Dziennikarz "Faktu" Łukasz Warzecha w piątek miał poprowadzić poranny przegląd prasy w TVP Info. Nie poprowadził. A to w związku z publikacją pierwszej stronie brukowca zdjęcia Piotra Farfała - obecnie p.o. prezesa TVP - z ręką podniesioną w faszystowskim pozdrowieniu.
Warzecha miał swój autorski przegląd prasy rozpocząć od okładki "Faktu", bo taka jest formuła programu - każdy dziennikarz zaczyna od swojej macierzystej gazety. Gdy jednak prowadząca poranny program zorientowała się, że na "jedynce" "Faktu" jest jej szef - wpadła w popłoch.
Dialog
Warzecha na swoim blogu relacjonuje to tak: Parę minut przed wejściem (…) pojawia się prowadząca. Między nami rozgrywa się następujący dialog:
– Panie redaktorze, jest taka sprawa, że my tego nie możemy pokazać – prowadząca wskazuje na okładkowy materiał z p.o. prezesem Farfałem.
– Jak mam mówić o dzisiejszym wydaniu swojej gazety bez omawiania głównego materiału z okładki? – pytam. – Mogę pani tylko powiedzieć, że mój komentarz nie będzie dla pana prezesa Farfała druzgocący.
(...)
– Jeśli pan to pokaże, to my wyjdziemy na idiotów, a jak pan nie pokaże, to pan wyjdzie na idiotę – mówi.
– Jeśli nie będę mógł tego materiału omówić – odpowiadam – to nie będzie przeglądu prasy.
(...)
Po chwili przychodzi do mnie wydawca, kobieta.
– Bardzo przepraszam, ale mam nadzieję, że pan nas zrozumie – mówi.
– Proszę więcej mnie do tego programu nie zapraszać – odpowiadam. – To jest marnowanie mojego czasu. Wychodzę.
Autocenzura
Zdaniem Warzechy nie było żadnego nacisku z góry, a w redakcji TVP Info zadziałał mechanizm autocenzury. - Decyzja, którą podjął wydawca, była głupia. Gdybym dostał szansę omówienia materiału o Piotrze Farfale – który przecież i tak już się ukazał i będzie komentowany w wielu miejscach – powiedziałbym, co o tym myślę i sprawa by się skończyła. Nie byłoby afery. Tymczasem wydawca postanowił dać mnie i wszystkim moim czytelnikom namacalny dowód na to, jak funkcjonuje w TVP cenzura – komentuje dziennikarz.
Źródło: salon24.pl