Protestujący górnicy, którzy okupują kopalnię "Budryk" w Ornontowicach, świętują we wtorek w dobrych nastrojach, z nadzieją czekając na planowane na poświąteczny czwartek rozmowy - poinformował Wiesław Wójtowicz ze Związku Zawodowego Kadra.
Górnicy mają nadzieję, że planowane rozmowy z zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej, w skład której ma po Nowym Roku wejść "Budryk", przyniosą wreszcie jakiś przełom w ich sprawie. Mają się one odbyć na neutralnym gruncie - w Urzędzie Gminy w Ornontowicach, z udziałem byłego senatora Jerzego Markowskiego, który podjął się w tym sporze roli mediatora. Informację o spotkaniu potwierdził we wtorek rzecznik kopalni "Budryk" Mirosław Kwiatkowski. Górnicy domagają się przede wszystkim zrównania ich płac z wynagrodzeniami w spółce.
W dobrych nastrojach
-Nastroje załogi są bardzo dobre, panuje nastrój jedności. Wierzymy, że uda nam się porozumieć z zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej, której prezes był u nas wczoraj na Wigilii - podkreślił Wójtowicz.
Kopalniane służby monitorują cały czas sytuację w zakładzie. W drugi dzień świąt górnicy planują po południu zjazd grupy specjalistów ze swojego grona na dół, ponieważ na jednej ze ścian pojawił się problem. Z powodu postoju zmniejsza się jej przekrój w wyniku ciśnienia górotworu i znajdujący się tam kombajn może mieć trudności z wyjazdem. Kopalnia nie pracuje od 17 grudnia - wtedy rozpoczął się strajk.
-Po tym zjeździe, kiedy będziemy mieli wiedzę do rzetelnej oceny sytuacji zakładu, podejmiemy dalsze decyzje. Troszczymy się o ten zakład - powiedział Wójtowicz.
"Warto strajkować"
W Wigilię okupujący zakład górnicy oddali w mobilnym ambulansie - jak zapewnił - ponad 30 litrów krwi, wieczorem uczestniczyli w zakładzie w mszy świętej, którą odprawił dla nich miejscowy proboszcz. We wtorek grupkami wychodzą do pobliskiego kościoła na mszę, słuchają kolęd, wspólnie zasiadają do posiłków. Górnicy przekonują: -Warto strajkować. 700 zł dla górnika to bardzo dużo. Po 20 latach pod ziemią zarabiam ok. 2 tys. zł, a mam naprawdę wysokie kwalifikacje. Świeżo przyjęci młodzi zarabiają po 1,3 tys. zł do 1,6 tys. zł. To są kpiny".
Sławomir Machulec z Bełku dodał: "żona płakała, że męża nie ma w Święta, że dzieci tęsknią, ale rozumie. To dla nas jedyna szansa, żeby zacząć jakoś zarabiać.
W strajku i okupacji zakładu biorą udział związki "Kadra", "Sierpień'80" i "Jedność Pracowników Budryka". Zarząd kopalni uważa strajk za nielegalny i dopuszcza rozmowy z pracownikami pod warunkiem zakończenia okupacji. Górnicy twierdzą, że zakończą strajk dopiero po spełnieniu ich żądań. Uważają, że zakład stać na oczekiwane przez nich podwyżki.
Protestujący górnicy chcą zarabiać tyle, ile wynosi średnia płaca w JSW. Oznaczałoby to ponad 700 zł podwyżki. Sześć innych działających w kopalni związków nie poparło protestu. Wynegocjowane przez nie porozumienie związane z wejściem "Budryka" do JSW zostało jednak dwukrotnie odrzucone w referendum przez załogę, nie zostało więc ostatecznie podpisane.
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Andrzej Grygiel