Hartwich. Wyjaśniła, że był on zarejestrowany w Urzędzie Pracy w Toruniu i przez ponad dwa lata "jeździli z nim na tak zwane odhaczanie". - Kuba za każdym razem słyszał, że nie ma dla niego pracy i w najbliższym czasie nie będzie - dodała.
Wyjaśniła, że jej syn mógłby podjąć pracę na nie więcej niż pół etatu z asystentem. - Po dwóch i pół roku jeżdżenia do urzędu pracy Kuba powiedział: mamo, ja nie chcę tam jeździć i słyszeć wciąż, że nic dla mnie nie ma - oznajmiła.
Powiedziała, że "uspołecznia Kubę, jak tylko może". - Robimy wszystko, żeby nie był w tych przysłowiowych czterech ścianach, bo to jest stereotyp. Dzisiaj rodzice tak nie postępują - oświadczyła. - Wychodzimy na spacer, na konie, na basen, do ośrodka rehabilitacyjnego - wyliczała.
"Musi się zapalić zielone światło ze strony jednej osoby"
Hartwich powiedziała, że we wtorek rodziców odwiedził poseł Prawa i Sprawiedliwości Tadeusz Cymański.
- Powiedział nam, że musi się zapalić zielone światło ze strony jednej osoby - relacjonowała. - I tak sobie myślę, że może już jest to żółte światło. Już nie czerwone, ale żółte. No więc poczekamy.
Dodała, że Cymański miał na myśli prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Hartwich: rodzice, którzy wyszli z Sejmu, nie zostali wpuszczeni
Hartwich powiedziała także, że dwie matki wyszły z Sejmu i nie zostały do niego ponownie wpuszczone. Drugiego dnia protestu jedna z matek opuściła z dzieckiem budynek parlamentu z powodu kłopotów zdrowotnych i następnego dnia "nie została wpuszczona".
Druga z matek wyszła z Sejmu, by wziąć udział w sprawie rozwodowej i też odmówiono jej wejścia.
Hartwich przyznała, że protestujący rodzice muszą podejmować trudne decyzje, czy zostać w Sejmie, czy na przykład wziąć udział w ważnej uroczystości rodzinnej. Przed takim wyborem stanie niebawem kolejna z protestujących, która ma komunię świętą dziecka.
Hartwich podkreśliła, że rodzice są przygotowani, żeby "jeszcze dłużej protestować".
Zwróciła uwagę, że wśród rodziców jest mężczyzna, któremu pracodawca udzielił urlopu bezpłatnego i dopinguje go "w walce o godne życie swoich dzieci tak długo, jak tylko wytrzymają".
Protest w Sejmie
Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych, protestujący od 18 kwietnia w Sejmie, domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Chodzi o zrównanie renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy. W poniedziałek wieczorem komisja przegłosowała pozytywnie projekt w tej sprawie.
Drugi postulat to wprowadzenie dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie. Protestujący przedstawili w poniedziałek kolejną propozycję w tej sprawie: od września 2018 - 250 złotych, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 złotych i od stycznia 2020 roku również 125 złotych, co dałoby w sumie 500 złotych.
W nocy z poniedziałku na wtorek komisja polityki społecznej i rodziny zaopiniowała pozytywnie poselski projekt PiS ustawy o szczególnych rozwiązaniach dla osób o znacznym stopniu niepełnosprawności. Zakłada on wprowadzenie szczególnych uprawnień w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych oraz wyrobów medycznych dla osób z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności. Według autorów projektu, przyniesie on gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności.
Autor: pk/adso / Źródło: tvn24