Paweł Adamowicz podejmuje decyzje bez Platformy i musi się liczyć z polityczną konsekwencją - podkreślił w internetowej części programu "Jeden na jeden" przewodniczący PO Grzegorz Schetyna. Skomentował w ten sposób start prezydenta Gdańska na kolejną kadencję bez partyjnego poparcia.
Paweł Adamowicz, który pełni urząd prezydenta Gdańska od 1998 roku, ogłosił zamiar ubiegania się o reelekcję już po raz piąty. Zrobił to jednak bez konsultacji z władzami Platformy Obywatelskiej, z której poparciem do tej pory startował w wyborach samorządowych.
PO chce "zbudować szeroką koalicję do obrony Gdańska przed PiS"
Zdaniem Schetyny w takich okolicznościach "niemożliwe" jest otrzymanie poparcia PO w jesiennych wyborach.
- Uważam, że wydał decyzję kandydowania przeciwko Platformie Obywatelskiej i muszą być tego konsekwencje - mówił przewodniczący PO w internetowej części "Jeden na jeden".
Schetyna dodał, że Platforma "rozmawiała długo z Adamowiczem". - Podejmuje decyzje bez Platformy i przeciw Platformie - ocenił lider partii opozycyjnej.
Schetyna zapowiedział, że PO będzie szukać innego kandydata na prezydenta Gdańska.
- Będziemy rozmawiać z Nowoczesną i ruchami miejskim. Cały czas jesteśmy w kontakcie, żeby zbudować szeroką koalicję do obrony Gdańska przed PiS - powiedział.
Schetyna nie wyklucza, że PO zgodzi się na wystawienie na prezydenta Gdańska kandydata z szeregów Nowoczesnej. - To jest trudne. Musimy wybrać kandydata, który na pewno da gwarancję wejścia do drugiej tury i wygrania wyborów - wyjaśnił.
Lider PO powiedział, że w sytuacji wejścia do drugiej tury w Gdańsku kandydata PiS i Adamowicza, PO nie wyklucza poparcia tego drugiego. - Akurat tutaj wszystko jest możliwe - wskazał Schetyna.
"Warszawiacy to dojrzali wyborcy"
Schetyna odniósł się również do wyborów na prezydenta Warszawy. O to stanowisko z ramienia PO ma walczyć poseł tej partii Rafał Trzaskowski.
Pytany o dotychczasowe działania Trzaskowskiego Schetyna powiedział, że "jest dobrze".
- Jestem optymistą, to będą ważne wybory - wyjaśnił.
Lider Platformy został również zapytany o sprawę Michała Dzięby, byłego pracownika klubu parlamentarnego PO i byłego asystenta ministra skarbu Aleksandra Grada. Zamieścił on w ubiegłym tygodniu na Facebooku wpis, w którym zarzucił Trzaskowskiemu m.in. zażywanie narkotyków, romans ze stażystką, zadawanie w europarlamencie pytań w imieniu prywatnej firmy swego znajomego, a także przyjęcie od niego 150 tysięcy euro na kampanię wyborczą.
Zdaniem przewodniczącego PO te oskarżenia są wyssane z palca. - Sprawa idzie do sądu - oświadczył Schetyna.
Dodał, że oskarżenia Dzięby są konfabulacją. - Rozmawialiśmy o tym z Rafałem Trzaskowskim - wyjaśnił lider PO. Jego zdaniem to nie przypadek, że oskarżenia pod adresem kandydata PO pojawiają się akurat w tym momencie.
- Jak widzę takie sygnały, które się zaczynają pojawiać przed wyborami, które są skierowana przeciwko konkretnym kandydatom, tu nie ma przypadku - mówił Schetyna.
Zdaniem lidera PO, partia rządząca nie ma większych szans na zwycięstwo w wyborach na prezydenta stolicy.
- Warszawiacy to dojrzali wyborcy, widzą, jak Warszawa się zmieniła. Będą szukać dobrego gospodarza, który da gwarancje europejskiego wymiaru Warszawy jako metropolii - miasta, które się rozwija - powiedział Schetyna.
"Nigdy nie dawaliśmy nagród sobie"
Schetyna odniósł się do dyskusji na temat nagród dla ministrów w rządzie Prawa i Sprawiedliwości.
- Cały ten spektakl z nagrodami i tłumaczeniem, jak ciężko i długo pracują, jest żenujący i obrzydliwy - skomentował Schetyna.
Z odpowiedzi na interpelację posła PO Krzysztofa Brejzy wynika, że za 2017 rok nagrody finansowe otrzymało: 21 konstytucyjnych ministrów (od 65 tys. 100 zł rocznie do 82 tys. 100 zł), 12 ministrów w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (od 36 tys. 900 zł rocznie do 59 tys. 400 zł) oraz była premier Beata Szydło (65 tys. 100 zł). W dodatkowej odpowiedzi szefa KPRM Michała Dworczyka napisano, że decyzja o przyznaniu nagród należała ostatecznie do byłej premier Szydło.
Lider partii opozycyjnej zapytany o to, czy za czasów koalicji PO-PSL członkowie jego ugrupowania przyznawali sobie nagrody, odpowiedział, że "nic podobnego".
- Platforma dawała premie urzędnikom, dyrektorom i wiceministrom, ale nigdy sobie. To była decyzja, którą podjęliśmy przy wejściu do rządu, że sobie nie dawaliśmy pieniędzy. Ministrowie nie przyznawali sobie żadnych nagród - wyjaśnił Schetyna.
Autor: PTD//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24